Part 4

358 17 2
                                    

Jo

Ten pocałunek był czymś magicznym. Czymś przez co moja mama, gdy mnie tylko zobaczyła po powrocie do domu zaczęła się martwić. Czymś przez co nie umiałam zasnąć. Nieustannie dotykałam palcami swoich warg, przypominając sobie dotyk jego ciepłych ust, którymi pieścił moje w moim pierwszym aż tak bardzo "dorosłym" pocałunku.

Nigdy nie byłam zauroczona w żadnym chłopaku aż tak bardzo jak w nim.

-Będę cię odwiedzać.- przyrzekła Lily, obejmując mocno Angel, która starała się odwzajemnić każdy jej uścisk.

- A ja przyrzekam, że zawsze będziesz moją przyjaciółką.-odparła jej na to Angel, wypuszczając blondynkę z uścisku.

Lily przytaknęła jej, po czym podbiegła do mnie i mnie również objęła.

- Trzymaj się, Lily.-uśmiechnęłam się do niej.

-Ty też.-odpowiedziała mi, obracając się do swojej babci, która stała już w wyjściu z sali, czekając na wnuczkę.

Gdy dziewczynka wyszła na korytarz aby pożegnać pielęgniarki, z którymi najbardziej się polubiła, ja podeszłam do Liz w celu zniesienia razem z nią torby Lily do ich samochodu.

Stanęłam obok niej, a ona bez słowa przeniosła wzrok z małej blondynki, obejmującej nogi młodej pielęgniarki, na mnie, racząc mnie przy tym ciepłym uśmiechem.

-To niesamowite jak bardzo spodobało jej się bycie w szpitalu. Teraz będę musiała pilnować by nie zrobiła sobie czegoś celowo aby tu wrócić.- zaśmiała się, a ja razem z nią.

Bardzo mnie cieszyło to, że Lily się tu spodobało jednak wolałabym aby nie przebywała tu non stop z kolejnymi obrażeniami.

-Angel przywiązała się do niej.- odezwałam się, na co kobieta obok przytaknęła.

-A Lily do niej...do ciebie zresztą też.- dodała, spoglądając na mnie.- Wspaniale się nią zajęłaś.- mówiła z uznaniem, ruszając powoli w stronę wnuczki.

Zrobiłam to samo co ona, przytrzymując jedno ramię torby z zabawkami i ubraniami dziewczynki, która widząc, że odchodzimy w stronę wyjścia z oddziału dziecięcego, poszła w nasze ślady, machając jeszcze na pożegnanie kilku osobom.

-Cieszę się, że tak sądzisz.- odezwałam się, podając Lily polną rękę, by mieć pewność, że się nie przewróci na korytarzu.

-Wszyscy tak mówią. Doskonale wypełniasz swoje zadanie, nie ma co do tego wątpliwości.- chwaliła mnie.

Uśmiechnęłam się radośnie, słysząc te wszystkie miłe słowa, ale było mi jednak trochę przykro, ponieważ wyjście Lily ze szpitala równało się z tym, że teraz nasz kontakt się ograniczy, a ja naprawdę bardzo polubiłam te małą królewnę.

Wyszłyśmy na parking gdzie między innymi samochodami stał ten należący do Liz. Włożyłyśmy do bagażnika torbę, a zaraz po tym pomogłam Lily usiąść w jej foteliku i zapiąć pasy.

-Pa, Królewno.- powiedziałam, pstrykając ją lekko w nosek na co zaśmiała się cicho, a uśmiech Liz stał się radośniejszy niż przedtem.

Nie zauważyłam, że kobieta obserwowała to co robię i najwyraźniej zastanawiała się nad czymś.

-Jo.- zagadnęła, przez co byłam zmuszona odsunąć się od Lily.

Wyprostowałam się i odwróciłam w stronę kobiety, obserwującej mnie dokładnie.

-Nie chciałabyś wpaść do nas jutro na kolację?- spytała.

Przetwarzałam sobie chwilę w głowie to co powiedziała.

Good girl l.h Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz