3.Niekontrolowana miłość

37 4 4
                                    

Wchodzę jeszcze raz do sypialni po plecak i portfel leżący w szafce nocnej na jakimś magazynie o zespołach. Wziąwszy potrzebne rzeczy idę do kuchni po telefon. Nie chcąc przeszkadzać chłopakowi w kąpieli biorę w dłoń długopis i karteczkę leżące na blacie kuchennym, piszę mu wiadomość że idę do sklepu i zaraz wrócę. Zostawiam ją na padzie od konsoli leżącym na stole w salonie, ponieważ podejrzewam że kiedy mnie nie będzie dorwie się do kupionej tydzień temu ostatniej części Wiedźmina.

Ruszam do przedpokoju z plecakiem na ranieniu, zakładam czarne conversy, ramoneskę , skórzane rękawiczki i wychodzę zamykając drzwi.

Wychodzę z bloku idąc w stronę marketu którego był widać już z daleka. Wchodzę do budynku sklepu biorąc do ręki czerwony, plastikowy koszyk. Zanurzałam się coraz bardziej w dalsze alejki sklepu w poszukiwaniu produktów których brakował mi w domu.

Po zebraniu wszystkich produktów  z mojej listy utworzonej w głowie stoję w długiej kolejce prowadzącej do kasy. Zbliżam się do taśmociągu, wyjmując z koszyka wszystkie rzeczy i odkładam plastikowe gówno na stertę podobnych.

Stoję przy kasie już długą chwilę ponieważ kasjerka ma jakiś problem. Przede mną stoją jakieś dwie pindy z trzema butelkami drogiej whisky, śmieją się z czegoś pod nosem i spoglądają ukradkiem na mnie. Jedna z tlenionych blondyn po chwili odwraca się do mnie i zaczyna coś pierdolić.

-Hej Dewia czy jak ci tam było.....wiesz że twój chłoptaś bierze udział w wyścigach pod miastem?  Nieźle zasuwa na swojej maszynie. No jaki jest w łóżko pochwal się przecież wszyscy wiemy że się pieprzycie - słowa z jej ust brzmią jak jad, kiedy słyszę co powiedziała stoję na baczność z jedną uniesioną brwią słuchając jak mówi te wszystkie brednie. Nawet jej nie znam z widzenia a ona znikąd wylatuje do mnie z takimi tekstami.

-Dokładnie, ma rację ...-wtóruje jej ta druga z kpiną w głosie

Wciąż patrząc na tapety na ich ryjach odwracam się do nich plecami, zgarniam pod pachę rzeczy z taśmociągu i ruszam do kasy obok.

Słowa tych szmat mnie niepokoją albowiem kiedyś doszły mnie słuchy tego typu że Heath bierze udział w nielegalnych wyścigach i jest w tym dobry, a raz chłopak wrócił któregoś wieczoru z rozciętym łukiem brwiowym i przeciętą wargą. Tłumaczył że pobił się z jakimiś typkami, nie chciałam mu wierzyć ale nie wdawałam się w zbędna dyskusje.

Odgoniłam te myśli od siebie i po raz drugi położyłam wybrane produkty na taśmociąg przy drugiej kasie. Tym razem szybko poszło bo już za moment pakowałam zakupy do reklamówki. Wychodzę ze sklepu z siatką najróżniejszych produktów spożywczych. Ruszam do domu tą samą droga którą przyszłam.

Po 10 minutach jestem już w mieszkaniu, stawiam zakupy na podłodze, zdejmuję buty odkładając je w kąt przedpokoju. Biorę z powrotem do ręki zakupy i ruszam z nimi do kuchni.  Kładę reklamówki na kuchennym blacie. Wyjmuję produkty z reklamówek na blat stołu i segreguję które produkty do jakie szafki.

 Kiedy  wychodziłam do sklepu Heath poszedł do łazienki i wciąż w niej był a minęła jakaś godzina.Nie wychodził z niej bardzo długo, więc postanowiłam że zobaczę czy mi tam zawału nie dostał.

Wstaję z sofy i zaczynam iść w stronę toalety.Dochodząc pod drzwi pomieszczenia nic nie słyszę żadnego chlupotu wody,nic cisza. Puka do drzwi.

-Żyjesz ?- krzyczę zza drzwi

-Tak, już wychodzę-otwiera drzwi i staje przede mną w samych bokserkach

-Co tak długo ?- pytam zdenerwowana

-Eeee... nieważne -odwraca wzrok i pociera zakłopotany o kark 

-Niech będzie że wieże, ubieraj się - domyśliłam się co prawdopodobnie zajęło tyle czasu chłopakowi ale wolałam o tym nie myśleć...

RebelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz