3. Może w końcu będzie lepiej.

14 1 0
                                    

Obudził mnie mój telefon. Zdziwiłem się, ponieważ nie byłem z nikim umówiony, a tym bardziej nie mam dziś lekcji. Jeszcze tego by brakowało, abym w sobotę chodził do szkoły i widywał te krzywe ryje moich ''ukochanych'' nauczycieli, a zwłaszcza tej czarownicy z długim nosem, miotłą i kapeluszem jak na prawdziwą czarownice przystało. Oczywiście mówię o mojej najlepszej, najwspanialszej krowie? Ups raczej chciałem powiedzieć nauczycielce, którą tak bardzo kocham, że jak ją widzę to mam ochotę zwrócić drugie śniadanie, o krzywych zębach to już nie wspomnę, które wyglądają gorzej niż u trolla. Choć ostatnio nie powinienem na nią narzekać. Jenkins trochę mi odpuściła. Może dlatego, że nie doprowadzam do pulsowanie jej wielkiej żyłki, raczej żyły na środku czoła, która prze ze mnie kiedyś pęknie i para będzie wydobywać się z jej uszu przez co może wyparować jej mózg. Oczywiście jeśli go w ogóle posiada. Ale wracając do telefonu, z turlałem się w trybie natychmiastowym i rzuciłem się na moje rurki, w których powinien się znajdować telefon. Nie było go tam, zresztą co się dziwić nigdy nie wiem gdzie co leży. Mój pokój to kompletna Puszcza Amazońska. Mogę w nim znaleźć wszystko. Wszystko to czego nie chcę, a to co chcę to już inna sprawa. Zacząłem przegrzebywać tony brudnych rzeczy, które powinny wylądować w koszu na brudne ubrania. Znalazłem nawet kawałek pizzy w której ruszały się robale o fuu wywaliłem go za okno. Niestety pizza trafiła w jakąś kobietę, która zaczęła biegać w różne strony, aż trafiła w słup. Odbiła się od niego i upadłą na swoją grubą dupę, aż trzęsienie ziemi było, a jej mina? Bezcenna, nie mogłem przestać się turlać ze śmiechu. Telefon strasznie natarczywie dzwonił więc postanowiłem powrócić do poszukiwań. Jak nurek zanurkowałem w stercie brudnej odzieży. W końcu go znalazłem. Na telefonie wyświetlał się jakiś nieznany numer. Szybko go odebrałem, zanim przestał dzwonić. W słuchawce usłyszałem lekarza Tony'ego, zdziwiłem się skąd on ma w ogóle mój telefon. Powiadomił mnie, że mój braciszek zaczyna się wybudzać. Nie dałem dokończyć lekarzowi jego wypowiedzi i się rozłączyłem. Nie mogłem w to uwierzyć, że mój braciszek który leży od dłuższego czasu w śpiączce zaczyna się wybudzać. Nie tracąc ani chwili dobiegłem do szafy i zacząłem ją przegrzebywać w poszukiwaniu czegoś czystego. Założyłem czarne rurki i szarą koszulę na ramiączka. Nie patrząc na nic zbiegłem szybko na parter i dorwałem się do lodówki. Zabrałem szybko jakąś kromkę i posmarowałem masłem, dodałam sałatę i szynkę. Włożyłem moje śniadanie do ust i zacząłem w dość szybkim tempie kierować się do drzwi wyjściowych. Założyłem swoje buty i zabrałem deskę wybiegając z domu. Nie zapomniałem oczywiście o zamknięciu go na klucz. Przecież moich kochanych rodziców jak zwykle nie ma. Jechałem na deskorolce do szpitala, walić to że jest to daleko. Obiecałem kiedyś młodemu, ( Na was też tak starsze rodzeństwo mówi ? - dop. ) że go nauczę na niej jeździć i zamierzam dotrzymać tej obietnicy. Po krótszej, a raczej dłuższej chwili dojechałem do szpitala. Wpadłem tam jak tornado i wbiegłem po schodach do sali w której powinien leżeć Tony. Właśnie powinien tam leżeć, ale nie leżał. Sala była pusta, ani żywej duszy. Przez głowę zaczęło przelatywać mi milion myśli. Gdy wyszedłem z sali zobaczyłem lekarza i pielęgniarki, które wiozły mojego brata do jego ''sypialni''. Mój braciszek był przytomny i odpowiadał lekarzowi na różne pytania, a ja stałem jak kołek. Nie potrafiłem się ruszyć. Gdy Tony mnie zobaczył nie wiedział co powiedzieć. Podszedłem do niego i przytuliłem go, w końcu nie mogłem tego zrobić od pieprzonego miesiąca. Przywitałem się z bratem i chciałem zacząć z nim rozmowę, ale skutecznie przeszkodził mi w tym lekarz.

- Przepraszam młodzieńcze, ale czy moglibyśmy porozmawiać na osobności?

- Tak oczywiście czy coś się stało? Czy dolega coś mojemu bratu?- nie wiedziałem co się dzieje. Bardzo się bałem o Tony'ego.

Gdy odeszliśmy na dość dużą odległość, a pielęgniarki zawiozły młodego do jego sali lekarz spojrzał się na mnie. W jego oczach było można odczytać współczucie.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 04, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

ON MY WAYWhere stories live. Discover now