Part 10

18 2 0
                                    

Ta noc jest okropna. Jest godzina 2.21 a ja nie moge spać. Budziłam się dwa razy i zasypiałam na pół godziny.. nie wiem co jest. Pełny Księżyc świeci mi w okno więc to może przez to? Wstałam i spojrzałam przez duże tarasowe okno na ulice, latarnie świeciły się przy drodze, było słychać szum jeżdżących samochodów, no tak.. niektórzy pracują o tej porze. Wpuściłam do środka świeżego powietrza i zasłoniłam okno zasłonami. Poszłam do kuchni i nastawiłam rondelek na palnik. Zrobie sobie kakao, może mi troche pomoże. Po 5 minutach wróciłam do pokoju z ciepłym napojem w dłoniach. Położyłam się na łóżko i włączyłam laptopa. Za chwile rozbrzmiała spokojna muzyka. Popijając gorące kakao słuchałam usypiającej muzyki. Niedługo usnęłam.

Wstałam o 7.00. Nie byłam wyspana z wiadomych powodów. Nie chciało mi się spać ale byłam zmęczona. Tata jeszcze spał więc cicho podreptałam do kuchni i wstawiłam wode na kawe.   Włączyłam radio i zaczełam przeglądać wiadomości w telefonie. Dostałam wiadomość od Brigide.

Brigide: Hej Larissa! Co powiesz na przejażdżke rowerową dziś? Ja, ty i Dany?
Ja: Jestem dziś padnięta, nie spałam pół nocy. Ale w sumie to nie chce mi sie siedziec w domu. Złapałabym świeżego powietrza. To o której?
Brigide: To extra! To może 11? Napisz do Dany i razem przyjedźcie pod mój dom, już wiem gdzie się wybierzemy. Będzie super.

No i mam już na dziś dzień plany! Napisałam do Danielle, że 10.40 ma być gotowa. Blondi bez gadania się zgodzila. Chciałabym tak tryskać energią jak ona, zawsze uśmiechnięta. Ale to klasyk, że w każdej paczce musi być jedna osoba, która wszystkich zaraża dobrym humorem. Zjadłam grzanki i wypiłam kawe i szybko poszłam do łazienki się ogarnąć. Wsunełam na siebie ciemno szare dresowe, krótkie spodenki i koszulke z różowym logo Adidas. Na nogi trampki i już. Wyszłam pokoju i usłyszałam, że tata już wstał. Przywitałam się z nim i oznajmiłam mu moje dzisiejsze plany. On dziś ma wolne więc powiedział, że wpadnie do niego znajomy na piwo. Było już puźno więc pobiegłam do pokoju po moją czarną małą kuferkową torebke i zabrałam ze sobą portfel, małą butelke wody i telefon. Tata otworzył mi garaż z którego wyjełam rower i pojechałam w strone domu Danielle. Gdy podjechałam pod brame zauważyłam ją siedzącą na hamaku. Obok niej siedział Nathan.. Gdy mnie zobaczyła szybko wstała i pobiegła po stojący na trawniku rower i kierowała się w moją strone. Ja w tym czasie zwróciłam wzrok na Nathana, który pomachał mi ręką i uśmiechnął się do mnie szeroko. Ja lekko się uśmiechnęłam i przywitałam się z Dany. Chyba tylko ja z naszej trójki jestem nie wyspana. Co one piły rano? Tez chce byc taka radosna.

- Skoczymy jeszcze po jakieś żarełko do sklepu cnie? - Na pytanie Danny zareagowałam śmiechem, co za żarłok. Jest tak starsznie szczupła a je za dwóch.

- Skoczymy, i pewnie jakieś piwko? - Zaczełyśmy sie śmiać, no dobra jednak chyba mi poprawiła humor ta przejażdżka. Gdy jechałyśmy dostałam wiadomość od Nathana

Nathan: Gdzie jedziecie? Nie zabieracie mnie ze sobą? :(

Ja: Daleko, jeszcze byś się zmęczył. ;)

Nathan: Ja zmęczył?! Mam świetną kondycje. Chciałem do kina jechać, bo wiesz fajny film grają, a samemu to tak nie bardzo. A jak zwykle musiałaś mi zwiać. - uśmiechnełam sie gdy to przeczytałam..

Ja: Kino? No niezły pomysł, a co grają Ciekawego? - Lol szczerze sie do telefonu jak głupia.

Nathan: Szybcy i wsciekli 8? Skusisz się?

Ja:  hahaha Ok. O której? Jakoś wieczorem by mi pasowało

Nathan: 18.30? 18 będe u ciebie.

Ja: Okej, to jesteśmy umówieni ;3

Nathan: Umówieni :D

- Danielle - odezwałam się nieśmiało

- Hmm? - zamruczała nieodrywając wzroku od ekranu telefonu

- Nie masz nic przeciwko, że ide dziś wieczorem z Nathanem do kina prawda? - spojrzała sie na mnie, chyba ją troche przytkało. Popatrzyłam sie na nią i uniosłam kącik ust w góre

- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa chyba żartujeszz?!?! - zaczeła piszczeć, aż się obejrzalam czy nikt nie zwrócił na nas uwagi

- Csiii, nie krzycz tak

- Omg omg omg mówilam że coś miedzy wami zaiskrzy - zaśmiałam sie cicho

Byliśmy już pod domem Gigi, czekała na nas na werandzie. Szybko dobiegła do nas. Skoczyliśmy jeszcze do sklepu po 3 butelki somersby i ulubione ciastka.

Po godzinie leżałyśmy na polanie niedaleko lasku, odetchłyśmy świeżym powietrzem, tego było mi trzeba. Nie było zasięgu  więc żadna nie siedziała z nosem w komórce tylko gadałyśmy sobie na różne tematy. Gdy wyjechałyśmy już z lasu zaczeły przychodzić mi sms'y. Zdziwiłam się bo pełno od Nathana..

Nathan: I gdzie was laski wywiało?

Nathan: Nudzi mi sieee

Nathan: Ej czemu nie ospisujesz? Stało wam sie cos tam?

Nathan: Jak zaraz nie odpiszesz to zaczne was szukać!

Zaczełam mu szybko tłumaczyć i pisać, na szczęście był pod telefonem i szybko odczytał.
Gdy dojechaliśmy do domu była już 17. Miałam godzine na ogarnięcie sie do kina. Strasznie się ciesze, że spędze z nim troche czasu. Umylam się, pomalowałam i rospuściłam włosy. Zalożyłam ciemne rurki i ładną beżową bluzke.
O 18 już usłyszałam klakson samochodu przed domem. To pewnie on. Wyszłam szybko i nie myliłam się, przed domem stał samochód Natha, a on siedział w samochodzie. Weszłam i przywitałam się z nim buziakiem w policzek.

- Oo ty już tu! Myslałem, że jeszcze będziesz kończyć ,,mejkap" - powiedział akcentując ostatnie słowo.

- Pff, ja zmieściłam się dziś w czasie.

Bez dłuższego gadania ruszyliśmy w stronę miasta. Pod kinem stało kilkanaście ludzi czekających w kolejce po bilety.. no super.. powiedziałam do siebie w myślach. Będziemy czekali tyle czasu po bilety

- Spokojnie, kupiłem bilety przez neta. - wyrwał mnie z myśli Nathan. Zdjął okulary przeciwsłoneczne zawieszając je sobie na koszuli i złapał mnie jedną ręką w pasie przyciągając do siebie. Ja się zdziwiłam na ten gest i odsunęłam się lekko. Poszłam przodem to wejścia.





3753 KilometersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz