What I've done

9 1 0
                                    

Podczas powrotu ze szkoły moje myśli cały czas przepełniał chłopak, który okazał się istną zagadką.
Nie powiem, że nie ciągnie mnie do niego.
Wręcz przeciwnie. Jestem niczym mucha przyciągana do iskrzącego się światła, kierująca się instynktem.
Byłam totalnie zaplątana.
                                         •
Już po chwili znalazłam się w domu.
Krzątania mamy nie usłyszałam, bo wyjechała załatwiając jakąś sprawę. Szykując coś do jedzenia, uświadomiłam sobie, że impreza jest dzisiaj. Szybko pomknęłam w stronę swojego pokoju, wręcz błagalnie patrząc w stronę szafy.
Zaczęłam przeglądać jej zawartość.
Pośród kilkunastu sukienek odnalazłam tę wręcz idealną. Zwłaszcza na udowodnienie, że jestem twardą sztuką, nie do zgryzienia za pierwszym razem. Uśmiechnęłam się złowieszczo. Sięgająca do połowy uda, krwista, z wcięciem nad nim. Nie była zbyt wyzywająca, ani też grzeczna. Czmychnęłam po kosmetyczkę i wraz z sukienką udając się do lustra.
Wytuszowałam rzęsy i nałożyłam czerwoną szminkę. Niczego więcej nie potrzebowałam. Moje rzęsy wyglądały czasem jak sztuczne, ale były całkowicie naturalne. Niestety i tak byłam tą samą, przeciętną dziewczyną.
                                        •
Po założeniu sukienki uśmiechnęłam się szeroko. Ukrywała te kilka kilogramów, przy tym podkreślając atuty, a na całe szczęście nie należałam do płaskich dziewczyn.
Mierząc 164 cm, musiałam założyć niezbyt wysokie szpilki. Czarne idealnie komponowały się z sukienką.
Dokonując ostatnich poprawek, usłyszałam dźwięk dochodzący z telefonu, spojrzałam na ekran.
Nieznany
Będę za 5 minut, mam nadzieję, że jesteś już gotowa.
Zastanawiałam się skąd on ma mój numer.
Przecież nawet o niego nie spytał.
Nie dane było mi odpisać, bo usłyszałam ryk klaksonu, podskoczyłam z podekscytowania i chwyciłam torebkę.
Kierując się w stronę drzwi wejściowych, usłyszałam pukanie. Serce zaczęło mi bić jakby miałoby wyskoczyć  z piersi.
Wstrzymując oddech, otworzyłam drzwi, w których stał on.
Szarmancki uśmiech wkradł się na jego pełne usta. Poczułam zażenowanie kiedy mi się przyglądał. Jedno spojrzenie a ja już wskoczyłabym za nim do piekła.
Cholera, te mięśnie aż prosiły o uwolnienie spod nienagannej koszuli. A włosy o wplątanie  w nie rąk.
Usłyszałam ciche chrząknięcie.
- Na prawdę schlebia mi to, jak na mnie patrzysz i bardzo chętnie robiłbym to samo ale mamy imprezę kochanie.- odrzekł nadal szczerząc się.
Jak oparzona ruszyłam w jego stronę zamykając drzwi. Zganiłam się za swoje myśli.
Przez cały czas czułam jego wzrok na swojej skórze, to aż paliło.
- Wyglądasz obłędnie, zastanawiam się dlaczego nie znalazłaś się jeszcze w moim łóżku.
Kiedy wypowiedział te słowa, zagotowałam się. Jego bipolarność mnie dobiła.
~ Słucham?! Czy ty na prawdę myślisz, że jestem jak reszta lasek, które znasz? Otóż grubo się mylisz! Nie jestem taka i nigdy nie będę! Zrozumiałeś?!- wręcz krzyczałam. Nie dam się tak traktować, o nie.
Mina mu zrzedła, ale po chwili wrócił mu ten cudowny uśmiech.
- Zrozumiałem i bardzo dobrze, że się szanujesz. Wygrała tu ciekawość i zastanawiałem się czy uda mi się jeszcze znaleźć taką dziewczynę.-odpowiedział spokojnie.
Mój wzrok złagodniał. Coraz bardziej zadziwia mnie ten facet.
- A teraz wsiadajmy i zapomnijmy o tym. Nie chciałem żeby to tak wyszło. .- otworzył mi drzwi mercedesa jak na dżentelmena przystało.
Stałam nadal jak kołek.
~ Nie wsiądę tam z tobą.-burknęłam
- A to dlaczego?-spytał z nutką irytacji.
Jego głos był oszałamiający, z tą ponadczasową chrypką.
~ Bo nie.-fuknęłam.

- Jeżeli nie wsiądziesz dobrowolnie, to przyrzekam, że cię tam wsadzę.-odparł przekonany. Dupek, bipolarny, czy coś jeszcze?

Odwróciłam się więc tyłem do niego i zaczęłam iść w stronę domu, usłyszałam tylko kroki i już byłam przez niego niesiona. Jakim cudem się nie przewrócił, to ja na prawdę nie wiem. Byłam przecież ciężka.

Wiedziałam, że przeciwstawianie się mu nie wypali, dlatego zostałam skazana na posadzenie w siedzeniu.

- I po co ci to było mała?-spytał śmiejąc się szczerze.

Nic nie odpowiedziałam, byłam zbyt zdenerwowana całym zajściem.


                                                                                                      ~~

Znajdowaliśmy się przy ogromnym, marmurowym domu. Emanował przepychem, co dostrzec można było ze wszelkich stron, z jego wnętrza wyłaniali się ludzie, którzy tańczyli, albo po prostu rozmawiali. W budynku wibrowała muzyka, przepełniająca całe jego czeluścia. Podążałam za chłopakiem, nie odzywając się ani słowem. Cały czas skupiona byłam na otoczeniu. Po wejściu do środka otoczył mnie zapach alkoholu zmieszanego z potem. Skrzywiłam się. Nie byłam przyzwyczajona do takich rzeczy.

Dziewczyny, które stały przy wejściu wyglądały jak lalki, pełny wręcz zbyt bogaty makijaż i kuse spódniczki. Najgorsze jednak było to, jak wypalały mi dziurę w ciele.

> To on ją tutaj przyprowadził? Pewnie już dawno skończyła w jego łóżku, kolejna dziwka na jedną noc. Każda, którą uwiedzie tak skończy.-syknęła jedna z nich jadowicie. Chciałam zapomnieć, że to usłyszałam, nie wiem dlaczego ale poczułam ukłucie w  sercu.
Przecież niedawno go poznałam, zbyt szybko to się toczy. Może faktycznie chce mnie uwieść i zyskać na jedną noc?

Po jakiejś chwili, Adonis odwrócił się w moją stronę pytając czy wszystko w porządku, zbyłam go tylko. Chwycił mnie więc za rękę i zaprowadził w stronę baru. Wypełniony był po brzegi różnego rodzaju alkoholami, których nazw nie znałam. Usiadłam na jednym z miejsc, pozwalając płynąć skołotanym myślom.

- Zaraz wrócę, muszę tylko odnaleźć chłopaków, miałem ci ich przedstawić, a teraz nie mam zielonego pojęcia gdzie są, nie będziesz zła jeśli pójdę?-zapytał.

~ Jasne, idź, poczekam.-odparłam

- Na pewno?

~ Tak

- Okej, tylko uważaj na siebie, w razie czego przywal komuś i nawet się nie patyczkuj. Będę za chwilę, obiecuję.-powiedział uśmiechając się i  i znikając pośród tłumu.

Piekielnie bałam się zostawać sama, pośród ludzi, których zwyczajnie nie znam, ale jestem duża więc dam radę.

- Coś podać?-usłyszałam głos kelnera.

~ Nie dziękuję.-uśmiechnęłam się tylko.

- Ona potrzebuje czegoś mocnego, nie widzisz?!

Usłyszałam zupełnie obcy głos, jego właścicielem okazał się niebieskooki blondyn. Wyglądał na sympatycznego, ale po tym co powiedział..

- Robi się.

I już trzymałam w rękach mohito, które było moim ulubionym drinkiem. Raczej nie dawało kopa po pierwszym razie ale  trunek to trunek. Upiłam kilka łyków spoglądając w stronę blondyna. Uśmiechnął się szeroko i zaczynał iść w moją stronę. Akcja i reakcja... Mimowolnie zaczęłam panikować.

What If I Fall In LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz