Po powrocie do pokoju postanowiłam się zdrzemnąć. Fenek nie miał nic przeciwko, więc ułożyłam się wygodnie na łóżku i zamknęłam oczy.
***
- Dzień dobry, moja droga. - powiedział Fenek wskakując na łóżko i siadając na jego brzegu - Jak się spało?
- Cześć - odpowiedziałam przeciągając się. - Bardzo dobrze - uśmiechnęłam się.
- Wspaniale, bo zaraz po śniadaniu idziesz na trening - oznajmił zeskakując z łóżka i kierując się w stronę drzwi.Lekko mnie tym zaskoczył, ale posłusznie wstałam z łóżka i podeszłam do lustra. Nabrałam wody w dłonie, ze stojącej na komodzie miski i chlusnęłam nią sobie w twarz. Zwykle pomaga mi to do końca się obudzić. Wytarłam twarz ręcznikiem i położyłam go obok miski. Spojrzałam w lustro. Ta sama ja, a jednak w innym życiu.
Po szybkim poprawieniu fryzury ruszyłam za Fenkiem w stronę stołówki.
- Tu jest samowolka? To znaczy, sami decydujemy kiedy jemy i idziemy na trening? - zapytałam.
- Oczywiście, że nie. Przynajmniej nie teraz. Nowi, czyli tacy jak z tego tygodnia, do których należysz i ty, jecie o wyznaczonych godzinach i o danej porze macie wstawić się na trening i my mamy do tego dopilnować.
- Nie teraz, czyli po jakimś czasie będziemy sami decydować?
- W pewnym sensie, ale nie wyobrażaj sobie za dużo.Doszliśmy na miejsce. Już miałam przekroczyć próg, gdy ktoś mi w tym przeszkodził wpadając na mnie.
- Jak łazisz, ty... - spojrzałam na osobę z którą się zderzyłam, rozmasowując przy tym czoło. To była ona, to ta brunetka. Spojrzałam głęboko w jej zimne, szare oczy, które widocznie pałały złością.
- Ja... sorry, nie chciałam. - wydusiłam z siebie pośpiesznie. Brunetka trzymała się za głowę a jej usta wykrzywione były w lekkim grymasie.Znów to spojrzenie. Świdrowała mnie wzrokiem, jakbym dopiero co spaliła jej dom, zabiła kota czy psa. Na jej ramieniu zobaczyłam dosyć dużą jak na to zwierzątko wiewiórkę. Miała piękny, rudy kolor i widocznie chowała się za ciemnowłosą dziewczyną.
- Och, spadaj. - powiedziała i przepychając mnie barkiem ruszyła w swoją stronę. Patrzyłam jak odchodzi. Jej czerwono-granatowa koszula powoli znikała mi z oczu. Zauważyłam, jak w drodze rozmawia najpewniej ze swoim Animem - wiewiórką.
Fenek spojrzał na mnie pytająco.
- Nie wiem o co chodzi, okej? - powiedziałam do niego wrogim tonem i szybkim krokiem weszłam na stołówkę. Lekko się tylko na to uśmiechnął i odszedł.
Podeszłam do stolika, przy którym wcześniej siedziałam z Alice. Moja przyjaciółka już tam na mnie czekala. Z widocznym zamyśleniem na twarzy pociągała kolejne łyki kawy.
- Hej, nad czym tak dumasz? - zapytałam dosiadając się do niej.
- Ehh, nad niczym ciekawym. Kawy? - zapytała przysuwając mi kubek z gorącym napojem.
Przyznam, że pachniał obłędnie.
- Z chęcią.
- Jak twój Anim? - zapytała.
- To lis. Trudno mi powiedzieć, jak jest. Jest okropnie tajemniczy. Czasami mówi do mnie w taki sposób, jakby raczej chciał mi utrudnić życie niż pomóc.
- Kate, to lis. Lisy zwykle są chytre i przebiegłe, taka ich natura.
- Alice, tak mówi się w bajkach.
- Niby tak, ale wiesz - wzięła łyk kawy - różnie bywa. Raz sprzedajesz pączki - tu uniosłam z uśmiechem jedną brew. - No dobra, opychasz ludziom za niewłaściwą kwotę... - zaśmiała się - a raz jesteś w Rządzie i gadasz z lisem czy sokołem.
- Sokół? - wytrzeszczyłam oczy.
- Tak. Całkiem dobrze mi się z nim gada.
- No to masz szczęście... - przechyliłam kubek i wzięłam ostatni łyk kawy.Usłyszałyśmy kobiecy głos z głośników umieszczonych na w każdym kącie pomieszczenia.
- Wszystkie obiekty mają się wstawić o godzinie 16:00 na trening. Wasze Animy was zaprowadzą.
CZYTASZ
Gra o Życie
خيال (فانتازيا),,Nasz świat podzielony jest na 3 warstwy społeczne. Rząd to ci, którzy wszytko mogą. Pośredniacy czasem załapują się na pracę u jakiegoś Rzołdaka, ale to i tak nie za bardzo ułożona finansowo grupa społeczna. Na końcu są Slumsy, czyli ludzie wypchn...