Rozdział 20

5.2K 476 214
                                    

Alya

Obudziłam się słysząc dźwięk mojego telefonu. Od razu poderwałam się z łóżka budząc przy tym Nino. Szybko chwyciłam za telefon i go odebrałam.

- Nie ma jej.

To była mama Marinette. Była strasznie zdenerwowana.

- Jak to jej nie ma?

- Spakowała swoje rzeczy i zniknęła. Dzwoniła może do ciebie?

- Niestety nie.

Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć rozłączyła się.

- Alya co się stało? - spytał zmartwiony Nino.

- Marinette uciekła.

Jak najszybciej podeszłam do szafy i założyłam pierwsze lepsze rzeczy. Nie czekając na Nino po prostu wybiegłam z domu.

Po kilku minutach znalazłam się przed piekarnią. Wbiegłam do środka.

W salonie zobaczyłam płaczącą panią Sabine. Siedziała na kanapie wtulona w męża. Na fotelach siedzieli państwo Agreste.

Mam nadzieję, że tego łajdaka tutaj niema.

- Co się stało? - spytałam zmartwiona.

- Zabrała Lousa i zniknęła - wyszlochała pani Sabine.

Marinette

Kiedy tylko samolot wylądował wyszłam z niego. Na szczęście całą podróż Louis był spokojny.

Cały czas chciało mi się płakać. Wiedziałam jednak, że muszę być silna dla Louisa.

- Witaj Florydo - wyszeptałam.

Właśnie miałam iść odebrać moją walizkę kiedy jakiś chłopak we mnie wpadł. Upadłam na ziemię. Na szczęście Louisowi nic się nie stało.

- Strasznie cię przepraszam, nie zauważyłem cie - powiedział zdenerwowanym głosem.

Chłopak pomógł mi wstać i przyglądnął się Louisowi czy nic mu nie jest.

Spojrzałam na tego chłopaka i od razu go rozpoznałam. Brunet. Czekoladowe oczy. Chłopak z magazynu Blanki. Miał na sobie jeansowe spodenki do kolan i czarną koszulkę z numerem 10.

Był naprawdę przystojny.

- Nic się nie stało - powiedziałam.

- Jestem Bruno - przedstawił się.

- Marinette - wyciągnęłam w jego kierunku rękę, którą szybko ujął.

- To twój syn? - spytał po chwili.

- Tak. To Louis - odpowiedziałam.

- Może w ramach przeprosin dałabyś się zaprosić do kawiarni? - spytał.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć.

- Może innym razem. Dopiero przyleciałam.

- To może ci pomogę. Mogę cię odwieść do hotelu - zaproponował.

- Właściwie mam tutaj kuzyna.

Wyciągnęłam z kieszeni adres i podałam go Bruno.

Kiedy tylko spojrzała na kartkę zaczął się uśmiechać.

- Dobrze trafiłaś Marinette. Matt to mój przyjaciel. Mieszkamy niedaleko - uśmiechnął się radośnie.

Bruno podszedł do mnie i szeroko się uśmiechnął.

- No to jak, dasz się podwieźć? - spytał.

Nie mogłam się nie uśmiechnąć.

Może to głupie, ale polubiłam go. Dobrze mu patrzy z oczu.

Ta ucieczka to jednak był dobry pomysł.

- Tylko najpierw muszę odebrać walizkę.

***

Wysiadłam z czarnego Ferrari. Dziwiłam się, że mój mały synek jest taki spokojny. Chyba polubił Bruno bo cały czas na niego patrzył i się uśmiechał.

Stanęłam przed ogromną willą.

- Pierwszy raz go odwiedzasz? - spytał wyciągając moją walizkę z bagażnika.

- Tak. To zawsze on mnie odwiedzał - odpowiedziałam.

- Pomóc ci z walizką?

- Nie trzeba.

Wzięłam walizkę i skierowałam się w stronę wejścia.

- Wpadnę was odwiedzić - usłyszałam głos Bruno zanim odjechał.

Uśmiechnęłam się delikatnie.

Zapukałam w drzwi i po chwili otworzyła mi moja ciocia.

- Marinette! Jak ja się cieszę, że cie widzę. Wchodź.

- Przepraszam, że tak bez zapowiedzi - oznajmiłam smutno.

- Zostawił cie? - spytała i spojrzała na Louisa.

- Raczej zdradził - oznajmiła.

- Możesz tu zostać jak długo chcesz. Zaprowadzę cię do pokoju. Mogę go potrzymać?

- Oczywiście.

Ostrożniej podałam jej Louisa.

- Prawdziwy z niego słodziak.

***

Siedziałyśmy z ciocią przy wyspie kuchennej. Mój synek śpi w pokoju gościnnym. Czekamy właśnie na Matt'a.

- Marinette?

Usłyszałam głos mojego kuzyna. Zanim się obejrzałam, byłam zamknięta w jego uścisku.

Odsunęłam się od niego i przyjrzałam mu się uważnie. Nic się nie zmienił.

- Też się cieszę, że cie widzę kuzynie - mruknęłam.

- Przez chwilę naprawdę myślałem, że Bruno sobie ze mnie żartuje. Co ty tutaj robisz?

- Uciekłam - odpowiedziałam krótko.

- Zostawił cie? - spytał smutno.

- Zdradził.

- Ma szczęście, że jesteśmy na Florydzie, a nie w Paryżu - warknął.

- Nie chcę o tym rozmawiać. To się wydarzyło zaledwie wczoraj. Musze ochłonąć - oznajmiła.

- Już ja zadbam o to abyś o nim zapomniała - uśmiechnął się.

- Co masz na myśli?

- Zobaczysz.


Ignorując MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz