{06}

11 4 0
                                    

-1309 słów-

Sam nie rozumie jakim cudem to się mogło stać. Co mogło skłonić ją do tego aby dać Niallowi tego cholernego całusa w policzek? Co on sobie teraz pomyśli?

- Boże, ale ja jestem głupia - jęczy Sam wtapiając głowę w poduszkę. Razem z Libby i Sophie prowadzą wideo rozmowę na Skypie.
- Rozumem to nie grzeszysz - odpowiada Libby, po czym zapycha sobie usta chrupkami Doritos.
- Ej, no przecież to tylko całus w policzek, nie przejmuj się - Sophie próbuje złagodzić sytuację, bo dobrze wie co to znaczy.
- Jasne, ale równie dobrze mogło obyć się bez niego, więc wytłumacz mi, po jaką cholerę to zrobiłam? - zdesperowana podnosi głos. - Sorki, ale jestem na siebie zła. Nie powinnam krzyczeć.
- Spoko - dziewczyny odpowiadają równocześnie co rozbawia wszystkie przyjaciółki i wybuchają śmiechem.
- W sumie nic nie zrobiłyście, ale dzięki za pomoc. Przynajmniej się śmieję, a nie uderzam głową w ścianę, tak jak przedtem.
- To dlatego masz taki czerwony ślad na czole!
- Libby, skończ! - Po serii śmiania, Sam postanawia poprawić sobie humor jedzeniem i spróbować zapomnieć.

Stoi przed lodówką przez kilka minut i zastanawia się na co ma ochotę. Kończy na tym, że robi sobie zimową herbatkę (za niedługo święta, więc musi być klimat) i miskę popcornu z paczki. Wraca do pokoju z zamiarem nadrobienia odcinków serialu, lecz nie jest jej dany spokój. Prawie dostaje zawału i rozrzuca cały popcorn na podłogę gdy widzi Nialla na jej łóżku. Scenicznie łapie się za serce, aby dodać sytuacji dramatyzmu.

- Boże, jak ty tu wlazłeś? - odkłada pośpiesznie naczynia na szafę, a następnie podpiera rękami swoje biodra, patrząc pytającym wzrokiem na chłopaka.
- Wystarczy Niall, ale Bóg też może być - śmieje się, a Sam tylko unosi swoją lewą brew i prycha. - Odpowiadając na pytanie, skoro jestem Bogiem, to pojawiłem się z nikąd.
- Bardzo śmieszne - dziewczyna przewraca oczami.
- A tak na serio to wspiąłem się przez balkon - wskazuje głową na drzwi balkonowe, które są jeszcze otwarte.
- Nie mogłeś wejść jak normalny człowiek? - kręci na niego głową i postanawia rozsiąść się na łóżku.
- Jak widać nie - puszcza oczko, co zabija Sam z tropu.
- Jakieś braki z dzieciństwa? - Śmieje się i spogląda na jego, również roześmianą, twarz.
- A żebyś wiedziała. Zawsze chciałem być Batmanem, ale nie wyszło, więc teraz będę wchodził przez balkon.
- Bożeeeee - Sam robi 'face palma' i kręci głową.
- Już mówiłem, wystarczy Niall. N-I-A-L-L - dziewczyna wydaje jęk bezsilności, co rozbawia Nialla, więc teraz rzuca się po łóżku i śmieje się na całe gardło, a Sam bije go poduszką.

Niall zostaje dosyć długo, ale nikomu to nie przeszkadza, a zwłaszcza Sam, gdy spędzają wesoło czas. Jej rodzice zajęci są przygotowaniami do świąt, które zbliżają się wielkimi krokami, więc Sam ma nadzieję, że będzie chociaż trochę śniegu, aby dodać temu wszystkiemu prawdziwy klimat bożonarodzeniowy. Niall pomaga w udekorowaniu pokoju i balkonu dziewczyny. Gdy wszystko jest pięknie ozdobione i oświetlone, kładą się na łóżku z uśmiechami na twarzach. Wieczorem wszystko wygląda o wiele lepiej, posiada swój urok, wdzięk, aż nie da się oderwać wzroku i tak samo jest tym razem. Sam przygląda się ich pracy, a Niall kiwa z podziwu głową.

- Naprawdę nieźle nam wyszło - orzeka chłopak, nadal nie mogąc oprzeć się tym widokom.
- Taaaak - przeciąga Sam.

Niall wraca do domu (tym razem wychodzi drzwiami) gdy na zegarze wybija godzina dwudziesta pierwsza, ponieważ nie chce zostawiać swojej mamy samej z tym wszystkim. Wchodząc do domu widzi porozrzucane po całej podłodze ozdoby.
Przeszukuje pokoje, aż wreszcie znajduje kobietę w kuchni, przeglądającą kartony, jak wnioskuje, z różnymi pierdołami. Bierze zwyczajną sklepową siatkę i zbiera do niej rozrzucone przedmioty, które walają się po podłodze, a potem pomaga w udekorowaniu domu (już drugi raz). Wyjątkowo podoba mu się wygląd budynku przyozdobionego świątecznymi drobiazgami.

Never be like you ✖Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz