IV To miejsce dla VIP-ÓW, nie dla tanich dz*wek

472 47 40
                                    

Z każdym dniem na zewnątrz było coraz zimniej. Dzisiaj temperatura spadła poniżej zera i wszystko pokryte było zamarzniętym na kość śniegiem. Niestety im niższa temperatura tym więcej ludzi rezygnuje z poruszania się pieszo i zaczyna korzystać z autobusów. Żaden stale podróżujący komunikacją miejską człowiek nie byłby szczęśliwy z tego powodu. Popadłby bardziej w skrajną irytację. Tak też czuł się Adrien.

Chłopak wysiadł właśnie z przepełnionego autobusu. Od ucieczki brunetki z jego domu, dziewczyna nie odezwała się do niego w szkole ani słowem. Unikała go, co wpędzało zielonookiego w stan totalnego załamania. Naprawdę polubił tę dziwną osobę, a teraz ona ignorowała go na każdym kroku z niewiadomego powodu.

Podniósł białą torbę z zaśnieżonego chodnika, poprawił pogniecioną kurtkę i ruszył w stronę oświetlonego budynku. O tej godzinie było bardzo ciemno, więc blondyn kilka razy spotkał się już bliżej z chodnikiem.

Gdy tylko wszedł do liceum, otuliło go przyjemne ciepło. Skierował się do szatni, by zostawić w niej wierzchnią odzież, jednak słysząc podniesione głosy, zatrzymał się gwałtownie, z zamiarem przysłuchania się rozmowie:

- Czy ty myślisz, że masz jakiekolwiek prawi tutaj być?

- Wypi***alaj stąd s*ko!

- To miejsce dla VIP-ów, a nie tanich dz*wek!

- No właśnie! Nikt cię nie lubi, a ten przystojniak pewnie siedzi z tobą tylko i wyłącznie z litości, ofiaro losu!

-Pewnie nawet rodzice cię nie kochają, hahaha!

Zdezorientowany blondyn wyjrzał dyskretnie zza ściany. Z przerażeniem stwierdził, że tą "ofiarą losu" jest Marinette. Zastygł w miejscu. Nie mógł zrobić nawet kroku. Z daleka można było dostrzec, że dziewczyna płacze. Widział jak przez mgłę Chloe podchodzącą do fiołkowookiej i uderzającą ją w twarz. Panowanie nad własnym ciałem odzyskał dopiero, gdy jacyś nastolatkowie popchnęli Mari na ścianę, a gdy ta upadła na podłogę, zaczęli ją kopać. Bez namysłu podbiegł do nich i uderzył każdego z osobna pięścią w nos, krzycząc:

-Debile! Co ona wam takiego zrobiła?! Wyp***dalać stąd!!! Ale już!

Zbita z tropu Chloe nie wiedziała co powiedzieć. Co kilka sekund otwierała buzię, po to, by za chwilę ponownie ją zamknąć. Z jej ust wydobyły się tylko dwa słowa:

-Ale.. Adrienku...

Naubuzowany chłopak spojrzał na nią tak, że gdyby wzrok mógł zabijać, wytapetowana blondynka leżałaby już dwa metry pod ziemią.

-Powtórzę to po raz ostatni. Jeśli.nie.chcesz.dostać.w.tę.wyszpachlowaną.twarzyczkę.to.masz.zniknąć. stąd.natychmiast.

Chloe zaniemówiła. Nadal nie potrafiła zrozumieć jak taki przystojny chłopak jak Adrien mógł zadurzyć się w takiej życiowej porażce jak Marinette. Co więcej, odrzucając tym samym kogoś tak wspaniałego jak ona.

Prychnęła. Zadarła nos, odwróciła się na pięcie i wyszła mrucząc pod nosem obelgi i groźby kierowane do fiołkowookiej.

Gdy tylko blondynka zniknęła za zakrętem, Adrien pochylił się nad Marinette. Popatrzył na nią z troską w intensywnie zielonych oczach i zapytał:

-Mariś, wszystko gra?

Dziewczyna, gdy zorientowała się, że jej oprawcy zniknęli wyszeptała przez łzy:

-B-boli. Adrien b-boli.

Blondyn delikatnie podniósł ją do pozycji siedzącej i przytulił do piersi gładząc ręką jej ciemne włosy.

-Cii, spokojnie już sobie poszli. Nikt nigdy więcej nie zrobi ci krzywdy.

Nastolatka wtuliła się w jego koszulę cicho łkając. Od bardzo dawna potrzebowała czegoś takiego. Pragnęła poczuć się chciana i potrzebna. Brakowało jej tego ciepła. Jej rodzice, wiecznie zapracowani ludzie nigdy nie zauważyli, że ich córka zamknęła się w sobie i nie dogaduje się z rówieśnikami. Nigdy też nie dostrzegli licznych siniaki i ran na ciele dziewczyny.

Adrien postanowiwszy w duchu, że dzisiaj odpuści sobie szkołę, powoli wstał z podłogi, podnosząc też Marinette. Nie sprawiło mu to większej trudności, ponieważ fiołkowooka była wyjątkowo lekka. Gdy ją podnosił zastanawiał się czy dziewczyna w ogóle coś je.

Mijając zdziwione twarze uczniów na korytarzu, udał się do drzwi. Nie rozumiał zachowania ludzi w tej szkole. Co takiego zrobiła im Mari, że wszyscy traktowali ją jak śmiecia?

Takie i podobne myśli kłębiły się w jego głowie przez całą drogę do mieszkania. Na żadne z zadanych sobie pytań nie potrafił udzielić odpowiedzi. Było to dla niego nie małą zagadką. Tajemnicą, którą w najbliższym czasie zamierzał odkryć.

Wszedł do przytulnego salonu mieszczącego się w jego mieszkaniu na piątym piętrze bloku. Położył śpiący dziewczynę na kanapie, a dam udał się do kuchni po opatrunki.

Gdy wrócił, ciemnowłosa siedziała skupiona, zakrywając się ciepłym, wełnianym kocem.

Powoli podszedł do dziewczyny. Opatrzył jej rany, podał tabletkę przeciwbólową, po czym mocno ją przytulił.

Dziewczyna przeżyła niemały szok. Pierwszy raz od wielu lat ktoś okazał jej taką czułość i troskę o jej bezpieczeństwo. Poczuła się naprawdę kochana. Przez jej umysł przebiegła przerażająca myśl. Nie chciała dopuścić tego do swojej świadomości. Nie mogła tego zrobić. Nie ona. Dla jego dobra. Bo gdyby TO okazało się prawdą, on nie miałby życia. Wszyscy wyśmiewający ją zaczęliby wyśmiewający też jego. Nie chciała, by przez nią cierpiał ktoś na kim jej zależy. Ona była już przyzwyczajona do ciągłego wytykania palcami i o obelgi. A on nie. I tak powinno pozostać.

Chciała to odrzucić. Okłamać samą siebie, twierdząc, że to nie prawda. Jednak nic nie mogła na to poradzić i jakkolwiek by zaprzeczała, podświadomie wiedziała, że

Zakochała się w przystojnym, zielonookim blondynie.

Elo, elo 320! Wracam! Przepraszam >. <. Nie bijcie za brak rozdziału, nie miałam kiedy go skończyć.

Ogólnie to dzisiaj jest wigilia! ((Pisanie rozdziału o 1 w nocy 👌👌)) A więc:

Kochani! Wszystkiego najlepszego na święta Bożego Narodzenia! Wspaniałych prezentów, pysznych potraw, rodzinnej atmosfery, dobrych ocen i więcej wolnego! Niech wam szczęście w życiu sprzyja :))! Pamiętać!;

Gdy los kopie ci w twarz, uśmiechnij się i pokaż mu że potrafisz wstać.

Tak mnie naszło xd Ogólnie Kocham was wszystkich 💕💕💖 i jeszcze raz wesołych Świąt!

P.s przyznać się kto to teraz czyta zamiast spać 😜? Pisać w komentarzach nocne Marki!

Miracolous: I will help you...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz