Part 5

294 19 5
                                    

Jo

Przygotowałam na te wizytę wszystko co wydało mi się potrzebne. Praktycznie każdy szczegół miałam dopracowany poza własną psychiką, która chyba wysiadła po wczorajszym. 

Bardzo dużo myślałam o tym co powiedział Luke. Z jednej strony nie rozumiałam sensu jego słów, a już w szczególności tego, że już któryś raz nazwał mnie "dziewczynką", jednak jakaś części mnie podpowiadała mi, że to nie jest nic dobrego. Wewnętrznie czułam jak uczucie do blondyna zaczyna być coraz silniejsze. Zawsze bałam się zakochania w osobie całkowicie realnej, nie takiej, która towarzyszy mi w postaci plakatu na ścianie. 

-Prawda, że będzie super?- Lily podskakiwała radośnie obok mnie z Molly prowadzoną na smyczy.- Wujek nas zawiezie do Angel, a ona pozna Molly. Będzie szczęśliwa, prawda?- dopytywała.

Blondynka była bardzo przejęta całą tą sytuacją. Chciała by pierwsze spotkanie z Angel po wyjściu ze szpitala było idealne, o ile można tak nazwać wymysł sześciolatki. 

-Pewnie, na pewno będzie zaskoczona i szczęśliwa.- zapewniłam, wędrując z dziewczynką przez ogród jej babci w stronę samochodu.

Przyjemne dreszcze przeszły po moim ciele, kiedy po uniesieniu swojego wzroku przed siebie zauważyłam, że Luke stał oparty o bok samochodu. Wyglądał na spokojnego i w żaden sposób nie pokazywał, że niezbyt pasuje mu wiezienie naszych tyłków razem z Molly do szpitala, za co byłam mu bardzo wdzięczna, choć czułam się nieswojo, ponieważ czasem udało się zauważyć jego poddenerwowanie.

-Zapięłaś się?- upewnił się blondyn, odwracając lekko z miejsca kierowcy by móc spojrzeć na Lily oraz Molly, leżącą na siedzeniu obok niej.

-Tak.- przytaknęła ochoczo dziewczynka.

-To super.- odparł siadając wygodnie. - A ty, Jo?-zerknął na mnie.

Siedzenie obok niego w samochodzie nie jest wcale prostą sprawą. Cieszę się, że nie muszę prowadzić bo nie umiałabym się skupić na drodze i już na samym początku rozwaliłabym auto.

-Widzisz, że tak.- wskazałam na swój zapięty pas.

Luke uważnie zmierzył wzrokiem moją osobę, a kąciki jego ust prawie niezauważalnie drgnęły ku górze.

-Nie jest ci zbyt ciasno?- zapytał, sięgając ręką do pasa, za który lekko pociągnął niby przypadkiem, dotykając palcami mojej klatki piersiowej dość blisko piersi.

-Jest idealnie.- powiedziałam na tyle wymownie aby zrozumiał, że przy Lily powinien się powstrzymać.

Nie wiem czy zrozumiał, czy nie, ale z pewnością był bardzo rozbawiony tym moim przewrażliwieniem. Jemu może to nie przeszkadza, jednak ja wolę by mała nie widziała nas w takiej sytuacji.

-Spokojnie.- powiedział na tyle cicho bym tylko ja mogła to usłyszeć. - Lily jest zajęta Molly.- dodał.

Wywróciłam oczami, opierając swój podbródek o wierzch dłoni ze wzrokiem wbitym w boczną szybę.

-Po prostu skup się na drodze. Chcę dojechać tam cało.- powiedziałam bez większych emocji.

W gruncie rzeczy podobało mi się to jak blisko był, ale nie musimy się z tym wszystkim afiszować. Nie chcę by Lily pomyślała coś dziwnego, a później nawet przez przypadek powiedziała Liz jakąś niespójną informację. Nie byłam nigdy w takiej sytuacji i nawet z pozoru normalne gesty były dla mnie czymś niemożliwym. 

Odsuwałam go od siebie, choć wewnętrznie czułam, że mogłabym zrobić dla niego wiele. Był czymś w rodzaju mojej słabości, która wymagała dystansu, ale nie potrafiłabym się od niego odsunąć.

Good girl l.h Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz