Około pierwszej w nocy Rose obudził paskudny ból. Nieprawdopodobne, że w ogóle udało jej się zasnąć, tak była poturbowana. Nie zaświecając lampki nocnej wymknęła się z łóżka. Odetchnęła z ulgą, gdy dotarła do łazienki i nie obudziła Jokera. Bardziej od bólu bała się, że go zdenerwuje.
Włączyła światło i spojrzała w lustro. Otworzyła szeroko oczy, gdy zobaczyła, że całe jej ciało jest pokryte licznymi, rozległymi siniakami. Nie przypuszczała, że łóżkowe bicie skończy się czymś takim.
Przemyła twarz zimną wodą i nagle podskoczyła jak oparzona, gdy poczuła dotknięcie chłodnej ręki na nagim ramieniu. Nie słyszała, żeby wstawał.
Odwróciła się i złapała z nim kontakt wzrokowy.
- Przepraszam, że cię obudziłam... - jęknęła.
Joker bez słowa przyciągnął ją do siebie i przytulił, najdelikatniej jak potrafił. Ukryła twarz w materiale jego jedwabnej, bordowej piżamy. Pachniała jak on, cudownie. Wtuliła się w niego i zaczęła płakać.
- Już, cichutko – szeptał jej do ucha, a ona powoli się uspokajała. Wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Powolutku położył ją na łóżku, a chwilę potem sam ułożył się tuż obok niej i wierzchem swojej bladej dłoni wytarł łzy, które płynęły po jej policzkach. Blade światło płynące z halogenów na suficie działałoby dobrze na każdego
- Kocham cię – szepnęła, trzymając jego rękę w swoich drobnych dłoniach. Joker przybliżył się do niej jeszcze bardziej i objął ją, aby była jak najbliżej niego.
- Ja ciebie też. Śpij, kochanie, już późno. Małe dziewczynki o tej porze tkwią w objęciach Morfeusza, a nie kryminalisty mieszkającego na przedmieściach.
Rose parsknęła.
- Chcę buzi na dobranoc – powiedziała głosem obrażonego dziecka. Joker przewrócił oczami, ale złożył słodki pocałunek na jej czole. Poczuła się bezpiecznie, a w jego ramionach było jej rozkosznie ciepło. Zamknęła oczy i po chwili już spała.