Rozdział 6

1.6K 64 3
                                    

Rose liczyła. Nie słyszała głosu Jokera przez osiem dni. Odpowiadał co prawda na jej smsy, jednak bardzo zdawkowo i nie kwapił się do rozmów telefonicznych. W końcu dziewczyna nie wytrzymała i wsiadła do autobusu jadącego w pobliże jego domu. Bała się dzwonić, bo co by było, jeśli Joker kazałby jej zostawić go w spokoju? Miała nadzieję, że gdy spotkają się twarzą w twarz, będzie dla niej miły.

- Pewnie ma gorszy humor. Jest dorosły, a ty to dzieciuch. Może żałuje, że związał się z małą dziewczynką? – szeptała do siebie, siedząc w busie. Bała się, że ją zostawi. Nie umiała żyć bez niego.

Po kilkudziesięciu minutach znalazła się na przystanku. Pogoda była okropna. Z zachmurzonego nieba leciała gęsta mżawka. Rose narzuciła na głowę kaptur i ruszyła przed siebie. W duchu modliła się, aby Joker był w domu.

Stanęła przed drzwiami z eleganckiego, czarnego drewna. Odetchnęła głęboko i nacisnęła guzik dzwonka.

Minęło kilkanaście sekund. Rose starała się opanować drżenie dłoni. Trzęsła się jednocześnie z zimna i ze stresu, efektu oczekiwania na zobaczenie swojego ukochanego, co do nastroju którego nie była pewna.

Nagle usłyszała ciche kroki po drugiej stronie drzwi, które po chwili otworzyły się. Joker spojrzał na nią wyczekująco.

- Cześć – powiedziała półgłosem. Nie bardzo wiedziała, jak się zachować. Bała się, że Joker był zdenerwowany i tylko pogorszyła jego humor.

- Nie sądziłem, że się pojawisz – stwierdził. Jego słowa zbiły ją z tropu.

- Słucham? Dlaczego? – zapytała.

- To był sprawdzian, laleczko. Chciałem zobaczyć, czy mogę być przy tobie sobą – gestem zaprosił ją do środka i kontynuował. – Czy nie uciekniesz, gdy zacznę zachowywać się po mojemu. Czy mnie kochasz.

Rose zdjęła kurtkę.

- Przecież wiesz, że cię kocham... Co to znaczy ,,po twojemu"? – zielonowłosy nie wyglądał na złego, co odrobinę ją uspokoiło.

- Lubię rządzić. Lubię mieć władzę nad moimi kobietami, które muszą być mi wierne. Nie chciałem pokazywać tego na początku, żeby cię nie wystraszyć. Teraz jesteś moja – ujął jej twarz w swoje blade dłonie. – Tylko moja. Rozumiesz?

Rose poczuła ukłucie w brzuchu. Jego? Tylko jego? Przecież to jej jedyne marzenie.

- Tak. Jestem twoja – szepnęła. Joker pozwolił jej przytulić się do niego. Nie odepchnął jej... Jak cudownie, jak ciepło, jak bezpiecznie. Niechciane łzy popłynęły po jej policzkach. Gdy Joker to zauważył, wziął ją na ręce i poszedł do sypialni. Tam ułożył ją na łóżku i pozwolił jej wypłakać się w jego ramię. Gdy udało jej się uspokoić, spojrzała na Jokera zmrużonymi oczami i uśmiechnęła się.

- Jak dobrze, że ciebie mam – szepnęła, wciąż jąkając się odrobinę.

- Ja też się cieszę. Zrobiłabyś herbaty? Paru moich wrogów odeszło w zaświaty w tym tygodniu, jestem wykończony – powiedział, wzdychając męczeńsko. Rose poderwała się do góry, szczęśliwa, że mogła na coś się przydać.

- Jasne, już idę. Białą? Pół łyżeczki cukru? – upewniła się, trzepocząc rzęsami.

- Jak zawsze – potwierdził. Poszła do kuchni i z góry brudnych naczyń wygrzebała ulubiony kubek Jokera, ozdobiony licznymi rysuneczkami maleńkich nietoperzy. Wrzuciła do niego torebkę i posłodziła, zgodnie z instrukcją, połową łyżeczki. Zaniosła herbatę do sypialni i podała Jokerowi.

- Wspaniale. Tego potrzebowałem. – powiedział i pogładził Rose po policzku.


Joker's babygirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz