Promienie słońca lekko zaglądały przez okno mojego pokoju, otulając swoją jasnością i delikatnym ciepłem. Była cisza, od czasu do czasu przerywana cichym tykaniem zegarka. W domu już nikogo nie było.
Nagle cisza została przerwana donośnym pikaniem budzika. Zdezorientowanie i przerażenie zaistniałym zdarzeniem połączyło mnie i podłogę w bolesnym uścisku, a szafka również okazała swoją bolesną czułość mojej głowie.Po zaciętej walce z budzikiem z przestrachem spostrzegłem, że za dziecięć minut wybije ósma, a ja nawet nie mam spakowanego plecaka do szkoły. Prędko więc wrzuciłem losowe książki do plecaka i przebrałem się z piżamy, następnie zbiegłem po schodach przeskakując co drugi stopień i wparowałem do kuchni.
Wtedy zobaczyłem ją. Odzianą w idealnie ukazujące jej atuty odzienie. Ten opływowy kształt, ta gładkość, delikatne kolory, smukła podstawa. Oszołomiony spokojnie do niej podeszłem, czas stał w miejscu, a spóźnienie się na lekcje przestało mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie.
Delikatnie się nad nią nachyliłem i niepewnie musnąłem ustami, tylko po to, by po chwili zatracić się w niej całkowicie. Poraziła mnie sobą, była puszysta i delikatna, słodka, ale dało się wyczuć tą swoistą, ukrytą w głębi gorycz, która tak bardzo pociągała. Wokół czułem jej intensywny zapach, tak cudowny, że trudno obrać go w równie piękne słowa, a ona sama była otoczona przez naturalną, lecz niezwykle zmysłową mgiełkę.-Tak, kawa to zdecydowanie moje życie. - stwierdziłem z zadumą i spokojem.
CZYTASZ
Koci płacz
De TodoZmieniłam nazwę, zawartości nie. Może wkrótce usunę część pierdół, kto wie. W każdym razie ten... twór, traktujcie jako brudnopis. Nie jestem pewna czy dożyjuecie jakiejś mojej poważnej twórczości. Wesołych Świąt, szczęśliwego Nowego Roku, smacznego...