Alya
Obudziłam się słysząc dźwięk mojego telefonu. Od razu poderwałam się z łóżka budząc przy tym Nino. Szybko chwyciłam za telefon i go odebrałam.
- Nie ma jej.
To była mama Marinette. Była strasznie zdenerwowana.
- Jak to jej nie ma?
- Spakowała swoje rzeczy i zniknęła. Dzwoniła może do ciebie?
- Niestety nie.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć rozłączyła się.
- Alya co się stało? - spytał zmartwiony Nino.
- Marinette uciekła.
Jak najszybciej podeszłam do szafy i założyłam pierwsze lepsze rzeczy. Nie czekając na Nino po prostu wybiegłam z domu.
Po kilku minutach znalazłam się przed piekarnią. Wbiegłam do środka.
W salonie zobaczyłam płaczącą panią Sabine. Siedziała na kanapie wtulona w męża. Na fotelach siedzieli państwo Agreste.
Mam nadzieję, że tego łajdaka tutaj niema.
- Co się stało? - spytałam zmartwiona.
- Zabrała Lousa i zniknęła - wyszlochała pani Sabine.
Marinette
Kiedy tylko samolot wylądował wyszłam z niego. Na szczęście całą podróż Louis był spokojny.
Cały czas chciało mi się płakać. Wiedziałam jednak, że muszę być silna dla Louisa.
- Witaj Florydo - wyszeptałam.
Właśnie miałam iść odebrać moją walizkę kiedy jakiś chłopak we mnie wpadł. Upadłam na ziemię. Na szczęście Louisowi nic się nie stało.
- Strasznie cię przepraszam, nie zauważyłem cie - powiedział zdenerwowanym głosem.
Chłopak pomógł mi wstać i przyglądnął się Louisowi czy nic mu nie jest.
Spojrzałam na tego chłopaka i od razu go rozpoznałam. Brunet. Czekoladowe oczy. Chłopak z magazynu Blanki. Miał na sobie jeansowe spodenki do kolan i czarną koszulkę z numerem 10.
Był naprawdę przystojny.
- Nic się nie stało - powiedziałam.
- Jestem Bruno - przedstawił się.
- Marinette - wyciągnęłam w jego kierunku rękę, którą szybko ujął.
- To twój syn? - spytał po chwili.
- Tak. To Louis - odpowiedziałam.
- Może w ramach przeprosin dałabyś się zaprosić do kawiarni? - spytał.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Może innym razem. Dopiero przyleciałam.
- To może ci pomogę. Mogę cię odwieść do hotelu - zaproponował.
- Właściwie mam tutaj kuzyna.
Wyciągnęłam z kieszeni adres i podałam go Bruno.
Kiedy tylko spojrzała na kartkę zaczął się uśmiechać.
- Dobrze trafiłaś Marinette. Matt to mój przyjaciel. Mieszkamy niedaleko - uśmiechnął się radośnie.
Bruno podszedł do mnie i szeroko się uśmiechnął.
- No to jak, dasz się podwieźć? - spytał.
Nie mogłam się nie uśmiechnąć.
Może to głupie, ale polubiłam go. Dobrze mu patrzy z oczu.
Ta ucieczka to jednak był dobry pomysł.
- Tylko najpierw muszę odebrać walizkę.
***
Wysiadłam z czarnego Ferrari. Dziwiłam się, że mój mały synek jest taki spokojny. Chyba polubił Bruno bo cały czas na niego patrzył i się uśmiechał.
Stanęłam przed ogromną willą.
- Pierwszy raz go odwiedzasz? - spytał wyciągając moją walizkę z bagażnika.
- Tak. To zawsze on mnie odwiedzał - odpowiedziałam.
- Pomóc ci z walizką?
- Nie trzeba.
Wzięłam walizkę i skierowałam się w stronę wejścia.
- Wpadnę was odwiedzić - usłyszałam głos Bruno zanim odjechał.
Uśmiechnęłam się delikatnie.
Zapukałam w drzwi i po chwili otworzyła mi moja ciocia.
- Marinette! Jak ja się cieszę, że cie widzę. Wchodź.
- Przepraszam, że tak bez zapowiedzi - oznajmiłam smutno.
- Zostawił cie? - spytała i spojrzała na Louisa.
- Raczej zdradził - oznajmiła.
- Możesz tu zostać jak długo chcesz. Zaprowadzę cię do pokoju. Mogę go potrzymać?
- Oczywiście.
Ostrożniej podałam jej Louisa.
- Prawdziwy z niego słodziak.
***
Siedziałyśmy z ciocią przy wyspie kuchennej. Mój synek śpi w pokoju gościnnym. Czekamy właśnie na Matt'a.
- Marinette?
Usłyszałam głos mojego kuzyna. Zanim się obejrzałam, byłam zamknięta w jego uścisku.
Odsunęłam się od niego i przyjrzałam mu się uważnie. Nic się nie zmienił.
- Też się cieszę, że cie widzę kuzynie - mruknęłam.
- Przez chwilę naprawdę myślałem, że Bruno sobie ze mnie żartuje. Co ty tutaj robisz?
- Uciekłam - odpowiedziałam krótko.
- Zostawił cie? - spytał smutno.
- Zdradził.
- Ma szczęście, że jesteśmy na Florydzie, a nie w Paryżu - warknął.
- Nie chcę o tym rozmawiać. To się wydarzyło zaledwie wczoraj. Musze ochłonąć - oznajmiła.
- Już ja zadbam o to abyś o nim zapomniała - uśmiechnął się.
- Co masz na myśli?
- Zobaczysz.
CZYTASZ
Ignorując Miłość
FanfictionDruga część "Miłosnych zawodów" Wszystko układa się dobrze. Aż do jednego dnia. Wszystko zmienia się w ułamku sekundy. Co się stanie gdy zaczniemy ignorować miłość? Czy to uczucie przetrwa.