-Hej Mikey!- Gerard pobiegł za jakimś blondynem, zostawiając biednego Franka za sobą. Na szczęście cel Gerarda zatrzymał się, więc chłopak nie musiał daleko biec. Zanim go dogonił, Mikey, jak zdążył się domyślić, wyciągał 10 dolarów z kieszeni i podał je Gerardowi. Czerwonowłosy uśmiechnął się i potargał włosy swojemu bratu. Ten posłał mu mordercze spojrzenie i uderzył go mocno w ramię. Zapewne tego pożałował, bo został złapany za gardło i przyciśnięty do ściany. Gerard pochylił się nad jego uchem i coś wyszeptał, po czym polizał w ucho, na co młodszy Way gwałtownie odskoczył z piskiem.
-Weź w końcu kogoś zalicz, czy coś, bo już Ci odbija!- Krzyknął piskliwie i uciekł.
Frank stał kilka kroków dalej jak wryty. Mimo, że nie znał Gerarda zbyt długo, na pewno nie spodziewał się po nim takiego zachowania wobec brata. Chłopak podszedł do niego jakby nigdy nic, z wyszczerzem na twarzy.
-Mamy teraz zajęcia artystyczne, nie?
-Pojebany jesteś. -Powiedział Frank powoli, za co dostał kuksańca pod żebra. Oraz najpiękniejszy śmiech, jaki kiedykolwiek słyszał.- Dlaczego nikt nie zareagował na twoje... zabawy?
-Oh, każdy tutaj już chyba wie, że ja taki jestem. Wciąż próbuję udowodnić mojemu bratu, że jest gejem.
-Ja nie wiedziałem.- Mruknął Frank.
Weszli do sali i zajęli miejsca obok siebie.
-Robicie jakiś projekt aktualnie, czy coś? - Zapytał Frank.
-W zasadzie to tak, ale już ostatnią lekcję, więc może ci odpuści.
Rozległ się dzwonek i do klasy wszedł nauczyciel. Z planu Frank dowiedział się, że ma na nazwisko Renner. Mężczyzna rzucił klucz jakiemuś chłopakowi z pierwszego rzędu i podszedł do ich stolika.
-Ty jesteś Frank?-Zapytał, i otrzymał twierdzące kiwnięcie głową. - Dobrze. Ten projekt ci odpuszczę, bo już kończymy, ale następny będzie w parach, więc postaraj zaprzyjaźnić się z Gee, okej?- Facet był wyluzowany bez dwoch zdań. Frank już go polubił.
-Dobrze, proszę pana.
- Mów mi Jeremy. - Puścił oczko i odszedł.
Po chwili Gerard dostał farby i swój obraz, który najwyraźniej był wspomnianym projektem.
-Mówiłeś, że malujesz, ale wow, to jest zajebiste!- Frank spojrzał na portret starszego mężczyzny. Panowała tam czerń i szarości, jedynym żywym kolorem były jego nienaturalnie zielone oczy. Twarz postaci wyrażała cierpienie i napawała melancholijnością.
-Cieszę się, że ci się podoba. - Uśmiechnął się Gerard i zabrał za kończenie dzieła. Frank patrzył jak zaczarowany, dopóki do głowy nie przyszła mu pewna myśl:
-Namaluj mnie. -Zażądał.
-Co? Po co?- Prychnął Gerard. Przyjrzał się Frankowi, po czym kontynuował. - Chociaż właściwie to jesteś ładny, czemu nie? Ciekawe, co tam chowasz pod ciuszkami.
Frank tylko posłał mu mordercze spojrzenie.
***
Frank siedział samotnie na murku za szkołą i palił papierosa, słuchając muzyki. Gerard zostawał na plastyce na dwie godziny, a Frank miał w tym czasie przerwę, więc stwierdził, że musisał się odstresować. Nie spotkał czerwonowłosego po lekcji, i tak jakby trochę mu go brakowało, jeśli miał być szczery.
Nigdy nie miał przyjaciół, był typem samotnika. Przecież nikt nie chciał zadawać się z dziwnym, nadpobudliwym dzieciakiem, choć ostatnio widział poprawę w panowaniu nad sobą. Musiał jeszcze długo pracować, ale to było wykonalne.
CZYTASZ
Destroya |FRERARD|
FanfictionSzkolne AU, gdzie Frank, nadpobudliwy dzieciak, spotyka Gerarda, czyli młodego artystę, który potrzebuje muzy, choć jeszcze o tym nie wie. Wulgarny język, prawdopodobnie będą smuty