Nie jestem świadoma tego, co robię.
Wiem, że jestem winna, lecz to STARK postanowił, że przyjdę na imprezę i to ON w zasadzie podtykał mi kieliszek za kieliszkiem pod nos, więc przynajmniej po części JEGO winą jest to, że się tutaj znajduję.
Mój zaburzony alkoholem wzrok napotyka bystre spojrzenie Lokiego, gdy tylko wychodzę z windy. Jest atrakcyjny... Dopiero pod osłoną mocnych drinków, piwa i wytwornego wina to zauważam. Jego oczy kierują się na moje dłonie, w każdej z których trzymam kieliszek kosztownego czerwonego wina. Spodziewałam się, że bożek uśmiechnie się na swój kpiący, cyniczny sposób, lecz on lekko poważnieje.
-Nie powinnaś być... Sporo wyżej?- pyta, podnosząc brwi. Ja się śmieję, o mało nie machając ręką i nie wylewając wina.
-Oj tam! Jest zabawa, też się napij!
Bez namysłu, bo w końcu nie jestem trzeźwa, podchodzę do szklanej szyby, otwierając drzwi do klatki. Podaję Laufeysonowi jeden kieliszek, a zawartość drugiego wypijam jednym chyłkiem. Loki również pije. Po chwili obydwa kieliszki są opróżnione, a mnie coś napada.
Uśmiecham się do niego, i to zalotnie, nie zdając sobie sprawy ani z konsekwencji, ani z tego, że zwyczajnie będę tego żałowała. Mruczę cicho.
-Bolało, jak spadłeś z nieba?- pytam, a siedząca w mojej głowie, trzeźwa Janet robi soczystego facepalma, przy czym zapewne szlocha, przysięgając, że już nigdy się nie napije. Ale mi się kręci w głowie...
Ku mojemu lekkiemu zdziwieniu Loki odwzajemnia uśmiech. Niezdolna do logicznego myślenia nagle, dziwiąc samą siebie, rzucam się mu na szyję.
W tym momencie zawadiacki wręcz uśmiech lodowego olbrzyma się zmienia. A raczej dopiero zauważam, że przybrana przez niego mina jest złowieszcza, a mi się tylko wydawało, że bożek przyjmuje moje flirty.
W momencie, gdy mam wpaść w ramiona Lokiego, ten znika. Zdaję sobie sprawę z tego, że chciałam się... Mhm, przytulić, bo w zasadzie nie wiem, o co mi chodziło, z kopią, a prawdziwy Laufeyson stoi za mną, podczas gdy ja upadam na ziemię. Przewracam się na plecy, unosząc na nadgarstkach, i uśmiechnięta jak głupia spoglądam na niego.
Na czarno-zielonym stroju bożka pojawiają się elementy złotej zbroi- od hełmu z rogami po ochronę nóg. Natomiast w jego ręce pojawia się dzida z świecącym niebieskim światłem elementem na czubku, barwą przypominającym Tesseract. Kłamca unosi rękę z bronią, kierując jej czubek w moją stronę. W tym momencie czuję silne odepchnięcie, po czym tracę przytomność...
Hej! Wiem, wiem, że krótki- jest to jedyny rozdział o takiej długości, nie martwcie się! Ponadto następna część już jutro, więc dotrzymacie ;) Proszę o pozostawienie głosu oraz komentarza, wierni czytelnicy dzielą się serią ze znajomymi! Miłego dnia/nocy!
~AD
CZYTASZ
Liar, Burn In Fire {Loki}
FanfictionPraca w Avengers Tower jest szczytem mojej kariery. Mnóstwo pieniędzy, wyższy poziom... Jednak nie jest to jedyne, co się zmienia w moim życiu. Kiedy w wieży zjawia się pewien morderczy bożek, zaczyna rozkwitać toksyczna znajomość...