Dewi POV :
Stoję wciąż nie pozwalając by Heath oderwał swoje usta od moich. Po chwili chłopak odrywa się ode mnie i pociąga mnie za rękę bym wstała z zimnych płytek przed drzwiami. Wstaje z podłogi, Heath ociera mi łzy ściekającą po policzkach i spogląda smutno na moją twarz.
-Choć nie ma co płakać wracamy do mnie, zastanowimy się co zrobić -zaczyna kierować się schodami w dół
-Dobrze-łapię jego dłoń ściskając mocno, a drugą zaczesuję włosy za ucho
Wracamy przed blok, znów wsiadamy na motor chłopaka i jedziemy do jego mieszkania. Po 10 minutach jesteśmy już przed 17 piętrowym wieżowcem w którym mieszkał chłopak. Zsiadam ostrożnie z motoru by nie uszkodzić swojej ręki w gipsie. Wchodzimy na klatkę schodową a później w prost do windy, chłopak wciska przycisk 14 piętra. Stoję opierając się o poręcz w windzie i patrząc wzrokiem męczennika wpatruję się w metalową powierzchnię na podłodze windy, zastanawiając się co mam teraz ze sobą zrobić i gdzie się podziać.
Nagle z zamyślenia wyrywa mnie Heath, ponieważ podchodzi do mnie powoli po czym całuję mnie w szyję, delikatnie dotykając skóry swoim wilgnym językiem.
-Co robisz ?-pytam nie opierając się przed bliskością chłopaka,kładąc mu dłonie na torsie
-Całuję cię po szyjce, przecież 10 minut temu sama rzuciłaś się na mnie jak dzikie zwierzę -kładzie mi ręce na biodrach i z szyi przenosi swoje usta na moje wpijając się w nie namiętnie, całując mnie przez dłuższą chwile jego język szamota się po mojej dolnej wardze w końcu dostając się do wnętrza moich ust
Po chwili namiętnych pocałunków czuję że winda zatrzymuję się. Odpycham chłopaka na bok i odskakuję do barierki naprzeciwko. Drzwi windy otwierają się i wychodzimy z Heath'anem nie zamieniając ze sobą słowa jakby nic się nie stało. Skręcamy w lewo kierując się do drzwi numer 111. Idziemy długim korytarzem. Idę gapiąc się w wielkie szklane okna po prawej stronie z których widoczna jest spora część miasta. Zatrzymujemy się przed drzwiami, chłopak wyjmuje klucze z tylnej kieszeni i wkłada je do zamka. Drzwi się otwierają a my wchodzimy do środka zdejmując buty w długim białym korytarzu. Po zdjęciu butów i ramonesek kierujemy się do salono-kuchni.
Wchodząc tam zawsze onieśmiela mnie widok z przeszklonych okien mieszkania. Na komodzie stojącej zaraz obok owego okna widzę ramkę z uśmiechniętym Heath'anem jego babcią Rose i dziadkiem Charls'em. To zdjęcie zawsze wywołuję u mnie uśmiech. Dziadek i babcia chłopaka mieli wielkie przedsiębiorstwo, sprzedając ją jakiemuś zagranicznemu inwestorowi dostali za nią kilka milionów dolarów z czego Heath'an dostał od nich pieniądze na studia oraz to mieszkanie. Skończył on też kurs dla fotografów lecz pracował tylko jako pomoc fotografa, dorabiając w warsztacie Leo. Później zrezygnował jednak z fotografii i wziął się w końcu za swój zawód czyli za architekturę. Teraz Heath projektuję w domu i dorabia u Leo ale w sumie robi to chyba tylko dla przyjemności.
-A co z moim motorem ?-pytam siadając na miękkiej, szarej kanapie
-Leo się nim zajął za dwa dni będzie jak nowy, podobno było z nim trochę roboty -nalewa wody do czajnika i stawia na kuchence
-Ja się Leo do końca życia nie wypłacę - wzdycham głośno
-Spokojnie opłaciłem całą naprawę i nie, nie musisz mi oddawać -uśmiecha się wyciągając z szafki dwa ceramiczne kubki
-Co ja bym bez was zrobiła, bardzo ci dziękuję -kładę się na sofie biorąc poduszkę i przytulając się do nie
-Nie masz za co, od tego są przyjaciele -zalał wodą wcześniej przygotowane kubki
Heath bierze w dłonie kubki, stawia je na stole. Podchodzi do kanapy i siada, bierze moją głowę w dłonie i kładzie sobie na kolanach wpatrując się zaciekle moje oczy z uśmiechem.
-To co z tym mieszkaniem? Chyba trzeba zadzwonić do właściciela -opiera się o poduszkę
-No trzeba, ale wiesz jaki jest pan Ron, on mi tego nie odpuści - odwracam się w stronę stołu i patrzę w parę unoszącą się ceramicznego kubka
- Przecież to tylko nieuregulowane rachunki, Dewi będzie dobrze - wzdycha głaskając mnie po głowie
-Wiesz jaki on jest, miałam je zapłacić po pracy ale zdarzył się ten nieszczęsny wypadek - odwracam się z powrotem i patrzę w jego oczy
-Dzwoń do niego, na co czekasz - daje mi buziaka w usta i wyjmuje swojego samsunga z kieszeni spodni, podaję mi go
-Co ty najlepszego robisz ?- po pocałunku czerwienię się jak mała dziewczynka zakrywając twarz poduszką
-Pocieszam cię - szczerzy się do mnie słodko
-Ale nie w taki sposób- mamroczę przez poduszkę
-A co wolisz pocieszenie w trochę bardziej pikantny sposób ? - przesuwa dłonią po boku mojego biodra
-Ale cię świerzbi - zabieram jego rękę i wstaję
Łapię posłusznie za telefon leżący na kolanach chłopaka i wyjmuje swój z kieszeni spodni. Wpisuję numer pana Rona w telefon chłopaka i naciskam zieloną słuchawkę na wyświetlaczu. Po czterech sygnałach mężczyzna odbier
-Słucham- odzywa się
-Dzień dobry,proszę pana to ja Dewi -zaczynam niepewnie
-Dzień dobry, o co chodzi proszę pani - pyta z pogardą w głosie
-Dzwonię by zapytać się co z moim mieszkaniem ?
-Nic, nie zapłaciła pani rachunków na czas więc oczywiste jet to że nasza współpraca jest zakończona
-Ale... proszę mnie wysłuchać! Miałam wypadek i nie mogłam ich zapłacić wyszłam ze szpitala dopiero jakąś godzinę temu - mówię błagalnym głosem
-Nic mnie to nie obchodzi, proszę przyjść za półtorej godziny pod mieszkanie i zabrać swoje rzeczy. Otworze pani a później się pożegnamy -warczy zdenerwowany -Do widzenia - rozłącza się
Odkładam telefon na stół. Heath przypatruję mi się uważnie aż w końcu zbiera się w sobie aby zapytać.
-I co ci powiedział ?- przysuwa się
-Za półtorej godziny mam się stawić po swoje rzeczy i nie interesuje go co mi się stało. Co za menda chytra na pieniądze- siadam mu na kolanach
-Co za chuj, jak tak można przecież spóźniłaś się z zapłatą nie z własnej winy - parska przytulając mnie
-Heath co ja zrobię, nie stać mnie na inne mieszkanie ? - wtulam się w tors chłopaka
-Jeśli chcesz możesz zamieszkać ze mną, mieszkanie jest duże a mi będzie milej mieszkać z taką piękną istotą wystarczy że dołożysz mi trochę do czynszu i wszystko będzie dobrze, co ty na to ?-uśmiech się szczerze
-Jeśli tylko nie będę ci przeszkadzała to zgoda, ja naprawdę nie wiem co bym zrobiła bez twojej pomocy -rzucam się na chłopaka ze szczęścia
-Dobrze zaraz ogarnę Nicka i poproszę żeby pomógł nam z twoimi rzeczami, a ty idź ogarnij swoją zapłakaną twarz -wyjmuje z kieszeni telefon
![](https://img.wattpad.com/cover/83179219-288-k901918.jpg)
CZYTASZ
Rebel
Teen FictionDzisiaj jesteśmy inni, jutro będziemy jeszcze gorsi. Nietypowa historia dwójki przyjaciół i ich skomplikowanych uczuć. Żadne z nich nie chce przyznać sobie samemu że coś do siebie czują. Tułają się po świecie ale ich losy i tak zawsze splatają się w...