Rozdział 6

38 11 6
                                    

Dziś wigilia. Mama od wczoraj lata po kuchni jak szalona i tłucze się garnkami. Nie daje mi spać,ani nawet myśleć. Wstałam powoli i z niechęcią ubrałam się w dresy i ciepłą bluzę. Zeszłam do kuchni gdzie moja mama już od dawna była. Pomogłam jej, pogadałam i nadeszła godzina 15. Poszłam się szykować do łazienki. Wczoraj na wigilijnych zakupach z Mike'iem kupiłam białą krótszą koszule z jasną podkoszulką pod spodem, czarną prostą spódnice sięgającą mi do połowy uda, jasne rajstopy i czarne buty z niskim obcasem. A przy okazji,że byłam na zakupach kupiłam 2 bluzki z cropa,czarne obciśłe jeansy i czarne NEW BALANCE. Przebrałam się,umalowałam, uczesałam i zeszłam do salonu o 17 gdzie już wszystko było naszykowane. Nad kominkiem wisiały kolorowe lampki, choinka się świeciła, potrawy były naszykowane na stole przy którym Mike już siedział. Pomogłam mamie i usiadłyśmy do stołu.

~▪~

Wczorajszy wieczór szybko przeminął. Uznaliśmy,że od drugiego dnia świąt polecimy do Londynu do rodziny by odpocząć. Są tam mojej mamy siostra Elisabeth *czyt. Elizabet*, jej mąż Harry, dwójka dzieci czyli 19 letni Edward i 15 letnia Olivia. Bardzo lubię u nich przebywać ,ponieważ większość czasu spędzam z 2 najważniejszym dla mnie facetem - Edwardem i z Olivią która ma taki sam charakter jak ja. Rozumiemy się z nimi bez słów. Wstałam o 7.00. Dostałam okresu jak na złość o parę dni wcześniej. Ubrałam się w dresy i bluzę. Schodząc ze schodów wzięłam jabłko z kuchni i poszłam biegać.Uznałam ,że muszę być w kondycji. I chciałam troszkę odreagować od tego całego syfu w moim życiu. Biegnąc przez park zauważyłam ,,TĄ" ławkę... Jedna łza spłynęła mi po policzku gdy moja podświadomość uznała,że pokaże mi parę fragmentów zdarzeń przy tej ławce. Zaczęłam biec co raz szybciej i jeszcze szybciej. Gdy nagle pośliznęłam się i już miałam upaść gdy para umięśnionych ramion mnie złapała. Ten najcudowniejszy widok,który mogę widzieć na codzień... Złapał mnie Jacob całą rozkpłakaną.
- Uważaj mała... Coś się stało?-Zapytał.
-Ym... nic trochę się zamyśliłam.-Odpowiedziałam krótko odwracając wzrok.
-Nie wierzę Ci.- otarł mi zły i namiętnie pocałował. CO TO MIAŁO BYĆ?! JAK TO SIĘ STAŁO?! PRZECIEŻ MY SIĘ NIE ZNAMY TAK DOBRZE!! NIE MÓWIĘ,ŻE TO NIE BYŁO FAJNE... ALE NO KUR*A NIESPODZIANKA!
-Co ty do h*ja wyprawiasz?!-Oderwałam się od niego i uderzyłam w policzek.
-AŁĆ mocne uderzenie... sory nie chciałem abyś płakała.-Odwrócił się i poszedł trzymając się za policzek. Byłam zszokowana. Mój świat ostatnio zmienił się o 360 stopni. Więcej problemów,zmartwień... Wróciłam do domu ok 15. Mama i Mike się już powinni pakować lecz oni siedzieli na kanapie w salonie normalnie jak na sztyletach. Zaczęli się drzeć gdzie i z kim byłam, co i jak robiłam, dlaczego mam wyłączony telefon. Wyjełam go z kieszeni i zauważyłam, że faktycznie mam rozładowany telefon.
-Przepraszam...  byłam biegać, nie wiedziałam,że aż tak bardzo będziecie się o mnie martwić.-Odpowiedziałam na te wszystkie pytania.
-Dobra już dobra. Idź się pakuj! Bo nie zdążymy!- Krzyczał Mike. Poszłam na górę ,spakowałam się w 2 duże walizki z tym ,że zabrałam tylko czarne ciuchy. W tamtym czasie był to mój ulubiony kolor, w nim czułam się pewniej. Umalowałam kreskę, ciemne cienie, rzęsy, brązer i beżową, matową szminke. Przebrałam się w czarny crop top na to sweter, czarne legginsy, NEW BALANCE. Gotowa byłam o 20. Weszłam do pokoju Mike'a i z nim chwilę pogadałam o tym co się dziś stało i potem poszłam do mamy pokoju pomóc jej w pakowaniu. Taksówka powinna być za godzinę także ostatnie godziny w Los Angeles chciałam spędzić w moim łóżku.  Położyłam się i nagle dostałam SMS'A :

,,Hej mała... sory za to dziś w parku... chciałem dobrze a wyszło jak zawsze.
                                      Jacob."

Odpisałam mu:

,,Skąd masz mój numer?! A poza tym już jest wszystko ok po prostu to było tak znienacka... Sam rozumiesz."

,,No nie zadawaj tyle pytań... mam swoje sposoby  ;* A teraz dobranoc skarbie."

,,A ty nie mów tak do mnie... ,,SKARBIE" ;* "

-Gotowa?- Zapytał Mike będąc już na przed pokoju i wynosząc bagaże do taksówki.
-Tak już schodzę- Powiedziałam z radością schodząc ze schodów z walizkami. Wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy na lotnisko. Lot trwał krótko... Bynajmniej dla mnie bo większość czasu przespałam.

Nie ma sensu pisać dalej jak nikt tego nie czyta xd Bynajmniej nie daje głosów ani komentarzy...

Fuck Life...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz