Dzień jak codzień Michael przyszedł do szkoły jeszcze senny z wielkim kubkiem kawy w ręce i poszedł przywitać się ze swoją dziewczyną i grupką przyjaciół stojącą pod klasą.
-Cześć Mikey! Wiesz, że dzisiaj na pierwszych trzech lekcjach mamy zastępstwo-powiedziała z entuzjazmem Shay wyrywając swojemu chłopakowi kawę i upijając trochę.
Michael pocałował dziewczynę i popatrzył na w większości zajętych telefonami znajomych.
-Patrzcie kto idzie- powiedział Ashton odrywając wzrok od telefonu i wpatrując się nieco za długo w malutką osóbkę zmierzającą w ich stronę.
-Lucy!- krzyknęła Ashley i z Shay i Troian podbiegły przywitać się z przyjaciółką.
Podczas gdy dziewczyny rozmawiały na tematy dość odległe chłopakom Luke próbował wdać się w konwersację z Ashem na temat Lucy.
-Stary ona ci się podoba czemu nic z tym nie zrobisz?
-Luke nie jesteś osobą z którą da się przeprowadzać takie konwersacje więc zajmij się lepiej Troian i faktem, że ty też nic nie robisz w tą stronę
-Czekam aż zadziała urok osobisty- Luke zatrzepotał rzęsami
-Z taką skromnością to nic ci nie pomoże
Luke w momencie, w którym zadzwonił dzwonek rzucił Ashtonowi spojrzenie pod tytułem 'we mnie nie wierzysz' i wszedł do klasy za tłumem.
Z początku lekcja była dość spokojna i wszyscy mieli na tyle szczęścia, że przez jakieś konkursy nie było większości nauczycieli i na lekcjach mogli robić co chcieli. Jako że w planie mieli matematykę, ale zastępstwo było w klasie muzycznej z pedagogiem to chłopcy stwierdzili, że chcą zagrać na instrumentach stojących na tyle klasy, a nauczyciel pozwolił im pod warunkiem, że niczego nie zniszczą. Tak więc po chwili cała czwórka była już przy instrumentach. Luke, Michael i Calum wzięli gitary, a Ashton usiadł przy perkusji stojącej w rogu. Lucy była naprawdę zaskoczona faktem, że Ash będzie grał na perkusji i trochę wątpiła w jego umiejętności, ale gdy usłyszała pierwsze dźwięki coveru który wykonywali, a mianowicie 'teenage dream' była jak zaczarowana, wpatrywała się w uderzającego w perkusję chłopaka i nie mogła oderwać od niego wzroku, wyglądał na szczęśliwego i skoncentrowanego na tym co robi, gdy zerknął na nią, szybko odwróciła wzrok, na jego twarz wkradł się lekki uśmiech, a ona się zarumieniła.
Po lekcji całą grupą poszli na stołówkę, każdy wziął sobie coś do jedzenia i usiedli przy dużym stoliku. Lucy co chwilę przyłapywała się na spogądaniu na siedzącego prawie na przeciwko niej Ashtona. Blondyn zyskał w jej oczach po tej jednej lekcji, stał się dla niej kimś o wiele ważniejszym niż godzinę wcześniej. Jednak najbardziej zadziwiające było to, że powodem tego był jego cudowny występ, a nie żadna akcja ratunkowa, po prostu pokazał się od strony, od której Lucy nieświadomie chciała go zobaczyć.
Kolejna lekcja mnięła bardzo szybko. Chłopcy znowu grali, a Ashley z Lucy, Troian i Shay obgadywały ich ustalając, który jest najprzystojniejszy. Po skończonych zajęciach umówili się, że o 17.00 spotykają się u Shay i rozeszli się do swoich samochodów.
Calum wyjeżdżając z parkingu zauważył idącą w stronę przystanku Ashley i postanowił zagadać:
-Hej piękna- Ashley serce zabiło szybciej na te słowa, a Cal wychylił głowę przez okno-Czemu nie wracasz autem?
-Hmm ta no coś się zepsuło i zostałam skazana na autobus-wskazała w stronę przystanku
-Wsiadaj, podwiozę cię
-Nie wiem czy będziesz miał podrodze bo mieszkam dość daleko
-Daj adres to się przekonamy
Ashley podała Calumowi adres, a ten powiedział, że mieszka tuż obok niej więc dziewczyna zajęła miejsce pasażera i odjechali. Na początku jechali w ciszy, ale nie przyzwyczajona do tego blondynka zaczęła rozmowę.
-Świetnie grasz na gitarze i naprawdę podoba mi się jak śpiewasz
Zawstydzony tymi słowami Cal zarumienił się lekko i uśmiechnął
-A mówił ci ktoś, że jesteś piękna?
-Tak szczerze?
-Tak
-To oprócz tego jak zatrzymując się przed chwilą koło mnie ty to zrobiłeś to nie
-Jej jestem pierwszy, chociaż zasługujesz na to by słyszeć to częściej-powiedział Calum parkując na podjeździe do domu dziewczyny
-Dzięki za podwózkę i komplementy, podniosłeś mi samoocenę i do zobaczenia u Shay-powiedziała Ashley wysiadając
-Piękna, a jak masz zamiar dotrzeć do Shay?
Ashley wskazała dłonią przystanek po drugiej stonie ulicy.
-Bądź gotowa o 16.30 przyjadę po ciebie
-Nie chcę ci sprawiać kłopo...- nie dokończyła bo Calum jej przerwał
-Nie sprawiasz uwierz. Widzisz ten dom na rogu? Tam mieszkam i do czasu kiedy nie będziesz mieć samochodu mogę być twoim szoferem
-Dzięki- powiedziała Ashley i poszła zatopić się w objęciach bruneta gdy ten wysiadł do niej z samochodu
-Nie ma za co- powiedział wsiadając już do auta-pamiętaj 16.30!- krzyknął jeszcze wyjeżdżając z podjazdu
Ashey uśmiechnęła się i wróciła do domu by chwilę odpocząć i się przygotować do wyjścia.
Jej mamy już coraz więcej. Narazie nie dzieje się nic szczególnego, ale od czegoś trzeba zacząć.
Xoxo Karuszka i Emily
CZYTASZ
CALL ST.SAM!
FanfictionMyślisz, że jesteś normalna, że zwykły chłopak nic z tobą nie zrobi jednak wszystko się zmienia gdy słyszysz... -CALL ST.SAM! CALL ST.SAM! ...i lądujesz tu w miejscu pełnym wariatów... Do czego doprowadzi cię świat? Może poznasz kogoś z...