IV

1.7K 306 33
                                    

Missouri | Illionis

[Lana Del Rey - Big Eyes]

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

[Lana Del Rey - Big Eyes]


     Missouri mieliśmy przejechać szybko, tylko by rankiem dotrzeć do Illinois. Tam miałem zobaczyć Chicago, o którym jednej nocy wspomniał mi Chanyeol. I choć jego głos był niezwykle kojący, a sam Yeol kimś dla mnie specjalnym, nie mogłem skoncentrować się na jego słowach. Ciągle w głowie miałem rozmowę z mamą i myśl, że mam jeszcze trochę czasu.

     Tydzień. Został mi tydzień, który mógł się skończyć w każdej chwili. A to było zdecydowanie za mało, by nacieszyć się obecnością Chanyeola, jednocześnie szukając wolności. Chociaż... nie wiem, czy nawet jeśli miałbym o wiele więcej czasu, zdążył bym to zrobić.

     Byłem pewien, że nie.

     Nigdy nie miałbym wystarczająco dużo czasu.

     Ale mimo to, moje życie stało się o wiele bardziej intensywne. Nie mogłem uwierzyć, że każde spojrzenie, oddech czy słowo było tak bardzo cenne. Wcześniej, kiedy mieszkałem w Arizonie, nie zwracałem na to uwagi, ale podczas podróży doceniłem ich wartość.

     Momentami czułem się jak starzec, który mimo że nie chce umierać, akceptuje to, że śmierć niedługo nadejdzie, bo nie można oszukać natury, przechytrzyć własnego losu i zyskać nieśmiertelność, która nie była dostępna dla takich ludzi jak ja. Dlatego godziłem się z każdymi mijającymi sekundami, patrząc powoli, jak żegnam to, co najpiękniejsze.

     — Przestań myśleć o tym, czego nie możesz znieść, Byunnie — powiedział Taemim, kiedy Jongin i Chanyeol siedzieli z przodu, prowadząc samochód.

     Krystal spała na jego kolanach, a on delikatnie przeczesywał jej brązowe włosy, tak, by jej nie zbudzić.

     Spojrzałem na Taemina, starając się nie zdradzić zbyt wiele.

     — Jestem szczęśliwy — odpowiedziałem.

     Taemin zmarszczył czoło i cicho westchnął. Czasami wydawało mi się, że to właśnie on zna wszystkie moje myśli. Nie Bóg, tylko Taemin. Dlatego zastanawiałem się, czy nie powiedzieć mu wszystkiego, całego tego ciężaru, który dźwigałem przez całą podróż. Być może wtedy poczułbym się lepiej, ale tego nie mogłem być pewien, dlatego milczałem.

     To właśnie wtedy podjąłem decyzję, że nie powiem nikomu, dopóki to nie będzie konieczne.

    Byłem zniszczonym człowiekiem i nie potrafiłem już tego naprawić. Z taką właśnie myślą musiałem nauczyć się żyć.

     — Szczęśliwi ludzie nie uciekają, myśląc, że nikt nie patrzy. Nie płaczą podczas burzy, jakby mieli umrzeć i śpią spokojnie w nocy. Nie wiem, Baek, co cię gryzie. Nie chcę też zmuszać cię, żebyś mi powiedział, bo gdybyś był gotowy, zrobiłbyś to, ale chcę po prostu, żebyś wiedział, że zawsze ci pomogę.

route 66 | chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz