X

189 36 43
                                    

Min Y.
Masz czas dzisiaj po pracy? (15:27)

(15:41) Tak średnio, hyung. Muszę zrobić zakupy do domu, bo większość zapasów mi się skończyło i nie mam już co jeść. A coś się stało, hyungie?

Min Y.
Jutro w trakcie lunchu muszę zobaczyć się z Chanyeolem, a później gdzieś ten kretyn mnie zabiera w sprawie pracy, chyba na jakieś spotkanie biznesowe. (15:42)

(15:42) No to w sumie możemy dzisiaj gdzieś wyskoczyć, a zakupy zrobię kiedy indziej ^.^

Min Y.
O nie, gówniarzu! (15:42)
Masz mi normalnie jeść, bo ciągle jesteś chudy jak patyk. Najwyżej pojedziemy razem do sklepu i ci pomogę.
Później zostaniemy u Ciebie i zamówimy jakieś żarcie, albo może w ramach podziękowania za podwózkę... nawet mi coś ugotujesz. (15:46)

(15:57) Ale hyung, to nie jest konieczne. Stan mojej lodówki nie wygląda jeszcze aż tak tragicznie, więc mogę zakupy zrobić jutro, a dzisiaj pójdziemy razem do jakiejś knajpy po pracy.

Min Y.
Dzieciaku, nie denerwuj mnie. Idziemy dzisiaj do tego marketu i koniec kropka.(16:01)
I masz mi być wdzięczny, że ci pomagam. (16:01)

(16:03) Eh... Dobrze, hyung

Min Y.
No i tak ma być.
Za godzinę kończysz, nie? (16:03)

(16:05) Tak, jeśli się nic nagle nie posypie, albo nie dostanę jakiegoś pilnego zadania, to powinienem wyjść punktualnie.

Min Y.
Będę czekał pod firmą.
Do później. (16:07)

(16:08) Pa, hyung


Odłożył komórkę na biurko, próbując ponownie skupić się na wykonywanym wcześniej zadaniu.

Największy projekt przy jakim dotychczas pracował dobiegł końca i czas było powrócić do mniejszych inwestycji przy których również była masa roboty. Jego miejsce pracy znów znajdowało się w swoim poprzednim miejscu, w biurze mieszczących projektantów, całkiem niedaleko biurka należącego do Kim Namjoona.

A gdy już mowa o przełożonych, to od piątkowej imprezy nie widział z bliska Jeona, jedynie gdzieś w oddali go dostrzegał, jednak miał wrażenie, że tamten go unikał lub chociaż starał się, by nie doszło pomiędzy nimi do bliższego kontaktu. Może był przewrażliwiony i wyolbrzymiał wszystko, ale naprawdę wydawało mu się, że młodszy nawet uciekał wzrokiem, gdy ich spojrzenia się spotykały, gdyż nie trwały one nigdy dłużej niż sekundę. Chyba na zbyt wiele liczył po ostatnim i dlatego teraz nawet najmniejszą pierdołę odczuwał podwójnie, choć czy zwykły uśmiech lub głupie "cześć" to tak dużo? Nie oczekiwał przecież, że wpadną sobie w ramiona, zaczną się całować na środku gabinetu, wyznają wielką miłość, a później będą żyć długo i szczęśliwie, w willi na obrzeżach Gangnam-gu lub Seocho-gu z psem, kotem i papugą do kolekcji.

Taehyung cicho prychnął na samą, tak absurdalną myśl. Przecież wiedział, że takie rzeczy dzieją się tylko w głupich, tanich dramach, a nie w prawdziwym życiu i nawet nigdy nie marzył o czymś tak abstrakcyjnym. Miał jedynie nadzieję, że wyższy napisze do niego w weekend, bo przecież z racji tego, iż był kierownikiem, posiadał jego numer telefonu, a nawet gdyby nie w ten sposób, to chociaż w następnym tygodniu odezwie się do niego. Jednak najwidoczniej się przeliczył, bo tamtemu chyba ani śniło się wykonać jakikolwiek ruch w jego kierunku, a on sam nie miał na tyle odwagi, by chociaż wspomnieć o tym, co się wydarzyło na owej imprezie. Zresztą nawet gdyby chciał cokolwiek napomknąć, to i tak raczej nie miałby ku temu okazji, skoro mijał już kolejny dzień, a oni nie stanęli ze sobą twarzą w twarz. Naprawdę nie liczył na żadne fanfary i ckliwe przywitanie, ale żeby nawet jednego słowa od piątku nie zamienić? Może to jednak była pomyłka?

Taeah | VKook, TaeGi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz