IX

208 35 36
                                    

— No Kim Taehyung, muszę ci pogratulować. Twój pomysł z rozszerzeniem inwestycji był jak najbardziej trafny i okazał się dużym sukcesem. — Namjoon uśmiechnął się przyjaźnie i upił łyk piwa trzymanego w prawej ręce. — Jednak Jeon miał rację — dopowiedział ciszej, jakby kierował te słowa do siebie.

Znajdowali się w klubie, specjalnie wynajętym na okazję związaną z uczczeniem realizacji jednego z ich największych projektów przy jakim mieli dotychczas możliwość pracować oraz by współpracownicy mogli się zintegrować w luźnej atmosferze i przy kilku tak zwanych głębszych.

— Miał rację? O co chodzi? — Kim był szczerze zdziwiony, gdyż nie wiedział o czym mówił jego przełożony.

— A to Ty nic nie wiesz? To aż dziwne, że nic nie dotarło do twoich uszu przez ten czas.

— Naprawdę, nie wiem o czym Pan mówi — odpowiedział zmieszany.

— Pamiętasz jak na samym początku tej inwestycji pojechałeś z kierownikiem do parku na oględziny i by zebrać wszystkie potrzebne parametry? — Po uzyskaniu potwierdzenia w postaci skinienia głową, starszy kontynuował. — No, to wtedy kiedy kierownik wrócił już sam, bez ciebie, postawił praktycznie całą firmę na głowie. Latał, darł się na wszystkich, wydawał polecenia na prawo i lewo, tylko po to aby udało się wszystko dograć w Urzędzie Miasta. Męczył ich przez cały ten oraz kolejny dzień tylko, by zgodzili się rozszerzyć projekt. Podobno nawet uruchomił jakieś swoje kontakty, by to wszystko się udało. Jeon zawsze był przerażający i despotyczny, ale wtedy pobił samego siebie. Nikt nie miał odwagi się do niego zbliżyć, a co dopiero zanegować jego pomysł. Nawet ja miałem opory, by się dowiedzieć skąd nagle taka zmiana planów. A gdy mi łaskawie ale już na spokojnie, po kilku godzinach odpowiedział, że po prostu miałeś wizje i chce ją wdrożyć w życie, myślałem że tam padnę. Oczywiście wieść ta dość szybko rozeszła się po całej firmie i wciąż się nadziwić nie mogę jakim cudem nikt nie wytykał cię palcami czy obgadywał za plecami. Pewnie Jeongguk tak wszystkich zastraszył, że nawet nie śmieli tego zrobić.

Szatyn stał, jakby go wrosło w ziemię i nie potrafił przyswoić ledwo co usłyszanych informacji. Nawet nie wiedział, która część tej wypowiedzi zrobiła na nim największe wrażenie. Przecież, po pierwsze dwudziestopięciolatek nie był straszny. Nigdy, ale to nigdy przy nim nie podniósł głosu, zawsze był opanowany, spokojny i miły, pomagał mu na każdym kroku oraz tłumaczył wszystko z niebywałą cierpliwością. Dlatego wizja wkurzonego kierownika, który biega po firmie i wszystkich ustawia niczym w wojsku, wydawała mu się niezbyt realna. Toż to niemożliwe, by nie zauważył wcześniej takiego zachowania u młodszego. Po drugie, czemu brunet miałby robić tyle hałasu oraz zamieszania? Na pewno nie z tego powodu, że miał nagle pomysł, by nieco inaczej zagospodarować ten kawałek zieleni znajdujący się niedaleko jego mieszkania. To było po prostu niemożliwe i o bardziej nierealnej rzeczy chyba jeszcze nie słyszał, więc musiało się coś Namjoonowi pomylić. W dodatku, zapewne prędzej czy później usłyszałby o tym zdarzeniu, a przez miesiąc nikt nie pisnął choćby jednym słowem. Miał mieszane uczucia, bo Kim nie miałby żadnego celu w okłamaniu go. Tym bardziej, gdyby to wszystko, co mówił okazało się prawdą, a główny projektant faktycznie należał do osób z wybuchowym charakterem, to mógłby mieć później nieprzyjemności w pracy. Za dużo by ryzykował puszczaniem fałszywych plotek na tak mało istotny temat. Mimo tego, wciąż nie zmieniało faktu, iż Tae nie był skłonny uwierzyć, że młodszemu mógł choćby w tak dużym stopniu spodobać się jego pomysł, by robić o niego tyle rabanu. To się wszystko kupy nie trzymało.

Na jego szczęście nie musiał nic w tej kwestii odpowiadać Namjoonowi, którego zdążyła już odciągnąć Amber i zająć rozmową na inny temat. Rozejrzał się po lokalu, w którym zebrali się już wszyscy pracownicy, część stała przy barze zamawiając alkohol, inni znowuż zasiedli przy stolikach zastawionych różnymi przekąskami. DJ na dobre zdążył rozstawić sprzęt oraz poznać gust muzyczny zgromadzonych w pomieszczeniu osób. Miejsce to nie należało do dużych, dzięki czemu było znacznie przytulniej i bardziej klimatycznie. Aż dziw brał szatyna, że ściany tak dobrze tłumiły muzykę z sąsiadującej sali, która była częścią dość sporego i znanego klubu w tej dzielnicy. Jak widać, prezes szarpnął się zamawiając całą strefę VIP tylko dla swoich podwładnych, by ci mogli się odpowiednio zabawić i zrelaksować.

Taeah | VKook, TaeGi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz