Pierwsza poważna kłótnia

160 22 3
                                    

    Książę Mrocznej Puszczy, jako iż uważa, że jest najmądrzejszy na świecie, po ucieczce ze spa poszedł przez las. Oczywiście dalej niosąc Tauriel jak worek ziemniaków. "Worek ziemniaków" wierzgał, krzyczał i kopał, ale Legolas był nieugięty. Nie chciał puścić.
- Przestań się w końcu rzucać.
- Jak mnie puścisz to przestanę.
- Nie.
- Ale ty wiesz, że źle idziesz??
- Właśnie, że dobrze.
- Nie, powinniśmy skręcić w tą ścieżkę, która była wcześniej.
Legolas postawił Tauriel na ziemi. Spojrzał na nią przenikliwie i powiedział:
- Kobiety, to się nie znają.
- Uważaj żebyś nie dostał w tą piękną twarzyczkę...
- Czyli uważasz, że jestem ładny.
- Zamknij się ja teraz mówię, więc mnie słuchaj. Jesteś nadętym, rozpieszczonym, małym, głupim bachorem, który nie pamięta drogi ze spa do domu.
- Za to ty...
- No mów, z chęcią wysłucham co o mnie myślisz
- Jestem zbyt dobrze wychowany, że wypominać ci błędy.
- Po prostu nie wiesz co powiedzieć.
- A wiesz co? Załóżmy się. Ty pójdziesz swoją drogą ja pójdę swoją.
- Zgoda.
- Ach kobiety - westchnął Legolas - zawsze muszą pokazać, że mają rację.
- Ach Legolas - westchnęła Tauriel - zawsze musi pokazać, że ma rację.
Oboje bardzo źli, rozeszli się w swoje strony. Oczywiście jak się okazało Tauriel miała rację i doszła do domu po 20 minutach.
Zaczęła mieć wyrzuty sumienia. " Tak nakrzyczałam na Legolasa, a on chciał dobrze, chyba" myślała, coraz bardziej denerwując się o Legolas. " A jeśli coś mu się stało, a co jak coś lub ktoś go napadła" czuła, że zaraz zemdleje od tego strachu.
Nagle wszedł ktoś do domu. Tauriel wpadła do przed pokoju i już chciała mu się rzucić na szyję, ale okazało się, że to był Thranduil.
- Tauriel, co się stało? Gdzie mój syn?
- Królu, będąc w lesie pokłuciliśmy się o to gdzie powinniśmy iść i oczywiście Legolas musiał pokazać, że ma rację i poszedł swoją drogą.
- Chciał, to ma.
- Niech mi król pomoże, strasznie się o niego boję.
- Dobrze, chodź, pojedziemy moim samochodem.

Dwie godziny później
- Niech król zobaczy tam ktoś idzie - powiedziała z nadzieją w głosie.
- To pewnie jakiś menel. Nie warz mi się na niego patrzeć
- Ale on ma blond włosy, do tego idzie takim dumnym krokiem. To Legolas, niech się król zatrzyma.
Tauriel prawie wyskoczyła z jadącego auto po to aby przytulić Legolasa (Teraz sobie wyobraźcie, że Tauriel rzuciła się na jakiegoś menela).
- Legolasie nic ci nie jest, całe szczęście.
- Czemu po mnie przyjechaliście przecież jeszcze pięć minut i był bym w domu.
- Nie, doszedłbyś do Samotnej Góry - powiedział król
- Co?
- Chodźmy już jest późno, a ja chcę spać.

Święta w ŚródziemiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz