Rozdział 12

2.4K 148 5
                                    

- Będę tęsknić. – powiedziała Mia tuląc mnie mocno do siebie i cicho popłakując – Będziemy w kontakcie, prawda ?

- Oczywiście, że tak. Ja też będę strasznie za tobą tęsknić. Pamiętaj, że zawsze możesz odwiedzić mnie w Portland.

- A ty zawsze jesteś mile widziana tutaj. – powiedziała i się od siebie oderwałyśmy. Mia uściskała jeszcze całą moją rodzinę.

Adama nigdzie nie było. Nie przyszedł nawet się z nami pożegnać. Było mi przykro z tego powodu, ale jeśli taki był jego wybór, to trudno. Nie będę na niego naciskać ani usychać z tęsknoty za nim – co to, to nie.

- Nie przejmuj się nim. W końcu pójdzie po rozum do głowy. – zwróciła się do mnie moja przyjaciółka, bezbłędnie odgadując o kim myślę.

Spojrzałam na nią i posłałam niepewny uśmiech.

- Dobra, czas ruszać, bo nas noc zastanie. – powiedział tata, próbując poprawić nam wszystkim humory.

- W porządku, już wsiadam. – powiedziałam i po raz ostatni uściskałam Mię.

Odjeżdżając, we wstecznym lusterku zobaczyłam czarnego wilka ukrytego między drzewami, który się nam przyglądał.


********


Po niecałych trzech godzinach dojechaliśmy do domu. Nie miałam na nic nastroju. Dziwnie mi było bez Mii i Adama, w końcu przez ostatni miesiąc byliśmy praktycznie nierozłączni. A teraz – nie wiedziałam nawet, kiedy ich znów zobaczę. Rozmowy telefoniczne to nie to samo co spotkanie. Poza tym, ja i Adam nie rozstaliśmy się w z zgodzie, co mnie bolało. Obiecywał, że zawsze będzie przy mnie. Jak widać, jednak nie dotrzymał obietnicy.

- Wejdźmy do domu. Przygotuję nam coś na kolacje, na pewno wszyscy jesteśmy głodni. – przerwała moje rozmyślania mama.

- Racja, ja umieram z głodu. – odparł tata i ruszyliśmy do domu.


********


Mia

- Dlaczego nawet nie przyszedłeś i się z nimi nie pożegnałeś ? – zapytałam.

- A po co ? Co by to zmieniło ? – odburknął.

Naprawdę, czasami nie miałam siły do mojego starszego brata. Zachowywał się jakby miał piętnaście, a nie dwadzieścia pięć lat.

- Wiesz, jak przykro było Nikki ? Chciała się z tobą pożegnać, a ty nie raczyłeś się pokazać.

- A myślisz, że mi nie jest przykro ? Nie chciałem, żeby wyjeżdżała. Chciałem, żeby tu została, była z nami. Ale ona wybrała ich.

- A dziwisz się jej ? Sophie i Bill stworzyli jej dom, dali poczucie bezpieczeństwa, pokochali jak córkę. Na jej miejscu pewnie postąpiłabym tak samo. – powiedziałam, powoli tracąc do niego cierpliwość. - Poza tym, czy ty myślisz, że ja jestem ślepa albo głupia ?

- O co ci chodzi ? – spytał, udając, że nie wie, o co mi chodzi.

No oby tak dalej braciszku, pomyślałam. I tak to z ciebie wycisnę.

- Myślisz, że nie widzę, jak patrzysz na Nikki ? Każdy kto ma choć trochę oleju w głowie domyśli się, że ją kochasz.

- Nie wiem, o czym mówisz. – burknął. Super, czyli będzie udawał głupiego. Ten mój brat to jednak palant.

- Doskonale wiesz, o czym mówię. – powiedziałam, stając na przeciwko niego. Z boku musiało to śmiesznie wyglądać, bo był ode mnie dobre dwadzieścia centymetrów wyższy i szerszy w barach.

- No dobrze, masz rację. Kocham ją. Uświadomiłem to sobie, gdy łowcy porwali ją z Denver. Już wcześniej coś do niej czułem, ale po tym wydarzeniu, moje uczucie do niej przybrało na sile. Ale to i tak nie ma znaczenia. Ona wyjechała. Jej dom jest w Portland, a mój tu, w Seattle.

- I ot tak pozwolisz jej odejść ? – zapytałam z niedowierzaniem.

- A co niby mam zrobić ? Ona nie chce mieszkać z nami, a ja nie mam zamiaru jej do tego zmuszać.

- Skąd wiesz ? Nikki chyba zasługuje, żeby wiedzieć, co do niej czujesz, hm ? – powoli zaczynałam na niego krzyczeć. Doprowadzał mnie do szału. Pan Ja Zawsze Mam Rację I Wszystko Wiem Najlepiej. Zachowywał się jak naburmuszony szczeniak.

- Co, może mam jechać za nią do Portland ? Poza tym, jaką mam pewność, że ona czuje do mnie to samo ?

- Wiesz co, jesteś beznadziejny. Jeśli się kogoś kocha, jest się przy nim bez względu na wszystko. Nawet jeśli ta osoba nie odwzajemnia czyjegoś uczucia, to jest się przy niej, czuwa i chroni przed niebezpieczeństwami. – to powiedziawszy, wyszłam z pokoju.

Postanowiłam się przemienić i pobiegać trochę po lesie. To zawsze mnie odprężało, czułam się wtedy wolna.


PełniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz