Rozdział 2

992 41 10
                                    


  Rozie P.O.V.

Nowa szkoła, zero znajomych, i wkurzone spojrzenia, gdy zapytasz o to, gdzie jest łazienka. Gdy rodzice oznajmili mi, że przeprowadzamy się na stałe do Paryża, byłam na nich zła. Podobało mi się podróżowanie po świecie, a to, że była połowa semestru pogarszało moją sytuację.

Powolnym krokiem podążałam w stronę mojej nowej szkoły. Gdy tylko weszłam do środka, spotkałam dyrektorkę, która nakazała mi tylko znaleźć głównego gospodarza. Nagle drogę zagrodziła mi jakaś blond włosa dziewczyna.

-Hej, to ty jesteś Rozie?- spytała z uśmiechem.

-A widzisz tu inną niebieskowłosą dziewczynę?- odpowiedziałam, a blond włosa pokręciła głową.

-Wiesz może, gdzie znajdę głównego gospodarza?- spytałam, a dziewczyna wytłumaczyła mi, gdzie mogę go znaleźć. Chwilę ze mną porozmawiała, ale wykręciłam się od zbyt dużej ilości pytań, gdy wreszcie udało mi się znaleźć moją szafkę. Uśmiechnęłyśmy się do siebie i blond włosa dziewczyna odeszła. Kilka minut później oddawałam moje papiery chłopakowi o blond włosach. Miał na imie Nataniel i chodził ze mną do klasy.

-Gdyby coś było nie tak, to wiesz gdzie mnie szukać- powiedziałam, po czym wyszłam na korytarz w poszukiwaniu sali lekcyjnej.

Dopiero wtedy zrozumiałam, że nie spytałam o imię dziewczyny, z którą rozmawiałam jeszcze przed odnalezieniem Nataniela.

Błądziłam po szkolnych korytarzach, gdy zadzwonił dzwonek. W kilka chwil wszyscy uczniowie zniknęli w klasach. Po kilku chwilach znalazłam kogoś, kto mógł mi pomóc. Chłopak zapatrzony w swoją konsolę nie zdążył udac się jeszcze na lekcje. Podeszłam do niego i poprosiłam, by zaprowadził mnie do sali, w której mam pierwsze zajęcia. Okazało się, że chłopak ma również biologię z panią Delaney.

Seikolia P.O.V.

Na drugi dzień byłam bardzo podekscytowana przybyciem nowej uczennicy, że w pośpiechu nic nie zjadłam. Wybiegłam jak najszybciej, ubierając pierwsze lepsze ciuchy. Gdy weszłam do szkoły zauważyłam dziewczynę, która rozglądała się we wszystkie strony. Bez zastanowienia do niej podeszłam. Miała włosy spięte w kucyk, spodnie moro i brązową bluzkę z jakimś angielskim napisem, którego nie rozumiałam oraz czarne trampki. Szeroko się uśmiechając, przywitałam się z nią. Rozie spytała się o Nataniela, powiedziałam jej, gdzie najczęściej jest i odeszłam, podskakując w stronę dziedzińca, by poszukać Rozalie i Alex'ego.

Rozglądałam się przez chwilę i zobaczyłam ich siedzący na ławce. Podeszłam do ławki, usłyszałam, że mówili o parku rozrywki.
- Hej wam-powiedziałam bardzo wesoło.
- Cześć Seikolia-odpowiedział Alexy.
- Hej-powiedziała Rozalia.
- I co? Widzieliście już nową uczennicę?
- Ja nie, ale Alexy ją widział. - oznajmiła Rozalia.
- Wygląda na miłą, Nie wiem, czemu tak się bałam tego spotkania. Słyszałam, jak gadaliście o parku rozrywki? Macie jakieś pomysły?
- W sumie nie, ale Alexy mi mówił o twoim pomyśle, myślę, że może być fajnie.
- Dobra to potem się podzielimy, kto kogo zaprosi. - odparł Alexy.
- Chodźcie. - powiedziałam, pośpieszając ich.
- Oki. - powiedzieli jednocześnie.
Poszliśmy do sali biologicznej, usiadłam sama, bo Armina jeszcze nie było. Przyszedł po chwili z Rozie. Pani Delaney podziękowała mu za zaprowadzenie jej do klasy. Armin na nią spojrzał dziwnym wzrokiem, w końcu usiadł koło mnie.
- Czemu z nią przyszedłeś? - spytałam nie zastanawiając się.
- Niezbyt zwróciłem na nią uwagę, grałem w grę gdy... spytała się gdzie sala biologiczna więc ją zaprowadziłem, w końcu i tak musiałem tu przyjść, ale dopiero tu się dowiedziałem, że jest nowa.
- Jasne, na pewno...
Pani Delaney kazała być cicho by, Rozie mogła się przedstawić .
Oznajmiła nam, że dużo się przeprowadzała, ale pochodzi z Włoch. Pani kazała jej usiąść z Kentinem. Lekcja bardzo mi się dłużyła.

Rozie P.O.V.

Trochę się denerwowałam, ale opowiedziałam o sobie. Lekcja minęła mi bardzo szybko. Dziwnie było słuchać innej nauczycielki mówiącej o biologii niż pani Peters z mojej poprzedniej szkoły, ale nie miałam wyboru, musiałam się przyzwyczaić.
Gdy wychodziłam z klasy, ktoś pociągnął mnie za włosy.
-To nie jest szkoła cyrkowa, więc lepiej zabierz stąd te swoje niebieskie kłaki – powiedziała roześmiana dziewczyna, spoglądając na swoje dwie przyjaciółki.

Przyzwyczaiłam się, że moje włosy są dla niektórych powodem do kpin. Nie jestem kolejną głupiutką dziewczyną, która zacznie się przez to ciąć, że inni nie akceptują jej unikalności.

-Ja w przeciwieństwie do ciebie dbam o włosy- warknęłam- Jak chcesz to dam Ci namiary na dobrego fryzjera, chociaż nie wiem, czy z tym sianem da się jeszcze coś zrobić- dodałam.

Po chwili dostałam od niej z liścia. Na szczęście zobaczyłą to pani Delaney.

-Amber idziesz ze mną do gabinetu dyrektora- krzyknęła.

Blondynka spuściła głowę i dodała, odchodząc:

-Jeszcze mnie popamiętasz.

Seikolia P.O.V.

Gdy przechodziłam korytarzem, zauważyłam Amber, która policzkuje Rozie, lecz nie zwracałam na to większej uwagi i udałam się w stronę dziedzińca. Po chwili ktoś dotknął mojego ramienia. Gdy się obróciłam, zauważyłam Amber.

- Seikolia, byłaś wtedy na korytarzu nie?
Dziwne to pierwszy raz, gdy mówi do mnie po imieniu.
- No, tak... - odpowiedziałam.
- Jestem pewna, że jesteś na nią zła, bo Armin odprowadził ją do klasy, nie prawda. - spytała.
To prawda, że mam jej to za złe, ale nie wiedziałam, że to aż tak widać.
- Racja i co masz zamiar zrobić z tą wiadomością? - spytał złośliwie.
- Mam pewien pomysł, ale musisz mi pomóc.- powiedziała z uśmiechem.
- A co dokładnie mam zrobić? - myślę, że to nie wróży nic dobrego.
- Powiesz dyrce, że to ona zaczęła, a ja się tylko broniłam. - powiedziała.
- hmm...okey, kiedy mam jej to powiedzieć?
- Spokojnie już jej powiedziałam, że widziałaś jak Rozie pierwsza mnie uderzyła. Tylko jutro nasz jej to potwierdzić-powiedziała śmiejąc się.
- A jakbym się nie zgodziła? Przecież nie miałaś pewności!
- Przecież Cię dobrze znam. - Dopowiedziała, odchodząc.
Świetnie dałam się wrobić Amber, ale przynajmniej Rozie oberwie za podrywanie cudzych chłopaków. Udałam się do szkoły, by wyjąć książki z mojej szafki, gdy jednak byłam już koło niej, zaczepił mnie Armin. Nie chciałam z nim rozmawiać, ale zgodziłam się, by porozmawiać po lekcjach. Na francuskim siedziałam z Kim, ciemnoskórą brunetką o jasnozielonych oczach. Następnie były dwa WF, dziś nie miałam głowy do gry w siatkówkę. Po lekcjach spodkałam się z Arminem. Chłopak siedział na ławce z głową spuszczoną nad konsolą. Podeszłam do niego po cichu, ale to nic nie dało, bo mnie zauważył.
- Ach to ty... Myślałem, że już nie przyjdziesz- powiedział, jednocześnie grając.
- To o czym chcesz pogadać? - spytałam, jednocześnie bawiąc się kosmykiem włosów.
Armin wstał i schował konsole do kieszeni spodni.
- Mam wrażenie, że jesteś na mnie zła, chcę się dowiedzieć dlaczego? - spytał, gapiąc się prosto w moje oczy.
Nie wiem, czy powinnam mu wszystko powiedzieć, ale nie mogę być długo na niego wkurzona.
- Tak to prawda jestem na ciebie zła... To przez Rozie... i... - nie mogłam więcej z siebie wydusić.
Boję się powiedzieć mu o moich myślach, a jeśli weźmie mnie za idiotkę?
- Rozumiem, ale...
Zanim zdążył dokończyć zdanie mnie już nie było. Pobiegłam prosto do domu, nawet nie przywitałam się z mamą od razu poszłam do mojego pokoju. Płakałam przez godzinę w poduszkę, gdy nagle zasnęłam.

Rozie P.O.V.

Miałam już wracać do domu, ale po chwili uderzyłam w tors jakiegoś chłopaka. Podniosłam wzrok na jego twarz i nie mogłam uwierzyć, kogo widzę. Zmienił się nie do poznania od naszego ostatniego spotkania, ale czy on mnie pamięta?

-Hej, przepraszam. Nie zauważyłam cię... Jestem Rozie- podałam mu dłoń.

-Kentin, pogadałbym, ale muszę lecieć na trening- powiedział i zniknął za rogiem korytarza.

Jakiś czas później, po tym, jak odłożyłam książki do szafki, wróciłam do domu i wzięłam się za naukę do jutrzejszego sprawdzianu z angielskiego. Na szczęście to mój ulubiony przedmiot, bo inaczej nie wiem, w jaki sposób nauczyłabym się całego działu w jeden wieczór.  

Słodki Flirt //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz