Rozdział 3

731 40 8
                                    

 Seikolia P.O.V.

Na drugi dzień wstałam w bardzo złym humorze, ale tym razem zjadłam śniadanie. Wyszłam z domu szybciej niż zwykle, musiałam wprowadzić w życie plan Amber. Poszłam poszukać dyrektorki, po kilku minutach udało mi się ją znaleźć.
- Proszę pani ja przyszłam w sprawie Rozie i Amber... Tak jak mówiła widziałam Rozie która pierwsza uderza Amber. - powiedziałam, drapiąc się po głowie.
- Ach tak....dobrze porozmawiamy później, a widziałaś ją może? - spytała zdenerwowana.
- Nie przykro mi. - odpowiedziałam zestresowana.
- Możesz już iść, ja jej poszukam.
Chciałam już iść, gdy zauważyłam Peggy, która się uśmiecha. Miejmy nadzieję, że usłyszała tylko jak dyra mówiła o szukaniu Rozie. Wzięłam podręcznik
Weszłam do klasy od Języka hiszpańskiego i usiadłam z Arminem, nie odzywając się do niego słowem. Zauważyłam, że Kastiel był sam bez Lexy zdziwiło mnie to, potem spytam mu się, co się stało i zadzwonię do Lexy. Lekcja przebiegała normalnie, dopóki do klasy nie weszła dyra. Nic nie mówiła, tylko się rozglądała, po czym zawołała mnie, Amber i Rozie. Wiedziałam, o co chodzi, ale najwyraźniej inni nie. Zauważyłam, jak Armin przygląda mi się ze zdziwieniem w oczach. Dyrektorka kazała nam się spakować, bo możliwe, że nie zdążymy przed przerwą, po czym zaprowadziła nas do jej gabinetu. Dyrektorka zaczeła rozmawiać z Rozie, a Amber ukrycie się śmiała. Byłam tak zamyślona, że niezbyt wiedziałam, o czym gadały, ale jednym uchem usłyszałam, że niebieskowłosa dostała nagane i ma zostać po lekcjach. Zrobiło mi się jej żal i miałam poczucie winny. W tym samym czasie zadzwonił dzwonek na przerwę. Dyra pozwoliła nam już iść nie mogłam jednak nie zauważyć dziwnej miny Roz. Następną lekcją był francuski. Poszłam w kierunku mojej szafki gdzie ktoś siedzał.
- Armin...? - spytałam z niedowierzaniem.
- Seikolia jesteś, musimy porozmawiać. - powiedział spokojnym głosem.
- Wiem, chciałam Cię przeprosić za wczoraj. Ja byłam strasznie zazdrosna o Rozie. Wybaczysz mi? - Spytałam zawstydzona.
- Och Seli. Przecież wiesz, że tylko ciebie kocham. - powiedział, przytulając mnie.
- Tak wiem, ja ciebie też.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie co zrobiłam Rozie. Po chwili zadzwonił dzwonek na lekcję.
- Idziesz? - spytał, łapiąc mnie za rękę.
- Tak kochanie.

Rozie P.O.V.

Seikolia trzyma z Amber. Amber to wredna jędza. Seikolia to kłamca. Seikolia wydawała się spoko. Seikolia nie pasuje do Amber i jej dwóch przyjaciółek.

Moje myśli kręciły się w kółko. Nie wierzyłam, że ta miła dziewczyna, która chętnie przywitała mnie pierwszego dnia szkoły, może być marionetką Amber. Musiało chodzić o coś innego. Tylko o co? Musiałam się tego dowiedzieć, ale najpierw musiałam wytłumaczyć mamie, dlaczego zostałam w kozie już drugiego dnia szkoły.

-Hej... Rozie tak?- usłyszałam głos za sobą.

Odwrócilam się i o mało nie przewróciłam się prosto na Kentina. Chłopak złapał mnie, przez co nie leżałam z rozwalonym nosem na podłodze.

-Tak, coś się stało?- spytałam.

-Na prezentacji mówiłaś, że lubisz biegać...tak myślałem, czy nie pobiegalibyśmy dziś razem po lekcjach?- spytał.

Tak. Chętnie z tobą pobiegam.

-Dzisiaj nie mogę... Dostałam naganę i muszę zostać po lekcjach- odpowiedziałam bez zastanowienia.

Tak Roz, chwal się wszystkim, to może zaraz nie będzie o tym wiedziała cała szkoła.

-Ahh...okej, to może kiedy indziej- speszył się i odszedł.

Brawo! Odstraszyłaś jedyną osobę, która chciała z tobą rozmawiać!

Kilka chwil później podeszła do mnie Seikolia.

Seikolia P.O.V.

Muszę przeprosić Rozie, nie wiem, jak mogłam, ją o coś takiego posądzić. Weszliśmy do klasy i usiedliśmy w ławce, lekcja minęła bardzo szybko zresztą jak prawie każda. Podczas tej lekcji postanowiłam przeprosić Rozie mam nadzieję, że mi wybaczy. Wyszłam z sali za Rozie tak szybko, jak tylko mogłam. Wreszcie dogoniłam ją koło wejścia do biblioteki.
- Rozie? - spytałam.
- Seikolia? Co ode mnie chcesz? - powiedziała opryskliwie.
- Ja...ja chciałam Cię bardzo przeprosić i wyjaśnić. - powiedziałam, patrząc w podłogę.
- Ah tak?
- Tak! No bo ja byłam o ciebie zazdrosna o Armina, z tego, co się dowiedziałam, to jeszcze nie wiesz, że jest moim chłopakiem.
- Nie masz co się martwić, Armin nie jest kompletnie w moim typie- zapewniła.
- No to masz szczęście! Bo źle by się to dla ciebie skończyło. Hmm, ale też przepraszam za kłamstwo w sprawie tej awantury. Amber chyba umie mną manipulować- powiedziałam.
Po czym zaproponowałam Roz wspólne wyjście w gronie znajomych do parku rozrywki w ten weekend. Rozie wyglądała na zadowoloną taką propozycją i chyba mi wybaczyła. Cały czas mam poczucie, że muszę coś dla niej zrobić. Wygląda na to, że mnie polubiła. Przypomniało mi się, co miałam zrobić, otóż muszę spotkać Kastiela i spytać się go o Lexę, poszłam go więc poszukać. Spotkałam Kastiela na dziedzińcu, podeszłam do niego tak szczęśliwa, że chyba to zauważył, bo dziwnie na mnie patrzał, po czym powiedział:
- Co ty taka szczęśliwa? Byłaś na wyprzedaży zabawek dla dzieci? - powiedział bardzo pewny siebie.
- Tak, kupiłam dużego słodkiego misia.... Wiesz bardzo, by Ci się spodobał. Ma on takie długie czerwone włosy jak taki bardzo milutki i przytulny Kassi. - po
wypowiedzianych przeze mnie słowach spojrzałam na Kastiela który był tak czerwony, jak jego włosy.
- Co Lexa ci naopowiadała i kiedy? - powiedział zdenerwowany.
- To, co słyszysz. Może to Cię nauczy by nie zadziarać z dobrą przyjaciółką swojej dziewczyny. - powiedziałam, cały czas śmiejąc mu się w twarz.
- Ty... Mała....- nie dokończył zdania, a już był na drugiej stronie dziedzińca.
Widać, że go wkurzyłam. Zerwałam parę mleczy i usiadłam na ławce, zaczęłam robić wianek, nucąc swoją ulubioną piosenkę. Gdy skończyłam go robić, założyłam sobie go na głowę. Muszę przyznać, że wyglądałam jak gimnazjalistka, przy moim wzroście często mam to wypominane, ale mój styl nie zawsze jest taki słodki raczej wole ciemne kolory. Jeszcze powtórzyłam do sprawdzianu, który miał być na tej lekcji. Nie chcąc się spóźnić, pobiegłam w stronę sali Językowej. Weszłam do klasy w lekko dziecinnym nastroju. Usiadłam z Arminem i zdjęłam mu słuchawki z uszu.
- Ej co... Ach to ty Seli.
- Armin powiedziałam ci przecież, że masz słuchać na lekcjach.
- Ech no dobra, co w ogóle mamy za lekcje?
Powiedziałam mu, że mamy Język angielski i nie ma wyjmować książek, bo jest test, wyglądał na zdziwionego tą informacją. Po chwili do sali weszła Pani od angielskiego i rozdał testy. Z tego, co wiem, Angielski nie był moją mocną stroną i raczej nie będzie, starałam się napisać to, co umiałam. Po tej lekcji był jeszcze WOS, było całkiem zabawnie, jak Alexy co chwilę mówił coś śmiesznego, czyli taka luźna lekcja. Na przerwie przed wuefem zauważyłam Kentina, który nie zachowywał się jak zazwyczaj. Spytałam mu się, co robi. Odpowiedział, że musi dostać karę, ale nie mógł mi powiedzieć powodu. Od razu przypomniało mi się słowa dyrektorki o karze Rozie. Zaczęłam zadawać sobie dziwne pytania takie jak Po co?, To dla Rozie?, Może ma inny powód? Zdałam sobie tylko sprawę, że pewnie chcę jej towarzyszyć i okazał jej tym jakieś zainteresowanie. Postanowiłam, że spróbuję związać razem Kentina i Roz. Na wuefie nie byłam w stanie grać, byłam raczej zamyślona sposobami na zeswatanie ich razem. Będąc już poza szkołą, wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Lexy, nie wiem z jakiego powodu, ale od razu po odebraniu spytała się, czy to kolejna plotka, odpowiedziałam jej, że nie i wytłumaczyłam powód, którego dzwonie było to wspólne wyjście do parku rozrywki w małym gronie. No dobra nie takim małym, bo miało być tam jedenaścioro osób.
- Ale mam pewien super pomysł, wiesz chodzi mi o Kentina i Rozie, bo myślę, że byliby fajną parą. Mam nawet plan i powód mojego planu zeswatania ich razem. - powiedziałam podekscytowana. Lexa przypomniała mi, że jej nie poznała i niezbyt rozumie. Wszystko jej wyjaśniłam i opowiadałam dalej swój plan.
- Gdy będziemy w parku rozrywki to zrobimy wszystko by Rozie i Kentin byli na przykład siedzieli razem w kolejce lub na filiżankach.
- Dobra widzę, że bardzo się wkręciłaś w te całą ich historię, więc ci pomogę. - powiedziała śmiejąc się.
Po rozmowie musiałam już wracać do domu. Było już późno, bo nawet nie zauważyłam, że minęła godzina od dzwonka na przerwę, a ja jeszcze siedzę w parku na ławce. Poszłam do domu, jak dotarłam na miejsce, zdjęłam buty i zjadłam obiad. Odrobiłam lekcję i położyłam się na łóżku, myśląc o weekendzie.

Słodki Flirt //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz