Mugol z Hogwartu Cz.2

52 12 15
                                    

Wychodziliśmy z klatki. Zeszliśmy ze schodów, i od razu poczułem zimny wiatr uderzający mi w twarz. On chyba też to poczuł bo jęknął "Aaa". Myślałem gdzie moglibyśmy pójść żeby on nie zrobił mi wstydu. Chyba nie było takiego miejsca. Do mnie lepiej żebyśmy nie przychodzili, bo co będzie gdy zacznie krzyczeć na moich rodziców tymi swoimi zaklęciami? Pomyślą że ma downa czy coś. W mojej głowie panowała burza mózgów. Ok do mnie na chwilę niech przyjdzie, póżniej się pomyśli co dalej.
- Idziemy na chwilę do mojego domu - powiedziałem.
- Nie! Mój dom to Gryffindor! - krzyknął na mnie.
*Facepalm*

Przechodziliśmy obok szkoły. Taran się naglę zatrzymał przy wejściu do szkoły i ruszył w właśnie tą strone. Starałem się go zatrzymać, ale się się nie dało. Szedł przed siebie jakby był opętany.  Był jak kamień, nic nie mogło go zatrzymać. Otworzył drzwi do szkoły i wszedł. Myślałem że szkoła jest ZAMKNIĘTA ale ku mojemu zdziwieniu była otwarta. Taran zamknął za sobą drzwi. Próbowałem je otworzyć ale się nie dało. Nie były zamknięte bo gdy wszedł nic nie robił jak zamykał. Szarpałem klamkę ale na nic. " Zaraz pewnie przyjdzie" starałem się być dobrej myśli, ale jakoś mi nie wychodziło. Gwałtownie poczułem zimny wiatr, jakby przeszedł przez płuca do żołądka. Zimno mi było na całym ciele. W tym momencie usłyszałem cichy pisk a potem krzyk "Na brode Merlina!" oraz "Aaaa". Zdenerwowany zaczęłem wołać Tarana bo to był jego głos. Teraz nie było już tak wesoło. Pewnie zrozumiał powage sytuacji bo krzyknął " Pomóż mi!". Przez chwilę nie wiedziałem co robić, po chwili zastanowienia pobiegłem w stronę drzwi. Nadal były zamknięte. Zaczęłem poszukiwanie jakiegoś przedmiotu do wybicia szyby, a sam bałem się ją rozbić z powodu konsekwecji. Zauważyłem kamień. Wzięłem go do prawej dłoni i cisnęłem nim w szybę. Ta gdy mrugnęłem była już zbita. Podbiegłem do "Wejścia" i przełożyłem nogę przez otwór. Byłem już w szkole. Pobiegłem sprintem na drugie piętro bo z tamtąd dochodziły odgłosy kolegi. Zaczęłem sprawdać wszystkie sale, były otwarte. Gdy byłem przy sali 43, poczułem przez klamkę że jest zamknięta. Ciągnełem za klamkę bez przewidzianego skutku. "Wyważę je". Nigdy tego nie robiłem ale postanowiłem spróbować. Kopnęłem w drzwi ale to nie poskutkowało. Postanowiłem to zrobić z barka ale też nic. Waliłem w drzwi z nogi i pięści, aż po chwili poobijanie drzwi z niewielkimi dziurami zostały wyważone do środka. Z lampy zwisywał napięty sznur, a jego koniec był oplątany wokół szyi Tarana. Sprawdziłem czy oddycha. "Może zrobił mi żart" należało do dobrych myśli. Nie oddychał, ani również nie biło mu serce. Załamałem się.

*****

Sorka że nie było dość długo rozdziałów. Nie miałem dużo czasu z powodu nauki lub csa XD
Następnym razem postaram się aby były chociaż trochę szybciej.

SZUBIENICA: Tajemnice Gdańskiej SzkołyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz