Rozdział 2

81 9 1
                                    

Dzień jak codzień Michael przyszedł do szkoły jeszcze senny z wielkim kubkiem kawy w ręce i poszedł przywitać się ze swoją dziewczyną i grupką przyjaciół stojącą pod klasą.

-Cześć Mikey! Wiesz, że dzisiaj na pierwszych trzech lekcjach mamy zastępstwo-powiedziała z entuzjazmem Shay wyrywając swojemu chłopakowi kawę i upijając trochę.

Michael pocałował dziewczynę i popatrzył na w większości zajętych telefonami znajomych.

-Patrzcie kto idzie- powiedział Ashton odrywając wzrok od telefonu i wpatrując się nieco za długo w malutką osóbkę zmierzającą w ich stronę.

-Lucy!- krzyknęła Ashley i z Shay i Troian podbiegły przywitać się z przyjaciółką.

Podczas gdy dziewczyny rozmawiały na tematy dość odległe chłopakom Luke próbował wdać się w konwersację z Ashem na temat Lucy.

-Stary ona ci się podoba czemu nic z tym nie zrobisz?

-Luke nie jesteś osobą z którą da się przeprowadzać takie konwersacje więc zajmij się lepiej Troian i faktem, że ty też nic nie robisz w tą stronę

-Czekam aż zadziała urok osobisty- Luke zatrzepotał rzęsami

-Z taką skromnością to nic ci nie pomoże

Luke w momencie, w którym zadzwonił dzwonek rzucił Ashtonowi spojrzenie pod tytułem 'we mnie nie wierzysz' i wszedł do klasy za tłumem.

Z początku lekcja była dość spokojna i wszyscy mieli na tyle szczęścia, że przez jakieś konkursy nie było większości nauczycieli i na lekcjach mogli robić co chcieli. Jako że w planie mieli matematykę, ale zastępstwo było w klasie muzycznej z pedagogiem to chłopcy stwierdzili, że chcą zagrać na instrumentach stojących na tyle klasy, a nauczyciel pozwolił im pod warunkiem, że niczego nie zniszczą. Tak więc po chwili cała czwórka była już przy instrumentach. Luke, Michael i Calum wzięli gitary, a Ashton usiadł przy perkusji stojącej w rogu. Lucy była naprawdę zaskoczona faktem, że Ash będzie grał na perkusji i trochę wątpiła w jego umiejętności, ale gdy usłyszała pierwsze dźwięki coveru który wykonywali, a mianowicie 'teenage dream' była jak zaczarowana, wpatrywała się w uderzającego w perkusję chłopaka i nie mogła oderwać od niego wzroku, wyglądał na szczęśliwego i skoncentrowanego na tym co robi, gdy zerknął na nią, szybko odwróciła wzrok, na jego twarz wkradł się lekki uśmiech, a ona się zarumieniła. 

Po lekcji całą grupą poszli na stołówkę, każdy wziął sobie coś do jedzenia i usiedli przy dużym stoliku. Lucy co chwilę przyłapywała się na spogądaniu na siedzącego prawie na przeciwko niej Ashtona. Blondyn zyskał w jej oczach po tej jednej lekcji, stał się dla niej kimś o wiele ważniejszym niż godzinę wcześniej. Jednak najbardziej zadziwiające było to, że powodem tego był jego cudowny występ, a nie żadna akcja ratunkowa, po prostu pokazał się od strony, od której Lucy nieświadomie chciała go zobaczyć.
 

Kolejna lekcja mnięła bardzo szybko. Chłopcy znowu grali, a Ashley z Lucy, Troian i Shay obgadywały ich ustalając, który jest najprzystojniejszy. Po skończonych zajęciach umówili się, że o 17.00 spotykają się u Shay i rozeszli się do swoich samochodów.

Calum wyjeżdżając z parkingu zauważył idącą w stronę przystanku Ashley i postanowił zagadać:

-Hej piękna- Ashley serce zabiło szybciej na te słowa, a Cal wychylił głowę przez okno-Czemu nie wracasz autem?

-Hmm ta no coś się zepsuło i zostałam skazana na autobus-wskazała w stronę przystanku

-Wsiadaj, podwiozę cię

-Nie wiem czy będziesz miał podrodze bo mieszkam dość daleko

-Daj adres to się przekonamy 

Ashley podała Calumowi adres, a ten powiedział, że mieszka tuż obok niej więc dziewczyna zajęła miejsce pasażera i odjechali. Na początku jechali w ciszy, ale nie przyzwyczajona do tego blondynka zaczęła rozmowę.

-Świetnie grasz na gitarze i naprawdę podoba mi się jak śpiewasz

Zawstydzony tymi słowami Cal zarumienił się lekko i uśmiechnął

-A mówił ci ktoś, że jesteś piękna?

-Tak szczerze?

-Tak

-To oprócz tego jak zatrzymując się przed chwilą koło mnie ty to zrobiłeś to nie

-Jej jestem pierwszy, chociaż zasługujesz na to by słyszeć to częściej-powiedział Calum parkując na podjeździe do domu dziewczyny

-Dzięki za podwózkę i komplementy, podniosłeś mi samoocenę i do zobaczenia u Shay-powiedziała Ashley wysiadając

-Piękna, a jak masz zamiar dotrzeć do Shay?

Ashley wskazała dłonią przystanek po drugiej stonie ulicy.

-Bądź gotowa o 16.30 przyjadę po ciebie

-Nie chcę ci sprawiać kłopo...- nie dokończyła bo Calum jej przerwał

-Nie sprawiasz uwierz. Widzisz ten dom na rogu? Tam mieszkam i do czasu kiedy nie będziesz mieć samochodu mogę być twoim szoferem 

-Dzięki- powiedziała Ashley i poszła zatopić się w objęciach bruneta gdy ten wysiadł do niej z samochodu

-Nie ma za co- powiedział wsiadając już do auta-pamiętaj 16.30!- krzyknął jeszcze wyjeżdżając z podjazdu

Ashey uśmiechnęła się i wróciła do domu by chwilę odpocząć i się przygotować do wyjścia.

Jej mamy już coraz więcej. Narazie nie dzieje się nic szczególnego, ale od czegoś trzeba zacząć.

Xoxo Karuszka i Emily

CALL ST.SAM!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz