4 || O , h o l y n i g h t

252 24 15
                                    

Gdy rano Scully obudziła się z bólem głowy, pierwsze co to przysięgła sobie, że już więcej nie pije. Nie ważne jak kuszące i pachnące grzane wino by było, nie tknie tego cholerstwa. Dopiero potem dotarło do niej, że ktoś się do niej przytula. Dobrze znany ktoś o ciemnych włosach które teraz łaskotały są po szyi.

Już chciała go budzić jednak widząc jak spokojnie spał, nie miała serca mu tego robić. Z drugiej strony czuła się winna. Nie wiedziała co robić w takiej sytuacji. W końcu zaczęła przyglądać się przyjacielowi. Na przykład, dopiero teraz zauważyła jak długie miał rzęsy.

– Wiem, że mi się przyglądasz– wymruczał wciąż z zamkniętymi oczami Mulder.

– Nnie– wydukała Scully czując, jak czerwieni się ze wstydu na policzkach.

Kobieta odchrząknęła po czym z bólem serca oznajmiła, że muszą już wstawać.

– Ale mamoo– zaśmiał się Fox gdy Dana zwlekała się z łóżka.

W odpowiedzi usłyszał tylko ciche westchnienie gdy opatulona kocem Scully ruszyła w stronę łazienki.

Szczerze? Chciał wiedzieć co chodzi o głowie tej rudowłosej istocie. Nie łatwo było odgadnąć co miała na myśli Scully i nawet po sześciu latach znajomości Mulder wciąż miał problemy ze zrozumieniem jej. Była dla niego swoistą enigmą.

– Szybciej rozkodowali enigmę niż zrozumieliby tą kobietę– zaśmiał się do siebie po czym wstał z łóżka i zaczął się ubierać.

〰〰〰〰

Na komisariacie czekał na nich szeryf Laurence z dwoma kubkami parującej kawy i wynikami sekcji zwłok. Romantycznie, nieprawdaż?

– Coś ciekawego możemy się z tego dowiedzieć?– zapytał Mulder biorąc od szeryfa kubek i dokumenty.

– Isabelle miała wycięte serce. Kazałem przeprowadzić sekcję na dwóch innych przypadkach. To samo. Brak serca.

– Ubój rytualny?– zapytała Scully, nie potrafiąc spojrzeć Mulderowi w oczy.

– Nie sądze– odpowiedział szybko Mulder po czym zwrócił się do szeryfa– mógłby pan zostawić nas na chwilę samych?

Mężczyzna przytaknął i ruszył w stronę biurka które było zawalone co najmniej toną makulatury.

– Wszystko w porządku, Scully?– zapytał szeptem gdy szeryf odszedł na bezpieczną odległość.

– Tak, wiesz co? Może pójdę do kostnicy i sama sprawdzę to wszystko– powiedziała wymijająco, znowu odwracając wzrok.

– Jak chcesz– powiedział, nie wiedzieć czemu czując się winny.

Ostatecznie znowu spędzili cały dzień na komisariacie z tą różnicą, że nie odezwali się do siebie słowem i żadne z nich nie wiedziało nawet czemu. Przez to, żadne z nich nie potrafiło skupić się na pracy. Skończyło się tak, że Mulder przez cały dzień łupał słonecznik a Scully siedziała w niewielkim pokoiku przy kostnicy i ignorując zapach środków dezynfekujących przez cały dzień popijała zimną kawę zbyt zajęta analizowaniem tego, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru i tego poranka. Nie wiedziała co myśleć a gdy tylko umysł podpowiadał jej, że może czuć coś więcej do swojego współpracownika, odganiała tę myśl jak natrętną muchę.

Wróciła do hotelu wcześniej niż Mulder i spakowała wszystkie swoje rzeczy. Nie wiedząc co ze sobą począć, położyła się na łóżku które było już przesiąknięte wodą kolońską Muldera. Mimowolnie zaczęła płakać. Sama już nie wiedziała czemu. Znaczy, nie chciała przyjąć do wiadomości tego, że mogła kogoś pokochać. Czuła się przez to słaba a jedyną osobą przy której mogła znaleźć ukojenie był Mulder.

Nie usłyszała gdy do pokoju wszedł Mulder. On natomiast w pierwszej chwili nie zauważył leżącej na łóżku Scully. Gdy jednak ich spojrzenia napotkały się, Dana podniosła się nagle i nerwowo zaczęła wycierać oczy natomiast Fox usiadł koło niej i bez zbędnych słów przytulił ją.

Z jednej strony Scully była wdzięczna za to, że nie pytał się o powód jej chwili słabości. Z drugiej strony, Mulder znowu widział ją w rozsypce. Sprawiało to, że znowu obarczała kogoś swoimi problemami stając się w jej mniemaniu słabszą, bardziej zależną od innych.

– Wiesz, że ze mną zawsze możesz pogadać– powiedział Mulder, delikatnie gładząc Dane po policzku.

– Chyba jednak nie tym razem– odparła, mocniej wtulając się w ramię Fox'a.

– W takim razie, ja będę mówił.

Coś podpowiadało Scully, że nie skończy się to dobrze jednak czuła się zbyt bezpiecznie by reagować.

– Dana,– zaczął Mulder– nie wiem nawet jak to powiedzieć.

– Więc nie mów nic– mruknęła rudowłosa i poddając się chwili, pocałowała Muldera w usta, tym samym uciszając go.

A/N

Sama nie wiem co powiedzieć o tym rozdziale.

a tak poza tym, to chciałabym z wszystkimi moimi czytelnikami połamać się wirtualnym opłatkiem. Życzę wam duuużo kanonicznych shipów, dobrych fanfików, weny jak coś tworzycie i duuuużo radości i szczęścia, zdrowia i spełnienia marzeń <3

Very extraterrestrial christmas || the x files (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz