- Mario, obudź się, proszę -poczułem lekkie szturchanie. Niechętnie otworzyłem oczy którymi ukazała się chuda zbudowana sylwetka blondyna.
- Ty na bezsenność cierpisz czy jak? -wymruczałem spod poduszki.
- Masz coś na skurcze? -spojrzał na mnie z nadzieją rozmasowując udo. - Nie mogę dodzwonić się do medyków a do ciebie miałem najbliżej. -oznajmił marszcząc czoło z powodu bólu.
- Biedaku mój, poczekaj już szukam. -uśmiechnąłem się. Podniosłem się z łóżka spojrzałem na zegarek który wskazywał 2 w nocy nie dziwne, że nikt nie odbierał poza tym jutro mieliśmy mecz. Zapaliłem światło i mrużąc oczy przykucnąłem przy torbie w poszukiwaniu proszków. Podałem mu saszetkę a do tego wodę.
- Dziękuję. -dodał otwierając lek. Gdy chciał szybko zapić to wodą powstrzymałem go chwytając za jego nadgarstek.
- Powoli bo będzie jeszcze gorzej. -złapałem butelkę on pokręcił głową i zrobił tak jak mu doradziłem.
- Lepiej? -chwile po tym zielonooki wysłał mi uśmiech, ale gdy już wstał momentalnie opadł na łóżko sycząc.
- Oj Reus. Daj rozmasuje ci to. -blondyn nie miał chyba siły protestować. Podwinąłem nogawkę jego spodenek, gdy zbyt nacisnąłem na miejsce bólu zaciskał zęby i pięści. Po chwili uspokoił się zasypiając.
Był taki niewinny jak spał. Nie było dane mi go budzić, więc ułożyłem się obok niego.
Chłopak wiercił się z lewej na prawą stronę, za to ja kompletnie nie mogłem zasnąć. Na dodatek poczułem na swoim ramieniu twarz blondyna wtulającego się w moje zagłębienie szyjne. Oddech Marco sprawiał na moim ciele przyjemne dreszcze. Niedługo po tym także zrobiłem się senny.
Otworzyłem oczy, mrugając kilkakrotnie spoglądałem na wiszącego nademną Reusa.
Momentalnie dostałem buziaka w policzek od blondyna który wyskoczył z łóżka. Podniosłem się do pozycji siedzącej.
- A to za co? -spojrzałem na niego pytająco.
- Mogę skakać, tańczyć robić wszystko to co się robi nogą. -cieszył się. Podziwiałem rozradowanego chłopaka który uśmiechał się najpiękniej jak umiał a oczy świeciły się mu jak brylanty. Piękny widok który musiał mi przerwać. - Ziemia do gece. -otrząsnąłem się.
- Wolałem jak cię ta noga bolała. -spiorunowałem go wzrokiem.
- Nie szlochaj tylko się ubieraj bo zaraz wychodzimy na śniadanie, dzisiaj go nie ominiesz. -uśmiechnął się szyderczo i wybiegł do swojego pokoju. Opadłem na łóżko ciężko wzdychając. Bałem się meczu, że nie będę umiał zgrać się z Marco tak jak zawsze.
Podszedłem do umywalki kilkakrotnie chlapiąc sobie w twarz wodą.
- Mariooo idziemy, nał! -usłyszałem głos w pokoju. Wyparowałem z łazienki bez koszulki a na środku stał uśmiechający się od ucha do ucha blondyn. Zmierzyliśmy się nawzajem wzrokami. - Oo chyba ćwiczyłeś ostatnio. -poruszał dziwnie brwiami.
- Wal się. -rzuciłem w niego kapciem a on zaczął się śmiać. - Jakiś ty głupi. -dołączyłem do niego zarzucając na siebie bluzę. - Idziemy. -popchałem go do drzwi.
- Małżeństwo pogodzone? -zatrzymał nas w drzwiach André.
- A kopa kiedyś dostałeś? -Marco spiorunował go wzrokiem. Zaśmiałem się pod nosem. - A ty? -spojrzał na mnie.
- Okres masz? -zapytał omijający nas Manuel.
- Kimmim się zajmij dobra. -oznajmił i ruszył do przodu.
- Okres ma. -wyszeptał Schürrle. Nie mogłem przestać się śmiać.
- Idę do niego. -oznjamiłem na jednym tchu i pobiegłem za nim. - Marcinho uspokój się. -oparłem się na jego ramieniu.
- Bujajcie wy się. -dodał wciskając przycisk od windy i wbiegając do niej zamykając drzwi przede mną.
JA TU SIĘ ZARAZ BIORĘ ZA CIĄG DALSZY 😏😏
Tak, ten początek jest wzięty z one shota tylko lekko zmieniony, dziękuję osóbce która go napisała <3
Gitara siema<3 widzimy się jutro po południu :))
CZYTASZ
Friends more than all - GÖTZEUS [zawieszone]
FanfictionByliśmy przyjaciółmi, blisko jak bracia, ale do pewnego momentu kiedy emocje dały się we znaki. Powiedział "przepraszam" i odszedł ze smutkiem, wtedy po prostu coś we mnie pękło. Kiedy Mario przeniósł się do Bayernu nie ukrywając popłakałem się. W...