V

187 32 9
                                    

- TaeTae... Jesteś u siebie? Masz wolną chwilę? - Niewyraźny szept Jimina rozbrzmiał w słuchawce jego telefonu.

- Cześć, ChimChim. Tak, jestem u siebie i już nic nie planuję na wieczór, a co? Coś się stało? Nie brzmisz najlepiej.

- Nie, wszystko w porządku.... Nie! Nic nie jest w porządku! Mogę do Ciebie przyjść, Taehyungie? Nie wiem już co robić i zaczynam powoli wariować. - Nie wiedział czy mu się tylko wydawało ale miał wrażenie, że głos przyjaciela załamał się w pewnym momencie.

- Jasne. Czekam. - Po tych słowach usłyszał tylko dźwięk przerwanego połączenia. Od razu ruszył do kuchni sprawdzić czy miał jeszcze piwo albo soju, które na wszelki wypadek wolał schłodzić. Nie miał pojęcia czy młodszy, o kilka tygodni kolega, będzie chciał rozmawiać przy herbacie, czy jednak przy czymś mocniejszym. Szczerze powiedziawszy, nagły telefon ze strony Kima nieco go przestraszył. Chłopak zdecydowanie preferował porozumiewać się za pomocą smsów czy przy użyciu innych komunikatorów, aniżeli rozmawiać przez komórkę. Miał tylko nadzieję, że to nic poważnego, bo mimo słów, które użył Park wiedział, że ten lubił wszystko wyolbrzymiać i lamentować nad każdą najmniejszą pierdołą. Jednakże tym razem przeczuwał, że czeka ich dość długa i niezbyt przyjemna rozmowa, a przynajmniej dla niższego z ich dwójki. Z jednej strony niezbyt mu się to uśmiechało, bo kolejnego dnia trzeba było iść do pracy, a zapowiadała się raczej bezsenna noc, z drugiej znowuż był jego najlepszym przyjacielem i nie wyobrażał sobie sytuacji, w której mógłby mu nie pomóc. Tylko jemu był w stanie przyznać się do swoich największych błędów oraz problemów, dlatego nadszedł czas aby to on zachował się jak dobry kumpel i wspierał go, gdy ten tego potrzebował.

Po niespełna dwóch kwadransach rozbrzmiał dzwonek do jego drzwi, dlatego czym prędzej ruszył, by je otworzyć, zastając rozdygotanego przyjaciela z mocno pochyloną głową.

- Cześć, Taehyung. Sorki, że cię tak nachodzę. Jeśli przeszkadzam, to mogę sobie pójść, nie chcę się narzucać - odezwał się młodszy, a Kim miał wrażenie, że się lekko lecz smutno uśmiechnął.

- Weź się nie wydurniaj i właź do środka. Czekałem na ciebie. - Pociągnął go za nadgarstek, aby przypadkiem tamtemu nie wpadł jakiś durny pomysł do głowy, na przykład, by uciec. - Ściągaj buty i chodź do salonu. Co chcesz do picia? Herbata, kawa, kakao czy od razu coś mocniejszego? Bo skoro już mówisz do mnie pełnym imieniem, to czuję, że to poważna sprawa.

- Może piwo? Na trzeźwo chyba nie dam rady się wygadać...

Wyciągnął w lodówki jedną butelkę, otwierając ją, sobie zaś nalewając jedynie wody z cytryną do szklanki. Ledwo co zaczął swoją dietę, nie mógł jej teraz zaniedbać, bo trud ostatnich dni poszedłby na marne, a głodzenie się nie przyniosłoby żadnych skutków. Usiadł na kanapie obok niższego, stawiając naczynia na stoliku przed nimi.

- Mam na dzieję, że nie będziesz miał mi za złe, że nie napiję się z tobą. Wiesz, jutro praca, więc muszę się jakoś trzymać. - Posłał mu łagodny uśmiech delikatnie przy tym mrużąc oczy.

- Ah TaeTae, znów jesteś na jakiejś głupiej diecie? Przecież wiesz, że przede mną nie ukryjesz prawdy i nie musisz kłamać. - Pewnym było, że Park go przejrzy, nawet nie wiedział na co liczył, ukrywając za drobnym kłamstwem prawdziwy powód odmowy wypicia alkoholu.

- Chim, ona wcale nie jest głupia. Po ostatnim naszym wypadzie najadłem się jakiegoś syfiastego żarcia, opiłem ogromną ilością alkoholu i teraz to muszę zrzucić, bo waga nie kłamie.

- Ale ty naprawdę nie masz czego zrzucać! Przecież już jesteś strasznie chudziutki! Twoje pulchne policzki, które tak strasznie lubiłem tarmosić, dawno zniknęły. Do tego chyba nawet zacząłeś nosić o kolejny rozmiar mniejsze ciuchy, bo widocznie zmalały ci uda i pośladki. Mimo, że ćwiczysz, mam wrażenie, że nawet mięśnie są mniej widoczne, bo tak schudłeś.

Taeah | VKook, TaeGi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz