- Nie śledzę Cię, on chciał kupić tylko album Jay'a Parka, ale jak chcesz, to mogę Cię odprowadzić.
__________- Naprawdę nie musisz. - On najwidoczniej nie zrozumiał co właśnie powiedziałam, gdyż w tej chwili kierował się już w stronę wyjścia ze sklepu. Stanąwszy przy drzwiach, odwrócił się i spojrzał się na mnie. - Idziesz?
- Co w niego wstąpiło? - Yoo patrzył się to raz na mnie a raz na Daehyuna. Ja tylko wzruszyłam ramionami, ponieważ nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Nie ukrywam, w tej chwili czułam się tak, jakbym była małym dzieckiem a on moim nadopiekuńczym rodzicem. Ruszyłam w kierunku Dae. Na twarzy miałam wymalowane niezadowolenie, czego w sumie nawet nie chciałam ukrywać. Gdy byłam koło niego i kiedy mieliśmy zamiar już wyjść, usłyszałam jak Youngjae krzyknął "nadal liczę na zniżkę". Przed zamknięciem drzwi odpowiedziałam mu też krzykiem - to już nie moja sprawa.
Staliśmy przed sklepem muzycznym, w którym pracowałam. Chłopak stojący obok mnie założył szybko kaptur na głowę a następnie maskę. Potem gestem dał znać, że możemy już iść. Co za idiota.
- Naprawdę nie musiałeś...
- Musiałem. Nie chcę aby Ci się coś stało.
- Nie jestem już dzieckiem! - zarzuciłam ręce na piersi i patrzyłam w każdą stronę tylko nie w jego. Nagle poczułam jak obejmuje mnie w talii. Poczułam przyjemny dreszcz, który przeszedł całe moje ciało. Zerknęłam na niego pytająco. On zsunął maskę z twarzy, następnie obdarzając mnie lekkim uśmiechem.
- Nie wkurzaj się już tak. - Szepnął mi do ucha. Poczułam jak policzki zaczynają mnie piec. Próbowałam zachować spokój, chociaż słabo mi to wychodziło. Na mojej twarzy widniał uśmiech. Czy to nie dziwne? Nigdy wcześniej nie czułam tego dziwnego uczucia, które nadal było mi nieznane. Nie mogłam mu jednak dać za wygraną. Wiedziałam, że to co zaraz powiem może go zaskoczyć.
- Puść mnie. - Zabrzmiało to dosyć groźnie, Daehyun jednak bez żadnych sprzeczek wykonał moje polecenie. Resztę drogi przeszliśmy w ciszy. Wyglądaliśmy jak po jakiejś kłótni. Może go przestraszyłam i może się obraził? Nie, raczej o takie błahostki by się nie obraził. Od czasu do czasu potajemnie zerkałam na niego. To wyglądało trochę jakbym naprawdę się tym przejęła. Ostatnio siebie czasami nie poznaję.
- Czy mam coś na twarzy, że się tak co chwilę na mnie patrzysz? - Yah, wiedziałam że prędzej czy później zauważy.
- N...nie, nie masz nic. - Spuściłam wzrok na drogę. Nim się obejrzałam byliśmy pod moim blokiem. Cieszyłam się, że wreszcie położę się i pewnie już nie wstanę. Praca bywa naprawdę męcząca, ale co zrobić jeżeli chce się jakoś normalnie żyć.
- No ta ja już pójdę. Dziękuję, że mnie odprowadziłeś. - On się nic nie odezwał. Zachowywał się jakby był zupełnie w innym świecie. Powoli zaczęłam iść. To była dziwna sytuacja i do tej pory nie wiem co takiego zrobiłam, że się nie odzywa. Może za bardzo się przejmuję...
Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie za rękę i do siebie przyciąga. Już po chwili wylądowałam w uścisku Daehyuna. Przez moment staliśmy tak bez żadnych słów. Było mi bardzo przyjemnie i teraz jedno o czym marzyłam, to aby ta chwila trwała wieki. Chłopak objął mnie mocno, tak jakby myślał, że mu zaraz ucieknę. Ale ja nie chciałam, czułam się teraz bezpiecznie. Jednak jak to zawsze moje prośby szlag trafia, bo chłopak po dłuższej chwili zrozumiał co właśnie zrobił. Natychmiast wyrwał się z tego uścisku.
- Mianhae... ja... a zresztą nieważne. - Uśmiechnął się lekko lecz szybko przypomniał sobie, że trzyma w reku maskę. Czyżby Dae się zawstydził? - To ja już pójdę. Do zobaczenia, Hyemi. - Założył maskę i ruszył w swoją stronę. Natomiast ja stałam i patrzyłam się cały czas jak odchodzi. Gdy już zniknął mi z pola widzenia ruszyłam w stronę drzwi od klatki, przy okazji myśląc nad tym co się wydarzyło w ciągu tych 10 minut. Przez chwilę czułam się jak księżniczka z księciem. A może... nie przecież to by było nierealne jakbym z nim była. On jest sławny, ma dużo fanek, które na pewno by mnie zabiły jakby się dowiedziały. Jednak teraz jednego byłam pewna. Dla mnie Daehyun nie był obojętny. To wyjaśniałoby moje zachowanie przy jego osobie.
*wieczorem*
Leżałam na swojej kanapie, oglądając film i objadając się serowym popcornem. O tak, to był zdecydowaniem mój wieczór. Choćby nawet świat miałby się zaraz skończyć to i tak raczej nie podniosę się z kanapy aż do skończenia filmu. Ostatnimi czasu żyłam w ciągłym ruchu, więc odrobinkę lenistwa mi przecież nie zaszkodzi. Jakby ktoś mnie w tej chwili zobaczył, pomyślałby że rodzice chyba zapomnieli mnie wychować.
W pewnym momencie mój telefon zaczął dzwonić. - Chincha? - Powiedziałam sama do siebie. Dobrze, że mieszkam sama, nikt nie musiałby teraz widzieć mojego zirytowania. Sięgnęłam po telefon a w międzyczasie pilot, który leżał na skraju stołu poleciał na ziemię. Oczywiście bez przekleństwa by się nie obeszło.
- Yoboseyo? - Próbowałam to powiedzieć najmilej jak tylko się da.
- Hyemi! A myślałem, że już nie odbierzesz. - Ależ miałam taki zamiar. Jongup brzmiał jakby coś się działo u nich niepokojącego.
- Co jest, że dzwonisz do mnie akurat o - spojrzałam na zegarek, na którym widniała godzina 19.54. - już trochę późnej porze?
- A, tak. Jest może u Ciebie Daehyun? Od paru godzin nie wraca i nie odbiera telefonu. Powoli już się niepokoimy o niego, jutro też musimy być rano w studiu i jak jest u Ciebie to mu powiedz...
- Nie ma go u mnie. - Przerwałam Jongup'owi. - Odprowadził mnie dzisiaj, ale od jakiś 3 godzin nie mam z nim kontaktu.
- To gdzie on może być? - Natychmiast podniosłam się z kanapy i zaczęłam chodzić wokół salonu. - Nie wiem, naprawdę nie wiem. On dzisiaj był taki dziwny. - Odparłam.
- Zaraz będziemy musieli iść przeszukać kilka miejsc w takim razie. Oby tylko nie skończyło się to jak w przeszłości.
- A coś było? - Moja ciekawość z każdą sekundą rosła coraz to bardziej w górę.
- Nie powiedział Ci? - Chłopak najwidoczniej był zdziwiony tym pytaniem.
- Nie.
- Ja powiedzieć nie mogę. On musi sam.
- Ale... - Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ Jongup się rozłączył. Zaczęłam się także martwić o Daehyuna. Było już ciemno, więc w głowie miałam tysiące myśli. Także cały czas miałam w głowie słowa kolegi Dae. Najwidoczniej Jung się z czymś boryka. Tylko z czym?
Cieszyłam się, że nie przebrałam się w dresy, szybciej się ogarnę. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i także pomóc chłopakom poszukać tego niemyślącego człowieka. Uczesałam włosy, poprawiłam na szybkiego makijaż a przed tym umyłam dokładnie zęby. Następnie założyłam buty i wzięłam ze sobą skórzaną kurtkę a do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Wyłączyłam telewizor, po czym wyszłam z domu zamykając drzwi na klucz. Po drodze jeszcze zadzwoniłam do Daehyuna ale ten nie odbierał. Zaczęłam się denerwować. Mam nadzieję że wszystko się uda i że zguba się znajdzie.
_______________________________________________________________
Annyeong!
Jest wreszcie rozdział, yaay! Mi się on nawet podoba, nie wiem jak Wam. Jeżeli tak, to proszę o gwiazdki i komentarze.
Mogą wystąpić błędy za co bardzo przepraszam.
To do następnego~ ^-^