Wchodzę jeszcze raz do sypialni po plecak i portfel leżący w szafce nocnej na jakimś magazynie o zespołach. Wziąwszy potrzebne rzeczy idę do kuchni po telefon. Nie chcąc przeszkadzać chłopakowi w kąpieli biorę w dłoń długopis i karteczkę leżące na blacie kuchennym, piszę mu wiadomość że idę do sklepu i zaraz wrócę. Zostawiam ją na padzie od konsoli leżącym na stole w salonie, ponieważ podejrzewam że kiedy mnie nie będzie dorwie się do kupionej tydzień temu ostatniej części Wiedźmina.
Ruszam do przedpokoju z plecakiem na ranieniu, zakładam czarne conversy, ramoneskę , skórzane rękawiczki i wychodzę zamykając drzwi.
Wychodzę z bloku idąc w stronę marketu którego był widać już z daleka. Wchodzę do budynku sklepu biorąc do ręki czerwony, plastikowy koszyk. Zanurzałam się coraz bardziej w dalsze alejki sklepu w poszukiwaniu produktów których brakował mi w domu.
Po zebraniu wszystkich produktów z mojej listy utworzonej w głowie stoję w długiej kolejce prowadzącej do kasy. Zbliżam się do taśmociągu, wyjmując z koszyka wszystkie rzeczy i odkładam plastikowe gówno na stertę podobnych.
Stoję przy kasie już długą chwilę ponieważ kasjerka ma jakiś problem. Przede mną stoją jakieś dwie pindy z trzema butelkami drogiej whisky, śmieją się z czegoś pod nosem i spoglądają ukradkiem na mnie. Jedna z tlenionych blondyn po chwili odwraca się do mnie i zaczyna coś pierdolić.
-Hej Dewia czy jak ci tam było.....wiesz że twój chłoptaś bierze udział w wyścigach pod miastem? Nieźle zasuwa na swojej maszynie. No jaki jest w łóżko pochwal się przecież wszyscy wiemy że się pieprzycie - słowa z jej ust brzmią jak jad, kiedy słyszę co powiedziała stoję na baczność z jedną uniesioną brwią słuchając jak mówi te wszystkie brednie. Nawet jej nie znam z widzenia a ona znikąd wylatuje do mnie z takimi tekstami.
-Dokładnie, ma rację ...-wtóruje jej ta druga z kpiną w głosie
Wciąż patrząc na tapety na ich ryjach odwracam się do nich plecami, zgarniam pod pachę rzeczy z taśmociągu i ruszam do kasy obok.
Słowa tych szmat mnie niepokoją albowiem kiedyś doszły mnie słuchy tego typu że Heath bierze udział w nielegalnych wyścigach i jest w tym dobry, a raz chłopak wrócił któregoś wieczoru z rozciętym łukiem brwiowym i przeciętą wargą. Tłumaczył że pobił się z jakimiś typkami, nie chciałam mu wierzyć ale nie wdawałam się w zbędna dyskusje.
Odgoniłam te myśli od siebie i po raz drugi położyłam wybrane produkty na taśmociąg przy drugiej kasie. Tym razem szybko poszło bo już za moment pakowałam zakupy do reklamówki. Wychodzę ze sklepu z siatką najróżniejszych produktów spożywczych. Ruszam do domu tą samą droga którą przyszłam.
Po 10 minutach jestem już w mieszkaniu, stawiam zakupy na podłodze, zdejmuję buty odkładając je w kąt przedpokoju. Biorę z powrotem do ręki zakupy i ruszam z nimi do kuchni. Kładę reklamówki na kuchennym blacie. Wyjmuję produkty z reklamówek na blat stołu i segreguję które produkty do jakie szafki.
Kiedy wychodziłam do sklepu Heath poszedł do łazienki i wciąż w niej był a minęła jakaś godzina.Nie wychodził z niej bardzo długo, więc postanowiłam że zobaczę czy mi tam zawału nie dostał.
Wstaję z sofy i zaczynam iść w stronę toalety.Dochodząc pod drzwi pomieszczenia nic nie słyszę żadnego chlupotu wody,nic cisza. Puka do drzwi.
-Żyjesz ?- krzyczę zza drzwi
-Tak, już wychodzę-otwiera drzwi i staje przede mną w samych bokserkach
-Co tak długo ?- pytam zdenerwowana
-Eeee... nieważne -odwraca wzrok i pociera zakłopotany o kark
-Niech będzie że wieże, ubieraj się - domyśliłam się co prawdopodobnie zajęło tyle czasu chłopakowi ale wolałam o tym nie myśleć...
CZYTASZ
Rebel
Teen FictionDzisiaj jesteśmy inni, jutro będziemy jeszcze gorsi. Nietypowa historia dwójki przyjaciół i ich skomplikowanych uczuć. Żadne z nich nie chce przyznać sobie samemu że coś do siebie czują. Tułają się po świecie ale ich losy i tak zawsze splatają się w...