IX

1.9K 182 6
                                    

Mały chłopczyk ze łzami w oczach wpatrywał się we mnie, gdy stałam przed nim, mocno zaciskając dłoń na rękojeści noża. Miał może sześć lat, na pewno mniej niż dziesięć, był przerażony. Zawahałam się, nie jestem takim potworem, nie mogę tego zrobić, nie zabiję go. Serce mi waliło tak mocno, że myślałam, że zaraz wyskoczy mi z piersi. W mgnieniu oka chłopiec upadł na ziemię z hukiem. Moje źrenice się rozszerzyły, a łzy napłynęły do oczu. Był martwy.

-Idziemy. - Usłyszałam za plecami.

Jak on mógł to zrobić!? Przecież to było jeszcze dziecko, w dodatku był tak przerażony... A on perfidnie strzelił mu w głowę.

-Jesteś potworem Tim. - Powiedziałam i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie.

Wiem, że była to tylko kolejna misja od Operatora i doskonale wiem, że sama robiłam nie lepsze rzeczy, ale nie musiał zabijać tego dzieciaka.

Jak zwykle siedziałam na mojej ukochanej kanapie, nie mogąc pozbyć się widoku twarzy sześciolatka z pamięci.

-Kate, co cię ugryzło?

-Mnie? Chyba ciebie.

-Chodzi o tamtego dzieciaka?

-Zrobiłeś to tak perfidnie... Jak mogłeś? - Popatrzyłam na niego, chciałam, żeby poczuł się choć trochę winny.

-Kate, zawsze to robiliśmy. Zawsze tak samo, wiedziałaś na co się piszesz.

-Ale on miał ledwo sześć lat! I był taki przerażony... - Łzy znów zaczęły spływać po moich policzkach. Poczułam jak Tim przytula mnie do siebie.

-Już dobrze.

Odepchnęłam go.

-Nie jest dobrze. Jak możesz być taki bezduszny i bezuczuciowy?

-Jestem mordercą Kate.

-Myślałam, że mimo to, masz jakieś uczucia wiesz.

Nie odezwał się, a we mnie zbierały się wszystkie negatywne emocje. Czułam, że zaraz mogę tego nie wytrzymać i powiem mu to, co myślę.

-Nadal mnie nienawidzisz, prawda?

-Nawet nie wiesz jak bardzo.

-Przestań. Doskonale wiedziałaś co cię czeka, gdy zgodziłaś się na propozycję Operatora. Trzeba było zostać w domu, a nie z niego uciekać.

-Co ty możesz o tym wiedzieć, co? Z resztą to wszstko twoja wina, uciekając z domu nie miałam zamiaru sprzymierzać się z bandą morderców. To ty mnie tu zaciągnąłeś.

-Inaczej musiałbym cię zabić. Powinnaś być mi wdzięczna.

-Niby za co!? Od samego początku traktowałeś mnie jak kozła ofiarnego.

-Bo ty tutaj nie pasujesz! - krzyknął.

Nie wiedziałam czemu tak bardzo mnie to zabolało. Poczułam łzy napływające mi do oczu. Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Kiedy już się uspokoiłam, zaczęłam pakować swoje rzeczy.

MORDERCZE LOVE STORYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz