Nasza szkoła nie jest duża. Tylko taka że obecnie chodzi do niej około 400 osób. Ja jestem jedną z tych osób, mam na imie Norbert i chodze do klasy 6b. Moja szkoła znajduje się w Gdańsku i jest szkołą podstawową nr 16. Dyrektorką jest kobieta w krótkich czarnych włosach, i zazwyczaj ma na sobie czarną spódniczkę. Wicedyrektorką jest nieco starsza kobieta i również ma czarne włosy. Ale zacznijmy od nowa. Budzę sie jak codzień, jem śniadanie, i ide do tej jakże nudnej szkoły. Jak szłem było mi zimno niż zawsze w zimę. Pierwszą lekcją jest dzisiaj w-f, co mi sie bardzo podoba. Gdy już byłem na pierwszym piętrze, skierowałem sie w stronę szatni. Jak weszłem wszyscy byli już przebrani na lekcję.
- Za pięć minut dzwonek - usłyszałem głos Wiktora gdy wszedłem.
- Dzięki, zdąrze - odpowiedziałem zmęczonym głosem, a ten tylko się na mnie krzywo spojrzał, co mnie strzasznie zdenerwowało. Postanowiłem się przebrać, nie myśląc o jego głupiej minie. Gdy się przebrałem, zorientowałem się że siedzę sam w szatni.
- Napewno wyszli by pogadać z dziewczynami, tak jest zawsze - pomyślałem.
Zamiast iść do nich, zostałem sam w szatni. Jakiegoś powodu co do mojej decyzji nie było. Po prostu chciałem te dwie minuty być sam. Nagle zaczęło mi być strasznie zimno, ale okna były zamknięte. Eh, dobra wyjdę. Na korytarzu nikogo nie było. Zaczełęm szukać wzrokiem żywej istoty. Dostałem prawdopodobnie w twarz. Korytarz zniknął, a pojawiła się szatnia i niewielkie zbiorowisko wokół mnie.
- Co się stało? - cicho się spytałem.
- Chyba zemdlałeś czy coś - odpowiedział Oliwer mój kolega z klasy, ale będe pisać o nim jako Olineq.
- Albo zasnął - wtrącił śmiejąc się Wiktor.
W tym momencie z hukiem otworzyły się drzwi, i wszedł trener z Kubą.
- Odejść - powiedział trener.
Jak podszedł zauważyłem że siedzę w pozycji półleżącej z rękami na brzuchu. Szybko usiadłem gdy skierował na mnie wzrok.
- I co ci się stało? Kuba powiedział że zemdlałeś - zaczął trener.
Opowiedziałem co mi sie "śniło", oraz to że było mi zimno. Gdy to powiedziałem, klasa patrzyła się na mnie jakbym uciekł z Wariatkowa.
Na następnych lekcjach było w miare normalnie, nie licząc tego że dostałem -10, za to że się śmiałem i dabowałem z klasą. Oczywiście Mewa (Tak mówimy na naszą nauczycielke J.Polskiego Ewe) nie dała nikomu ani uwagi, ani ujemnych punktów. Tylko jak zwykle ja, ale nie widziała że 3/4 klasy dabowało razem ze mną. Kuba, mój najlepszy kolega, podchodzi do nas na każdej przerwie i gadamy. Mówiąc do nas mam na myśli Roksanę, fajną brunetke z klasy, Karoline, która chodzi z Kubą i do mojej klasy, Olinka już przedstawiłem, Olek, też fajny kolega i oczywiście Wiktor o którym była mowa na samym początku. Niestety Kuba nie zdał z piątej klasy do szóstej, ale się zdarza. Wszystkim było nawet smutno, że on jest w 5b a my w 6b. Jak pisałem, zdarza się, ale to nie zmienia faktu że cały czas się bardzo lubimy, nawet wtedy gdy nie ma go na naszych lekcjach.
- Hej Kubuś! - od razu powiedziała Karolina gdy go zobaczyła, podbiegła i przytuliła.
- Hej - odpowiedział spokojnie Kuba, gdy ta go puściła.
- Dzięki że poszedłeś wtedy po trenera - powiedziałem Kubie.
- Nie ma za co, ty pewnie też byś tak zrobił - odpowiedział.
- Dzięki - powiedziałem po chwili zastonowienia.
- Co się wogle stało u was w szatni? - Spytały prawie jednocześnie Karolina i Roksana.
Opowiedz im ok?
Kuba im wszystko opowiedział, prawie tak samo jak ja trenerowi.
- I jak się czujesz po tym? - Zapytała Julia która przyszła gdy ten zaczął mówić.
Normalnie, tak jak zawsze.
- A miałeś tak kiedyś? - zapytał Olineq.
Nigdy.
- Za 3 minuty dzwonek - powiedział Wiktor
- Dziękujemy, zegarmistrzu - automatycznie powiedziałem.
Wszyscy z grupy się zaśmieli. I tak gadaliśmy do czasu gdy usłyszeliśmy dźwięk dzwonka.
- Teraz informatyka - powiedziałem
CZYTASZ
SZUBIENICA: Tajemnice Gdańskiej Szkoły
Novela JuvenilMam na imie Norbert i mam 13 lat. Książka jest o tajemnicy Gdańskiej szkoły. Razem ze znajomymi z klasy próbujemy odkryć mroczną prawdę.