XII.

1.5K 114 16
                                    

Harry

Harry usiadł na kanapie zaraz obok swojego kolegi. W telewizji transmitowany był mecz ich ulubionej drużyny koszykarskiej. Oboje trzymali w dłoniach butelkę z zimnym piwem. Mimo, że Harry na codzień nie spożywa alkoholu, dał się namówić na jednego małego browara, ze względu na tę okazję. Brunet upił łyk cieczy i skupił wzrok na rzucającym Wade'zie, którego piłka po chwili przeleciała przez obręcz i wylądowała w siatce. Styles lekko drgnął ręką zaciśniętą w pięść i uśmiechnął się pod nosem.

- Wygrają to - oznajmił Niall.

- To chyba oczywiste - zaśmiał się zielonooki.

Upili łyk trunku.

- Tak w ogóle to jak z Daniell? - zapytał nagle blondyn.

- A jak ma być? - podniósł jedną brew.

- Gdybym wiedział to chyba bym nie pytał - mruknął pod nosem.

- Od dnia dyskoteki jej nie widziałem, pojechała do rodziców - odparł.

- Rozumiem - przytaknął blondyn, powracając wzrokiem do ekranu. - Co?! - wytrzeszczył oczy. - Jakim cudem przegrywają?! - krzyknął.

Spojrzał na przyjaciela, który wpatrzony był w ekran swojego telefonu z lekkim uśmiechem na ustach.

- Słuchasz mnie? - pomachał dłonią zaraz przed jego twarzą.

Styles otrząsnął się i spojrzał na Nialla.

- Przegrywamy! - wskazał na telewizor.

- Nieistotne - westchnął i znowu spojrzał na ekran telefonu.

Horan posłał mu wściekłe spojrzenie, po czym podbiegł do towarzysza i wyrwał mu urządzenie z ręki.

- Mam nadzieję, że jutro się zobaczymy, stęskniłam się. Daniell - przeczytał na głos. - Oo... - mruknął. - Macie więcej takich rozmów? - zapytał, unosząc lekko brwi.

- Oddaj mi ten telefon, irlandzka cipo - zaśmiał się Harry, zabierając swoją komórkę.

Jeden dzień - pomyślał, siadając ponownie na kanapę.


Daniell

Daniell usmiechała się pod nosem, ukrywając pod stołem swój telefon, kiedy jej rodzina rozmawiała na temat ferii. Nie mogła doczekać się spotkania z Harrym i to nie dlatego, że się za nim stęskniła, chociaż po części tak było, po prostu chciała usłyszeć od niego wyjaśnienia.

Dlaczego właśnie tak mnie nazwał? - zadała sobie pytanie, tkwiąc wzrokiem w telefonie, którego ekran już dawno zgasnął.

- Dan, co o tym myślisz? - zapytał jej tata.

Był już siowowłosym, dobrze zbudowanym mężczyzną, z długim, siwym zarostem. Zawsze była oczkiem w jego głowie. Tylko on nazywał ją "Dan". Z każdym problemem mogła do niego przyjść, nieważne czy finansowym, czy miłosnym. Wszyscy mówili, że skradła jego niebieskie oczy.

- O czym? - zapytała zmieszana.

- Możesz zacząć nas w końcu słuchać? - powiedział zirytowany. - Co myślisz o Francji?

- Może być, wszystko mi jedno - wzruszyła ramionami.

I tak za każdym razem większość czasu spędzam w knajpce, pijąc tę pieprzoną, gorącą czekoladę - pomyślała.

Her hands. ||Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz