II

2.8K 378 53
                                    

Nowy Meksyk | Teksas 

 [Scott McKenzie - Yves]

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

 [Scott McKenzie - Yves]


     Nowy Meksyk przywitał nas piękną nocą i pustą drogą, która wydawała się nie mieć końca. Tam daleko nie było nic prócz pustej przestrzeni i nieba, które gdzieś się kończyło, przynajmniej tak wmawiałem samemu sobie, nawet jeśli były to kłamstwa wymyślone w pośpiechu. Lubiłem zmieniać rzeczywistość, wierzyć w to, że czeka na mnie gdzieś tam miejsce, w którym nie znajdzie mnie nikt. Nawet moje myśli.

     Przez moment zapragnąłem uczucia na pozór dziwnego. Chciałem być pusty, nie poczuć niczego. Choć przez krótką chwilę mieć spokój, być tak lekkim, by wiatr porwał mnie i porzucił gdzieś pośród chmur.

     To było niemożliwe. Wiedziałem o tym. Ciężar, który towarzyszył mi od ubiegłej nocy był tak uciążliwy, że nic nie było w stanie zastąpić go chociaż na kilka sekund. Nie przyzwyczaiłem się do niego, nie sądzę, że byłbym w stanie. Jedynie próbowałem pogodzić się z myślą, że właśnie to uczucie będzie towarzyszyło mi do końca moich dni. Żadne inne, tylko to.

     — Byłeś kiedyś w Nowym Jorku?

     Pokręciłem głową.

     — Nigdy tak naprawdę nie wyjechałem poza granice Arizony po tym, jak opuściłem Koreę. Poza tym nawet i tego nie pamiętam.

     Krystal zmarszczyła czoło, słysząc moją odpowiedź. Leżała w środku, pomiędzy mną a Jonginem, który wydawało mi się, że już spał. Było już późno, a ciągła droga wykańczała.

     — Nowy Jork jest piękny — wyszeptała w odpowiedzi, wplatając we włosy Jongina swoje szczupłe palce.

     Na chwilę swój wzrok znów skierowała na niego i uśmiechnęła się czule. Zazdrościłem im. Wydawało mi się wtedy, że byli w najszczęśliwszym momencie swojego życia, w być może śmiesznie nieodpowiednim miejscu; na środku drogi prowadzącej przez miejsca, których nocą nie odwiedzał nawet księżyc, ale nieświadomie szczęśliwi, spokojni i wolni.

     Byli wszystkim tym, czego pragnąłem ja.

     — Jest magiczny. Zwłaszcza podczas zimy, dopóki śnieg nie zasypie dróg i wejść do kamienic — stwierdziła niedługo później, tym razem przenosząc swoje spojrzenie na mnie, ale dłonią wciąż przeczesywała zmierzwione włosy Jongina. — Moja mama lubi podróżować — mruknęła, ale po chwili poprawiła się. — Lubiła. Jak była w moim wieku, podobno zjeździła pół kraju.

     — Będziesz taka jak ona — powiedziałem.

     Krystal uśmiechnęła się i kiwnęła głową, ale nie powiedziała więcej o swojej mamie. 

route 66 | chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz