Od 3 tygodni mieszkałem sam. Ines prawdopodobnie wyprowadziła się do Bayernu, ale mnie to już pa licho.
Siedziałem w studiu byłem umówiony na wywiad za to jutro mieliśmy ostatni mecz Borussi przed miesięcznym odpoczynkiem. Może nie do końca odpoczynkiem, gdyż za tydzień zaczynało się zgrupowanie. Pierwszy raz po trzech miesiącach szykuje się dłuższa rozmowa z Götze.
Nadal byłem na niego wnerwiony, ale sam podjął taką decyzje. Powinienem go wspierać a nie strzelać fochy jak jedenastoletnia dziewczynka. Chyba naprawdę potrzebowałem zacząć to wszystko od nowa by to sobie poukładać.
Jest piątek godzina 16:00, za dwie godziny mam trening, super. Miałem nadzieje, że odpowiem tylko na kilka pytań i będę mógł w spokoju pojechać na stadion.
Gdy dziennikarz zaczął zadawać pytania myślałem, że gorzej być nie może.
- Marco, mam do ciebie pytanie dotyczące transferu twojego byłego już kolegi z drużyny. -oznajmił a ja westchnąłem.
Czasami ci ludzie jakby mogli weszli by ci do domu w nocy kiedy śpisz i przerzucili wszystko o 360 stopni tylko po to by dowiedzieć się w jakiej pozie zasypiasz. Wiem, super porównanie.
- Jak się z tym czujesz, że na boisku jesteście teraz rywalami, rozmawiacie w ogóle ze sobą czy może jesteście pokłóceni?
- Po pierwsze nie jesteśmy pokłóceni, nie mieliśmy nawet takiego powodu. -uśmiechnąłem się, żeby się odczepił. - Po drugie przyjaźnimy się od długiego czasu i nie wiem dlaczego mielibyśmy przestać. Decyzję o przejściu podjął Mario a ja nie mam nic z tym wspólnego, jedyne co to mogę go wspierać w tym co robi. Po trzecie na boisku ważne jest by mieć kogoś kto ma takie same pomysły jak ty, a Mario właśnie taki był. Świetną zabawą była gra u jego boku. -uniosłem kącik ust po wypowiedzeniu ostatnich słów.
- Dobrze, może teraz coś na rozluźnienie atmosfery. -ukazał uśmiech reporter. - Jeśli Mario Götze byłby kobietą, ożenił byś się z nim, prawda?
Próbowałem wytrzymać bez śmiechu, ale nie udało mi się.
- Wolałbym nie odpowiadać. -zacząłem się śmiać. - Ale on jest kobietą. Pozdrawiam Cię Mario. -spojrzałem w kamerę śmiejąc się nadal i pomachałem do niej.
Po godzinie w końcu mogłem wyjść ze studia. Szybko pobiegłem do samochodu i skierowałem się na stadion po drodze zajeżdżając do domu po rzeczy.
- Lewy ty pederusie gdzie mi schowałeś buty. -głos Auba w szatni dobiegał aż do wejścia na stadion. Zaśmiałem się głośno.
- Witam moje księżniczki. -krzyknąłem otwierając drzwi.
- Co ty taki radosny? -uniósł brwi Marcel.
- Zakochał się znowu pewnie. -słuchać było głos Roberta zza ściany.
- Patrz jak podsłuchuje menda jedna. -oznajmił Aubameyang.
- Możesz mnie pocałować w nos i tak nie powiem gdzie masz te swoje smierdziele które nazywasz butami. -dodał Lewy.
Spojrzałem najpierw na Pierrego następnie na wchodzącego Roberta. - Braliście coś?
- Oni tak od godziny. -skomentował Łukasz śmiejąc się z resztą chłopaków.
Przebrałem się w strój, nałożyłem korki i rękawiczki, złapałem pod pache stojącego już w progu Kubę i wyszedłem z nim na murawę gadając po drodze o pierdołach.
- Księżulo, orientuj się. -krzyknął Marc i niespodziewanie dostałem piłką w twarz. - Przestań bujać w obłokach trening mamy słońce. -ukazał swoje zęby
- Jakiś ty miły cwelu mały, ja ci dam rzucać w kapitana piłką. -zerwałem się i momentalnie skoczyłem na plecy Bartra. We dwójkę wylądowaliśmy na ziemi.
- Ejejej, bez bicia na mojej służbie. -wkroczył między nas Lewandowski.
- Ochroniarz się pojawił, kryć się. -wydusił z siebie Roman. Nie mogliśmy przestać się śmiać na dodatek widok Auba w klapkach był bezcenny.
- Robert, powiedz gdzie schowałeś mu te buty. -zaproponował Kuba który prawie popłakał się ze śmiechu w sumie jak reszta z nas.
- Zostawić was na chwile nie można. -po chwili ukazał się wkurzony Tuchel. - Biegacie 15 kółek!
Wszyscy podnieśli się na rozkaz i zaczęli robić to co trzeba. Do godziny 19:30 zeszliśmy się do szatni.
- Reus, weź to w swoje piękne rączki i oddaj naszemu kochanemu koledze z Bayernu z pozdrowieniami co. -uśmiechnął się sarkastycznie trener i wręczył mi pudełko z resztami rzeczy Mario. Oni byli na niego wkurwieni, choć nie dziwie się.
- Nie gadałem z nim z 3 miesiące. -wypuściłem powietrze ze świstem.
- Reusik, kryzys w związku widzę? -położył mi rękę na ramieniu Schürrle.
- Ty się już lepiej zamknij. -zmróżyłem oczy na niego.
Wracając do domu myślałem o Götze. Ostatnio zdarzało mi się to często, ale nie moja wina, że byłem z nim dość blisko. Każdy z nas wiedział, że zawsze może liczyć na drugiego.
Na treningach wygłupialiśmy się z chłopakami, ale Thomas nie reagował na to bo wiedział, że zaraz się ogarniemy. Płakałem, kiedy Mario mi powiedział, że opuszcza BVB, a będzie grał w Bayernie. Pogodziłem się z tym, ale dalej mi go brakuje, mojego małego przyjaciela którego kochałem denerwować. Wszycy zapewne uważamy, że najlepszym rozwiązaniem wkurzać się na niego tylko po to by ukryć jak go brakuje.
Wstawiłam tu chłopaków z BVB, nie moja wina, że ich kocham. Robciu i Auba w takie śmieszki się bawią heh.
ps. tak jest tu juz na przykład Bartra choć on dopiero przyszedł do pszczółek teraz w 2016, a Götze odszedł pod koniec 2013 i to jest pisane tak jakby z tym rokiem. Ale z racji iż to ff i Marc jest misio pysio to ja go zostawiam:)Podoba się to w ogóle? :)))
miłego weekendu życzę xx
CZYTASZ
Friends more than all - GÖTZEUS [zawieszone]
FanfictionByliśmy przyjaciółmi, blisko jak bracia, ale do pewnego momentu kiedy emocje dały się we znaki. Powiedział "przepraszam" i odszedł ze smutkiem, wtedy po prostu coś we mnie pękło. Kiedy Mario przeniósł się do Bayernu nie ukrywając popłakałem się. W...