Ein

538 65 26
                                    

Po przegranym meczu serio nie da się racjonalnie myśleć. Potrzebowałem się wygadać nie wiem nawet z czego, ale po prostu. 

- Coś cię dręczy. -odezwał się Robert popijając drinka. - I to nie jest przegrany mecz. 

- Wszystko, to jest strasznie dziwne. -odparłem.

- Mianowicie? - uniósł brwi. 

- Dziwnie się czuje widząc swojego najlepszego przyjaciela w barwach innego klubu. -westchnąłem.

- Też się zdziwiłem na decyzję Götze, ale nie rozmawiałeś z nim o tym? -zapytał.

- Zamurowało mnie jak mi to powiedział, może to przewrażliwienie, ale dziwnie się czuje z tym wszystkim. -westchnąłem.

- Marco, czy ty aby na pewno jesteś moim kuplem a nie koleżanką? -zaśmiał się a ja spojrzałem na niego z byka. - Chciałem rozluźnić atmosferę, sory. -uniósł ręce.

- Jak Ania z tobą wytrzymuje to ja ją podziwiam. -próbowałem się rozweselić. 

- Mógłbym zapytać o to samo Ines. - burknął a mnie olśniło. Miałem po meczu odebrać ją z lotniska. Zapewne próbowała się do mnie dodzwonić tylko problem w tym, że rozładował mi się telefon.

- Jezu, zapomniałem. - palnąłem sobie w łeb. - Muszę pojechać po nią na lotnisko a piłem, może to nie wiele, ale wole uniknąć jakichkolwiek kar. 

- No ja też ci chłopie nie pomogę, zadzwoń do Piszcza, on pewnie jeszcze jest na stadionie. -zaproponował.

- Z buta ci zadzwonię. -prychnąłem. Robert wyciągnął telefon z kieszeni i wykręcił numer do Łukasza, dzięki Bogu akurat miał jechać do domu. 

Jadąc, rozmawialiśmy o meczu chociaż bardziej to on mówił a ja przytakiwałem, byłem nie obecny tak naprawdę.  

Zastanawiałem się dlaczego dalej jestem z Ines. Była ładna, miła, opiekuńcza, ale nie mieliśmy między sobą już takiej dobrej relacji. Więcej czasu potrafiłem spędzić z Mario niż z nią. Latała na swoje pokazy, ja miałem mecze. Tak szczerze spotykaliśmy się raz w miesiącu. 

Gdy dojechaliśmy podziękowałem Łukaszowi i wbiegłem do środka, rozejrzałem się i zobaczyłem w oddali swoją dziewczynę gadającą z jakimś kolesiem. Szczerze, ani trochę nie poczułem się zazdrosny. Chyba mamy kryzys.

- Hej Ines. -przywitałem się z nią całusem. - Przepraszam, że tak późno, ale rozładował mi się telefon i wiesz jak to po meczu. -próbowałem się tłumaczyć.

- Spokojnie, nic się nie stało skarbie. -oznajmiła z uśmiechem. - To jest Adam, poznałam go w samolocie, właśnie oglądał wasz mecz. -wskazała na bruneta.

- Adam, miło mi Cię poznać. -wystawił rękę ukazując przyjazny uśmiech. 

- Marco, mnie również. -odwzajemniłem gest. 

- Trochę wam Bayern dokopał, myślałem jednak, że coś strzelicie. -przerwał chwilową ciszę. 

- Tak bywa. -chciałem być miły. Już nie lubię gościa. Wcale się nie staraliśmy. Tacy ludzie mnie denerwują, bo niby lepiej wiedzą od tych co grają. - Chyba powinniśmy już iść kochanie. -zacisnąłem zęby i spojrzałem na blondynkę.

Dziewczyna kiwnęła głową, przytuliła na pożegnanie tego całego Adama i ruszyliśmy do domu, na szczęście nie mieliśmy daleko.

Po otworzeniu drzwi od mieszkania wbiegłem od razu do pokoju i podłączyłem telefon. Rzuciłem torbę na łóżko i poszedłem się umyć. 

Gdy ogarnąłem się w końcu wstąpiłem do kuchni gdzie Ines robiła kolacje. 

- Jak mecz? -zapytała zaczynając temat. 

- Ciężko, ale ujdzie. -uśmiechnąłem się niechętnie. - Jak pokaz? 

- Nawet nie pytaj, Ann znowu powaliła wszystkich... 

Ona mnie kocha, musiała zacząć temat związany z Mario. Ann jego dziewczyna która pracuje z moją, piękne połączenie. W sumie powinienem iść do psychologa jak mam taki problem z nim.

Po posiłku doczołgałem się do sypialni a Ines postanowiła wziąć prysznic. Gdy włączyłem telefon dostałem parę wiadomości i kilka nieodebranych połączeń. Jeden sms był od Mario:

Mario: Cześć przyjacielu, jak tam po meczu? Źle się z tym czuje, może kiedyś spotkamy się jeszcze na kawie?    dostarczone 8:45 pm. 

Nie miałem ochoty z nim pisać, ale nadal się przyjaźniliśmy, nie mogłem go przekreślić. Nie ukrywając, że byłem strasznie wkurwiony na niego, ale odpisałem. 

Ja: Jak może być po przegranym meczu? coś chyba też o tym wiesz :) jeśli będzie na to okazja to czemu nie, nie widzieliśmy się z 2 miesiące.   wysłane 8:48 pm.

Mario: Przepraszam, spokojniej nocy.    dostarczone 9:00 pm.

Odłożyłem telefon na stolik i ułożyłem się na poduszce, ciągle słyszałem te słowo przepraszam wypowiadane z jego ust z takim żalem. Przymknąłem powieki i nawet nie wiem kiedy zasnąłem. 

Coś z tego skleiłam uh

Kolejny rozdział dodam gdy to ff dotrze do większej ilości osób:( Nie chciałabym pisać tego tylko by było. Chęć na nie wzięłam ponieważ nie znalazłam żadnego ff o nich. 

Mam nadzieje, że przyjmiecie miło te opowiadanie, za wszelkie błędy z góry przepraszam:) 

            dobrej nocy życzę xx     

Friends more than all - GÖTZEUS [zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz