Pierwotna magia

1.4K 115 16
                                    

Z samego rana cała siódemka spotkała się na Dworcu Głównym Magnolii. Gdy pociąg wjechał na peron, Gajeel i Natsu zaczęli chyłkiem cofać się w stronę wyjścia. W ostatniej chwili Erza złapała obojga za kołnierze płaszczy i bezceremonialnie wrzuciła do pociągu robiąc przy tym niemało hałasu. Zajęli pusty przedział, w którym Gray marudząc ułożył Natsu i Gajeela na osobnych siedzeniach i wrócił do dziewcząt.

Podróż mijała im szybko, a krajobraz za oknem zmieniał się z chwili na chwilę. Lucy i Levy siedziały obok siebie trzymając się za ręce. Niepokój nie opuszczał ich od momentu otrzymania zlecenia. Reszta magów siedzących obok nich nie komentowała ich zachowania, wiedząc że mają mniejsze kwalifikacje jeżeli chodzi o tego typu pracę. Ich zadaniem było ochranianie dziewcząt.

Gdy pociąg wreszcie się zatrzymał pierwszymi, którzy wypadli z pociągu byli Natsu i Gajeel. Padli na ziemię z westchnieniem ulgi.

- Zbierajcie się. Musimy ruszać. - powiedziała Erza szturchając Natsu.

Lucy wyciągnęła dłoń do chłopaka, którą przyjął z wdzięcznością. Ruszył za drużyną nie puszczając ręki dziewczyny.

Szli na samym końcu w towarzystwie Levy i Gajeela, mijając kolejne wzgórza, kierując się do chatki Warroda. Gdy w końcu tam dotarli, mag już czekał na nich przed swoim domem z szerokim uśmiechem.

- Witajcie, Fairy Tail! - zawołał. - Cieszę się, że tak szybko przybyliście w moje skromne progi. Macarov pewnie opisał Wam, na czym polega to zadanie. - spojrzał uważnie na swoich gości, którzy pokiwali głowami. - Wspaniale. Wchodźcie, zaraz udzielę Wam ściślejszych informacji. - powiedział szeroko otwierając przed nimi drzwi.

Skromny domek Warroda można by równie dobrze nazwać szklarnią, wszędzie gdzie się spojrzało stały kwiaty, drzewka i różnego rodzaju rośliny, których magowie nigdy nie widzieli na oczy.

Usiedli przy długim drewnianym stole i wbili spojrzenia w Wielkiego Maga.

- Już wiecie, że chodzi o pewne rękopisy. - zaczął. - Są to starożytne dzieła które, jeżeli wpadną w niepowołane ręce, mogą przysporzyć wielu kłopotów.

- Więc dlaczego mamy je odczytywać? - zapytała rozdrażniona Levy. - Nie lepiej po prostu je chronić? Co przyjdzie z tego dobrego, że razem z Lucy je rozszyfrujemy?

- Ponieważ zawierają one informacje na temat powstania magii. - wyjaśnił Warrod.

- Powstania... - odezwała się Juvia zdziwiona.

- Zgadza się. Są one naszym dziedzictwem, nie wiadomo kto je napisał, a nawet kiedy. Jedyna informacja o nich to to, że zawarto w nich informacje o pierwszych magiach, które powstały na świecie. Aby poszerzyć naszą wiedzę, musimy się w tym zorientować. Jednakże musicie być ostrożni. Wiele osób może czyhać na te papiery. Gdyby ktoś mający niecne plany, je posiadł, wiedziałby które magie mają najsilniejszą linię życia. A wtedy zapewne zostałoby to wykorzystane w bardzo zły sposób. - westchnął.

- Jeżeli... z tych artefaktów zacznie wypływać czarna moc... razem z Levy nie będziemy kontynuować odczytywania. - powiedziała stanowczo Lucy.

- Rozumiem Twoje podejście. I akceptuję je w całości. - powiedział stary mag i kiwnął jej głową z szacunkiem. - To czego potrzebujecie, znajdziecie w mojej prywatnej bibliotece. Wskażę Wam drogę.

Wyszli na zewnątrz, a Warrod, który posiadał magię ziemi, stworzył ogromne pnącze, które wyrosło wprost z ziemi.

- Wskakujcie! - krzyknął radośnie.

Magowie Fairy Tail wspięli się na niebotycznej wielkości liść i machając swojemu zleceniodawcy, zostali uniesieni przez pnącze. Z ogromną prędkością wystrzeliło w kierunku północnym. Po kilku chwilach zatrzymało się w powietrzu, a liść, na którym stali magowie oderwał się i lekko niczym pióro opadł na ziemię.

- Cóż... to była ciekawa przejażdżka. - stwierdził Gray.

- Spójrzcie! - krzyknęła Erza w kierunku kamiennego budynku. - To biblioteka Warroda.

Skierowali swe kroki w tę stronę i otworzyli drzwi. Ich oczom ukazały się regały z niebotyczną ilością książek. Lucy i Levy przystanęły w zachwycie i szeroko otworzyły usta. Spojrzały na siebie i z histerycznym śmiechem każda pobiegła w inną stronę, aby móc przejrzeć woluminy.

- Mole książkowe. - stwierdził Gajeel.

- Tego nie pokonasz. - dodał Natsu kiwając głową.

Jednakże radość dwóch dziewcząt nie trwała długo, gdyż Erza przywołała je do siebie. Przystanęły obok niej, naprzeciwko kamiennego stołu, na którym znajdowały się dotknięte czasem pożółkłe rękopisy. Był to zbiór pojedynczych kartek spiętych klamrą.

- Więc to to? - zapytała Lucy, patrząc z dystansem.

- Nie wyczuwam żadnej magii. - powiedziała Levy.

Lucy wyciągnęła dłoń w stronę papierów. W połowie drogi lekko się zawahała, lecz po chwili z determinacją chwyciła je w dłoń. Wszyscy w ciszy wydali westchnienie ulgi, iż nic się nie wydarzyło.

- W porządku. Na górze budynku znajdują się pokoje, w których możemy się zatrzymać. - zaczęła Erza. - Rozpakujmy nasze bagaże i spotkajmy się tutaj za chwilę.

Gdy wszyscy byli gotowi, dziewczyny zajęły jeden pokój, a chłopcy drugi, wszyscy zeszli do biblioteki.

- W porządku. Więc zaczynajmy. Lucy i Levy zajmą się odczytywaniem rękopisów, Natsu i Gajeel zostaną tutaj i będą czuwać przy dziewczynach. Ja, Gray i Juvia idziemy na zwiady. Musimy zbadać okolicę.

Rozdzielili się i ruszyli wykonać swoje zadania.

Lucy razem z Levy przysiadły przy stole, rozpięły klamrę dokumentów i rozłożyły je pojedynczo obok siebie. Kartek było dziewięć. Zapisane w języku, którego do tej pory nie widziały na oczy, spojrzały na siebie.

- Czyli najpierw trzeba przeszukać bibliotekę. - westchnęła blondynka i obejrzała się w stronę regałów.

- To będzie mozolna praca. - potwierdziła Levy. - Może zaciągniemy do tego chłopaków? Mają nas pilnować, więc równie dobrze mogą sprawdzać książki.

- Co racja, to racja!

*

Dopiero drugiego dnia przeszukiwania biblioteki, Levy znalazła zakurzony wolumin, który miał pomóc im w pracy. Obie założyły okulary, dzięki którym mogły czytać z prędkością światła i przestudiowały książkę.

- Zaczynajmy. - powiedziała błękitnowłosa.

Przez resztę dnia siedziały pochylone nad rękopisami, co chwila robiąc notatki, skreślając i głęboko wzdychając.

Reszta przyjaciół starała się jak najmniej im przeszkadzać. Nie mieli zbyt wiele roboty, ponieważ mimo ostrzeżeń, nie pojawił się nikt, kto chciałby ich zaatakować.

- Ciekawe. Jedną z pierwszych magii była moc gwiezdnej energii. - powiedziała Levy, a jej cichy głos zabrzmiał niczym krzyk w spokojnej bibliotece.

- Hmmm? Ah, tak wiem to. - powiedziała dziewczyna marszcząc brwi. - Morgana mi o tym wspomniała jakiś czas temu.

- Czytajmy dalej, może dowiemy się czegoś ciekawego o Twojej mocy. - powiedziała z uśmiechem Levy.


_____________________________

Halo :) No i mamy kolejną część. Czas rozpocząć przygodę! Mam nadzieję, że nie zawiodłam... Dajcie znać co sądzicie, i z tymi, którzy ze chcą... do zobaczenia jutro! :)

Nullaish.

Bo miłość to najpotężniejsza magia.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz