Rozdział 11

245 28 2
                                    

Czekałam na Lókisi, bo umówiłam się z nim kochani!
Siedziałam koło okna i przeglądałam menu. 
Ktoś zakrył mi oczy i zaśmiał się. To było takie urocze
-Lókiś?
-TAK TO JA KOCHANIE TY MOJE
Usiadł naprzeciwko mnie kochani!
***
- Nie myślałem, że poznam kiedyś kogoś takiego jak ty. W dodatku przez internet- powiedział chłopak na co zrobiłam na twarzy buraka.
- W sumie ja także i wybacz, że... zabrałam ci cenny czas.
- NO CO TY?! Bardzo się cieszę, że do mnie napisałaś i jeszcze zgodziłaś się na spotkanie.
Zaśmiałam sie cicho. Nagle Lók zaczął grzebać po kieszeniach. Przeprosił mnie na chwile i przyłożył telefon do ucha.
-Tak, Tak... Aha aha... Tak, tak... Ale, że teraz?! Ugh, No dobrze. - widać było, że chłopak jest zły.
- Coś... Sie stało? - zapytałam.
- przepraszam Cie, ale ktoś dolał wódki doo... wina mszalnego mojemu ojcu i mam za godzinę msze do odprawienia. Bardzo cie przeprszam. Do zobaczenia! Napisz do mnie tylko.

Lókiś opuścił restauracje i poczułam jak moj telefon zawibrował.

Calum: Jak tam randka?

Ja: Wspaniała :o

W Tamponach Nadzieja|C.H|PARODYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz