Rozdział 2

133 5 0
                                    

Kiedy miałem 3 lata zachorowałem. Poważnie.
Mając zapalenie płuc w tak młodym wieku lekarze dawali mi znikome szanse na przeżycie.
- Przykro nam, gdy nie znajdzie się dawca - wie Pani jak się to skonczy. - bezustannie powtarzali lekarze mojej mamie.
Z tej perspektywy czasu uswiadamiam sobie ile dla mnie zrobiła i jak wiele jej zawdzieczam.
Mając 3 lata - moje serce było słabe jak u 90 letniego dziadka.
Potrzebowałem dawcy. Obojętnie jakiego. Byle dawcy.
Lekarze twierdzili, że nie ma dla mnie ratunku.
Byłem wtedy zbyt mały, by o tym decydować. Ale pamiętam. Jak dziś pamiętam, kiedy do mojego pokoju weszła babcia. Oznajmiła, że mamusia jest aniołkiem i teraz obserwuje mnie z nieba. Nie wiedziałem o co jej chodziło. Przez całą noc opowiadała mi o niebie, o grzeczności, o mądrości i o tym, że każdy tam trafi.
Nie miałem pojęcia czemu mi o tym mówi i po wielu godzinach męki zapytałem o mamę. Babcia rozpłakała się. I wyszła.
Jak gaz ulotniła się i tyle.
Jako dziecko bardzo potrzebowałem mamy. Nie mówię, że teraz mi jej nie brakuje.
Następnego dnia po tym zajściu znalazłem się w szpitalu. Nic nie bolało mnie już od tamtej pory. Byłem zadowolony, że opowieści babci mają takie moce.
To jednak zmieniło moje życie na zawsze.
Cieszyłem się, mimo że wszyscy wokół mieli dziwne miny. Jakbym popsuł jakąś rzecz, która należała do nich.
Spojrzałem na nich swoimi dużymi, niebieskimi oczyma, ale nawet nie zwrócili na mnie uwagi. Rozmawiali coś wiecznie o wypadku, o śmieci, o zwłokach, uznałem że to śmieszne, jednak później okazało się jak bardzo się myliłem.

Gdzie jesteś, mamo? ((UKOŃCZONE))Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz