Mugol z Hogwartu

85 10 7
                                    

Rano było ciepło i słonecznie. Razem z Kubą wstaliśmy oi godzinie dwunastej. Pierwsze co, to zrobiliśmy sobie śnadanie. Tym razem to nie było trudne. Zostało nam z nocy jedna zapiekanka, i jedna pizza. Zjedliśmy je w 10 minut. Tak w 10 minut. Gdy zjedliśmy, włączyłem komputer i graliśmy. Przez noc wbiliśmy Supreme, i poznaliśmy kilka ludzi. A tak to nic więcej nie robiliśmy. Gdy była godzina 14:30 Kuba powiedział że już musi iść. Nalegałem go by jeszcze został. Ale powiedział że naprawdę musi już iść.
- No ok, i tak już u mnie długo jesteś - powiedziałem mu.
- No szkoda, Mama do mnie napisała że mam wracać - odpowiedział.
- No ok - powiedziałem.
Nałożył buty, pożegnaliśmy się. Wyszedł.
I co mam teraz robić? Może napisze do Tarana?Wzięłem telefon, włączyłem wszystkim znaną apkę messenger i zaczęłem szukać Dawida. Ok, znalazłem go. Napisałem. Był aktywny co się rzadko zdarza.
Ja: Eldo
Taran: Oblivate!
J: Aha
J: co robisz?
T: Eliksir Wielosokowy a ty?
T: Wywar żywej śmierci?
J: Nie robie żadnych wywarów czy eliksirów.
J: Nudzę się.
T: To ci pomoge.
T: Vingardium Leviosa!!
J: *Facepalm*
J: Masz nie równo pod sufitem czy co?
J: Nie rzucisz na mnie żadnego zaklęcia przez neta ani w realu.
T: Ale u nas nie ma Reala, ale jest Biedronka.
J: *znowu facepalm*
J: Idziesz na dwór?
T: Ok wezmę swoją różdczkę.
J: To weś...
J: Ide po ciebie.
T: Ok , teleportus!
J: Coś ci nie pykło.
J: Dobra nq ide po cb
Po tej żałosnej konwersacji wstałem i poszłem w stronę przedpokoju, nałożyć buty.
Wyszłem z domu. Było zimo i wietrznie. Liści na drzewach prawie nie było a na trawie był lekki szron. Ruszyłem w kierunku naszej szkoły gdyż troche dalej mieszkał ten mugol. Jak przechodziłem obok szkoły zrobiło mi się ciepło. Zatrzymałem się. Usłyszałem jak ktoś mówi mi w nieznanym języku. Głos dochodził od szkoły. Postanowiłem iść dalej w stronę domu Tarana. Myślałem o tym "głosie", dopóki nie zobaczyłem przed sobą drzwi domu Tarana. Zapukałem, a po chwili usłyszałem głos "Alohomora!". Drzwi się otworzyły i ujrzałem mugola z patykiem. Taran wyszedł za próg domu i krzyknął "Crucio!"
- zamknij się idioto! - prawie krzyknęłem.
- No ok, PETRIFICUS TOTALUS! - krzyknął machając w moją stronę patyczkiem.
Rzuciłem się na niego, zakrywając rękami mu buzię. Powiedziałem by się nie odzywał a ten kiwnął głową. Wyszliśmy na dwór.

SZUBIENICA: Tajemnice Gdańskiej SzkołyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz