19.12

342 27 8
                                    

Kolejny dzień zapowiadał się taki jak wczoraj. Kolejna sterta papierów, kolejne kawy, kolejne nerwy. Dylan siedział sam w swojej kancelarii i powoli opuszczała go cierpliwość. Wstał od biurka i podszedł do szyby jak to miał w zwyczaju.

- Jakim cudem pozwoliłem Nao odejść? - zapytał sam siebie.

Nie mógł skupić się na niczym innym jak na drobnej brunetce prowadzącej audycje świąteczne, których nie znosił. Odkąd zerwali, Dylan przyrzekł sobie, że już nigdy nie będzie obchodził świąt, że nigdy w życiu nie polubi świątecznego klimatu i nie powie już nigdy nikomu, że go kocha. Jego serce zamarzło, wtedy kiedy opuszczając ich mieszkanie, trzasnął drzwiami i idąc do sklepu, kupił kilka butelek alkoholu, który wypił i pijany, wracając, nie zastał w środku mieszkania nikogo. Został sam. Bez nikogo. W tak szczególny dzień, jak święta Bożego Narodzenia. Śnieg sypał, zasypując nowojorskie ulice. Z daleka widział, jak wolontariusze chodzą w strojach elfów i mikołajów, zbierając pieniądze dla potrzebujących. Niektórzy dawali bezdomnym ciepłe rzeczy, żeby mogli się ogrzać, a także kubek gorącej czekolady i paczkę ciasteczek. O'Brien prychnął na ten widok i odszedł od szyby, siadając z powrotem do papierów.

- Pieprzone święta. Mają w sobie tylko dawanie innym darmozjadom coś, co sporo kosztuje, a przecież ci ludzie mogliby iść do pracy, zarobić trochę i mieć innych gdzieś - mówił do siebie, podpisując kolejny dokument.

Gdy sterta papierów została już podpisana i ułożona chłopak, westchnął ciężko, rozmasowując skronie. Włączył radio, szukając transmisji Naomi, ale wszędzie leciały tylko piosenki świąteczne.

- Panie O'Brien mogę wejść - myślał, że jest sam, a tu proszę Ava stała w szklanych drzwiach z dwoma kubkami.

Na włosach miała śnieg, co świadczyło o tym, że wychodziła.

- Wejdź. Myślałem, że wszyscy już poszli - uniósł brwi do góry.

- Bo tak jest. Pomyślałam, że miło byłoby, gdy przyniosę panu gorącą czekoladę i kilka ciasteczek na oderwanie myśli - nieśmiały uśmiech brunetki powiększał się z każdą sekundą, gdy widziała na twarzy szefa uniesione kąciki ust.

Dylan był bardzo zdziwiony postępowaniem dziewczyny, ale cieszył się w duchu, że ktoś pomyślał o nim.

- Dziękuje - Ava postawiła na biurku dwa kubki i paczkę pierniczków.

Dylan pomógł jej zdjąć odzienie i powiesił je na wieszak. Dziewczyna tymczasem rozgościła się, wiedząc, że dziś szef ma dobry nastrój.

- Zdajesz sobie z tego sprawę Avo, że to nie poprawne, że tu jesteś - zwrócił się do niej, biorąc podaną przez brunetkę kawę.

- Wiem, proszę pana, ale w święta nikt nie powinien być sam - uśmiechnęła się lekko.

- Jeszcze nie ma świąt - uśmiechnął się lekko, siadając na tym samym fotelu co zawsze.

- To tylko sześć dni - odparła. - Słyszałam wczoraj pana głos w radiu podczas audycji Naomi Smith - dodała po chwili ciszy. - Jest pan dobrym człowiekiem i pomimo wszelkich błędów, które da się naprawić.

Dylan podparł głowę na dłoni, która sztywno pilnowała, aby szkielet nie poleciał w dół, gdy tak siedział. Wiedział swoje. Błędy, jakie popełnił, nie miały szansy na próbę uratowania tego, co było kiedyś. Tamtego mroźnego i śnieżnego dnia sześć dni przed Wigilią po raz pierwszy się pokłócili. Padło kilka niemiłych słów, których teraz bardzo żałował, ale duma nie dawała za wygraną i nie pozwalała przeprosić za tę okropieństwa, jakie wypowiedział przy ubieraniu choinki.

- Avo - zaczął, biorąc pierwsze ciasteczko. - Błędy, jakie kiedyś popełniłem, nie są do naprawienia. Dziewczyna, którą kochałem... - przerwał jakby, zastanawiał się, czy na pewno jego uczucia wygasły. - I nadal kocham, chciałbym, żeby ze mną rozmawiała bez przymusu swojej pracy - dodał po chwili ciszy, upijając gorzkawą ciecz.

- W święta zdarzają się cuda, proszę pana. I choćby wszyscy mówili o panu najgorsze rzeczy to te same osoby w tych dniach z wielką ochotą i radością przyjmą pana w swoje progi - powoli wstała z fotela i ubierając powoli szalik i czapkę szukała czegoś po kieszeniach.

Dylan w tym czasie podszedł do wieszaka i pomógł brunetce założyć swoje palto. Black uśmiechnęła się lekko i podała mężczyźnie karteczkę, którą znalazła w kieszeni płaszcza.

- Niech pan zadzwoni do niej - powiedziała tylko, zabierając swoją skórzaną torebkę, po czym wyszła szybko z biurowca.

O'Brien przyglądał się chwilę w lekkim letargu na kawałek papieru trzymanego pomiędzy jego palcami. Był zaskoczony, szczęśliwy z jednej strony, a z drugiej miał ochotę płakać, krzyczeć. Był jak dziecko, które zastanawia się, czy odpakować swój prezent świąteczny wcześniej, a któremu tę czynność zakazano. Jednak pomimo zakazu cieszyło się, że coś się dostało. Westchnął ciężko i pogłośnił radio, słysząc głos Nao. Mógł do niej zadzwonić. Porozmawiać, usłyszeć jakie emocje w niej były bez tej sztuczności w trakcie rozmowy na antenie radia.

- Witam was ponownie w tych jakże świątecznych i naprawdę ciekawych zimowych i magicznych dniach zbliżających się do świąt Bożego Narodzenia - czuł, że się uśmiecha, czuł, że była szczęśliwa, ale wiedział, że to nie przez niego. - Mam wielką nadzieję, że nasz słuchacz Dylan, który podzielił się z nami jednym z siedmiu życzeń, nie odpuścił i powie nam, jakie ma dzisiaj kolejne życzenie - stanął jak wryty.

Wykręcił numer i już po chwili mógł ponownie być w radiu.

- Cześć! - powitała go tym samym ciepłym głosem co wczoraj. - Jak ci na imię?

- Witaj Nao - powiedział cicho, ściszając radio.

- Dylan... Spodziewałam się, że zadzwonisz do studia trochę później. Widać, że moje oczekiwania nigdy się nie spełniają - zaśmiała się cicho, wiedział, że ton jej głosu nie zmienił się ani trochę, wciąż był miły i ciepły. - No to Dylan, jakim dziś życzeniem nas uraczysz?

Chłopak nie mógł uwierzyć, że pomimo wszystko nadal pamięta barwę jego głosu i nie reaguje tak jak wczoraj.

- Sądzę, że moim dzisiejszym życzeniem byłoby, aby dziewczyna, o której wczoraj mówiłem, nauczyła mnie na nowo kochać święta - powiedział, szykując sobie ciasteczko.

- Bardzo interesujące Dylan. Zgaduję, że nie podzielisz się z nami kolejnym życzeniem.

- Zostało mi ich jeszcze pięć. W sam raz na każdy kolejny dzień do świąt. Mam nadzieję, że w święta wypowiem ostatnie najciekawsze - odpowiedział, rozłączając się nim sama by coś, jeszcze dodała.

- Więc czekamy cierpliwie na każde z życzeń, a teraz specjalnie dla ciebie dedykuje tę piosenkę.

Siedem Życzeń | Dylan O'Brien ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz