Cz. 2 || XXV.

944 81 26
                                    

Daniell

Z uśmiechem na ustach zatrzymuję się przy kamiennej fontannie. Kocham smak zwycięstwa. Moje włosy opadają na plecy, a twarz gładzi delikatne powietrze. Czuję jak moje serce bije w szybszym tempie niż zazwyczaj. Odwracam się w bok i dopiero teraz zauważam przed sobą blondynkę. Jej twarz wydaje się znajoma. Momentalnie przed oczami mam przebłysk wspomnień.

- To właśnie oni - wskazuje palcem na grupkę.

- Och... - podnoszę lekko brwi.

- Polubisz ich - puszcza mi oczko i wysiada, a ja od razu po niej.

Podchodzimy do jej znajomych, którzy od razu obdarowują nas uśmiechem.

- Hej! - mówi, gdy jesteśmy dosyć blisko. - To jest właśnie Daniell.

Wszystkie pary oczu skierowane są w moją stronę.

- To jest Luke - pokazuje na szatyna z kolczykiem w wardze. - To Michael - tym razem na chłopaka z niebieskimi włosami. - Amy - brunetka o latynoskiej urodzie. - I Lucy - wskazuje na blondynkę.

A więc Lucy. Mimo, że miało to miejsce parę tygodni temu, odnoszę wrażenie, że wygląda jakoś inaczej. Może podcięła końcówki? Albo zmieniła swój makijaż. Może poszła na siłownię?

- Cześć, Lucy - uśmiecham się.

- Hej - mówi miłym głosem.

- Co u cie... - zaczynam.

- Bardzo się spieszę. Chciałam ci tylko powiedzieć, że przed tobą Harry miał mnóstwo dziewczyn i... - waha się przez chwilę. - Na twoim miejscu zrobiłabym sobie badania. Tak na wszelki wypadek.

Przez chwilę nie jestem w stanie wydusić z siebie nawet słowa. Ona i Harry się znają?

- O czym ty mówisz? - pytam zdezorientowana.

- O tym, że HIV jest łatwo dostępnym wirusem - mówi, rozglądając się dookoła. - Muszę już iść - odchodzi w szybkim tempie.

- Lucy! - wołam.

Widzę jedynie jak jej ciało z każdą sekundą coraz bardziej się oddala. Pustym wzrokiem wędruję po niebie, drzewach, a na końcu zatrzymuję się przy fontannie. Krople delikatnie uderzają w taflę wody, wydając z siebie kojący odgłos.
Nagle Harry podjeżdża ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.

- Coś się stało? - pyta.

Kiedy jego dłoń dotyka moje ramię, czuję coś dziwnego. Słowa Lucy wywołały we mnie nową reakcję na jego ciało.

- Nie. Nic - mówię po chwili.

Wypuszcza głośno powietrze i unosi moją głowę, bym spojrzała w jego oczy. Boję się unieść wzrok. Mam wrażenie, że za chwilę wybuchnę płaczem.

Ogarnij się, Daniell.

- Co ci powiedziała?

Kieruję wzrok na jego zielone tęczówki, w których powoli zaczynam tonąć. Przekłada dłoń na mój policzek i delikatnie gładzi go kciukiem. Pojedynczy kosmyk włosów opada mu na brew. Mam ochotę zaczesać go do tyłu. Zawsze tak robię. Jednak... Coś mi na to nie pozwala, jakbym została kompletnie sparaliżowana. Bierze głęboki wdech i wypuszcza powietrze nosem.

- Daniell, co ona... - zaczyna.

- Powiedziała, że spałeś z wieloma dziewczynami - odchrząkuję. - I, że możesz na coś chorować.

Her hands. ||Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz