Nazajutrz pogoda nie dopisywała. Ranek był szary i zimny. Wiał nieprzyjemny, porywisty wiatr, który nasilał uczucie chłodu. Cały czas mżyło lub padało. Na domiar złego pogoda wyciągnęła z kierowców wszystkie demony. Jadąc przez miasto kompletnie nie zwracali uwagi na kałuże. W Tokio dosłownie wrzało. Były godziny szczytu, zła pogoda, wszyscy się spieszyli do pracy i nie oszczędzali klaksonów samochodów.
- Jaki paskudny dzień - wydyszała pod nosem Satsuki, biegnąc przez centrum z dużym, niebieskim parasolem nad głową.
Pędem przeskoczyła przez kałużę i szybko przemieszczała się przez tłumy ludzi. Była zmarznięta i trochę przemoknięta. W końcu ujrzała drzwi bloku, do którego zmierzała. Z niecierpliwością czekała, aż zaświeci się zielone światło na ostatnich pasach. Gdy tylko to się stało podbiegła pod budynek i energicznie zaczęła naciskać domofon.
- Tak? - z głośnika wydał się zaspany głos.
- Otwierać! - wrzasnęła impulsywnie Momoi.
Na tym rozmowa się skończyła. Zaraz po otworzeniu się drzwi Satsuki złożyła parasol i udała się windą na ostatnie piętro. Nie minęło kilka chwil a Momoi była już na górze. Bez pukania wbiegła do mieszkania.
- Hanusia! - krzyknęła z entuzjazmem, widząc zaspaną srebrnowłosą po środku korytarza w samej czarnej koszuli nocnej, krzywym kucykiem na głowie i kubkiem kawy w ręku. Szybko do niej podeszła i mocno przytuliła. - Sto lat cię nie widziałam.
- Dusisz - wymamrotała dziewczyna, ledwo łapiąc tlen.
- Jak to się stało, że tu jesteś tak niespodziewanie? - zapytała wypuszczając Hanę z objęć.
- Jakoś tak samo wyszło - podrapała się w tył głowy. - Bardzo zastanawia mnie jednak fakt, jak to się stało, że ty tu jesteś. Konkretnie w tym mieszkaniu - spojrzała pytająco na różowowłosą.
- Rozmawiałam wczoraj całkowicie przez przypadek z Tetsu przez telefon. Szybko się wygadał. A to czego on o tobie nie wiedział wyciągnęłam od Miry - wystawiła język i puściła dziewczynie oczko.
- Pomorduję ich wszystkich - westchnęła i gestem ręki zaprosiła Momoi do salonu.
Różowowłosa zdjęła płaszcz i powiesiła go na wieszaku w przedpokoju. Mokry parasol rozłożyła w kącie i udała się za Haną.
- Czuj się jak u siebie - powiedziała srebrnowłosa kierując się do kuchni. - Kawy czy herbaty? - zapytała, dolewając sobie kolejny kubek latte.
- Herbaty - odpowiedziała Momoi, rozglądając się po olbrzymim salonie.
Hana szybko przygotowała napój dla Satsuki i ostrożnie postawiła gorąc kubek na blat stołu przed różowowłosą. Nagle Hana poczuła się dość dziwnie, bo przyjaciółka mogłaby wzrokiem wywiercić w niej dziurę.
- Czemu mi nie powiedziałaś? - zapytała śmiertelnie poważnie Momoi.
- Wiedziałam, że o to zapytasz, Satsuki - westchnęła.
- Oczywiście - podniosła głos. - To raczej nic dziwnego. Nie powiem, trochę się wściekłam, jak dowiedziałam się dopiero od osób trzecich, że jesteś w Japonii.
- Przepraszam - odpowiedziała, siadając obok niej. - To czy zostanę tutaj na dłużej okaże się dopiero za pół miesiąca. Nie chciałam siać nieprawdziwych informacji zanim moja sytuacja nie byłaby już jasna - złapała kubek z kawą w obie dłonie i zaczęła przyglądać się brązowemu płynowi. - Jednak z tego co widzę, to siatka wywiadowcza Satsuki Momoi okazała się sprytniejsza - uśmiechnęła się.
- Dokładnie - różowowłosa zaczęła się śmiać. - Zastanawia mnie jedno - dziewczyna spojrzała na Hanę. - Skoro nie jesteś pewna czy zostajesz na dłużej, to po co wynajmować mieszkanie i zapisywać się do szkoły.
- O liceum też już wiesz? - srebrnowłosa spojrzała się na przyjaciółkę z niedowierzaniem. - Ile wyciągnęłaś od Miry?
- Chyba wszystko - znów się zaśmiała. - A więc?
- Powiedzmy, że to moja strategia jeśli coś poszłoby nie po mojej myśli - uśmiechnęła się zadziornie. - Gdybym musiała niespodziewanie wyjechać zawsze mogę podeprzeć się argumentem, że mam tu już wszystko poustalane.
- Myślisz, że to wystarczy? - zapytała, upijając herbaty.
- Musi...
- Bądźmy dobrej myśli - Momoi uśmiechnęła się promieniście. - Odbiegając od tematu. Jesteś w tej samej szkole co reszta drużyny?
- Tak - odpowiedziała z dziwną ulgą w głosie. - Zapisałam się do tego samego liceum co dziewczyny.
- To cudownie - dziewczyna klasnęła w ręce. - Będziecie mogły znowu grać.
- Ta... - odpowiedziała z małą złością w głosie.
- Nie cieszysz się? - zaniepokoiła się Momoi.
- Oczywiście, że się cieszę, ale drażni mnie sama myśl o tym, w jak głupi sposób wzięły sobie do serca naszą obietnicę z gimnazjum - odpowiedziała podirytowana.
- Chodzi ci o tą przysięgę, że będziecie grać tylko razem? - zapytała. - Moim zdaniem to był duży gest z ich strony, że porzuciły koszykówkę, kiedy wyjechałaś.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że narzekam, ale spójrz na to z mojej perspektywy - dziewczyna znacznie spoważniała. - Przez kilka niepotrzebnie wypowiedzianych słów przez ten rok nie robiły tego co kochają i zastopowały swój rozwój w tym kierunku.
- Spokojnie - powiedziała wesoło Momoi. - Wszysto nadrobicie.
- Wiem - uśmiechnęła się. - Już nie mogę się doczekać.
Po tych słowach Satsuki dopiła herbatę i energicznie wstała. Spojrzała się wymownie na Hanę i bez jakiegokolwiek pozwolenia zaczęła oglądać mieszkanie dziewczyny. Najbardziej zachwycił ją widok na miasto z jej sypialni. Momoi usiadła na skraju łóżka srebrnowłosej i zaczęła patrzeć na miejską panoramę.
- Własne mieszkanie... Jak to się wogóle stało? - zapytała, patrząc się w okno.
Zapadła cisza. Różowowłosa nie dostała na to odpowiedzi, więc przekierowała swój wzrok z okna na przyjaciółkę. Wyraz twarzy Hany był dość smutny. Dosiadła się do przyjaciółki i również zaczęła patrzeć przez okno.
- Ostatnio nie najlepiej dogaduję się z ojcem - odpowiedziała, padając plecami na łóżko.
Momoi nic nie odpowiedziała. Trochę zakłopotała ją ta odpowiedź, więc szybko zaczęła kombinować jak rozluźnić atmosferę. Pomysł nasunął się sam, kiedy jej uwagę przykuło ogromne, białe pudło z niedomkniętym wiekiem. Dziewczyna podeszła do niego i wyciągnęła ze środka piękną, czarną sukienkę. Góra przyzdobiona była błyszczącą koronką na ramionach, zaś rozkloszowany dół wykonany był z kilku warstw tiulu.
- Śliczna - zachwyciła się różowowłosa. - Na jaką to okazję?
- Co? - Hana podniosła się z łóżka. - Ach, tak... Jakoś w połowie kwietnia muszę towarzyszyć ojcu na imprezie biznesowej - odpowiedziała obojętnie.
- Po reakcji widzę, że raczej nie chcesz tam iść - stwierdziła Momoi.
- Nie chcę, ale muszę - odpowiedziała. - Tego typu rzeczy są potwornie nudne. Jednak póki co, wolę nie podpadać, inaczej krucho widzę mieszkanie w Japonii. Zresztą, to właśnie od wyniku tego spotkania zależy w dużej mierze mój pobyt tutaj.
- Skoro tak mówisz - Satsuki odłożyła sukienkę i usiadła przy Hanie.
Kolejne kilka godzin dziewczyny spędziły na długiej rozmowie, a właściwie na monologu Momoi. Kiedy tylko różowowłosa podłapała temat o tym, co robiła przez ostatni rok, wpadła w słowotok, którego nikt nie zdołałby u niej przerwać. Dopiero pora obiadowa i głód zatrzymały ją. Hana od razu zaproponowała przyjaciółce coś do jedzenia jednak ta podziękowała. Powiedziała, że i tak się mocno zasiedziała, bo dzisiaj jej drużyna ma popołudniu trening, na którym musi być obecna.
Różowowłosa udała się do przedpokoju, aby się ubrać. Po założeniu płaszcza wyściskała Hanę i udała się do wyjścia.
- Jeszcze parasol - srebrnowłosa podała go Satsuki.
- Tak sobie myślę - zamyśliła się Momoi. - Jutro zaczyna się rok szkolny, więc wyrwanie się w tygodniu będzie raczej niemożliwe, ale może spotkamy się w sobotę? - zaproponowała. - Mam ci jeszcze wiele do opowiedzenia - zaśmiała się.
- Bardzo bym chciała - oparła się o drzwi - ale cały przyszły weekend spędzę w Kioto.
- Jedziesz się z nim spotkać? - Momoi natychmiastowo zrobiła się blada.
- Co? - Hana przechyliła głowę w bok. - Satsuki... - westchnęła. - Jadę do dziadków.
- Ale wtopa - różowowłosa uderzyła otwartą dłonią w czoło.
Zapadło milczenie. Momoi bała się nawet spojrzeć na Hanę. Srebrnowłosa jednak nie wyglądała na złą. Westchnęła tylko ciężko i spojrzała bez wyrazu na Satsuki.
- Jest w Rakuzan, prawda? - zapytała, chociaż doskonale znała odpowiedź.
- Jest... - odparła, przeklinając się w środku, że wystrzeliła niepotrzebnie z tym tematem.
Momoi nie wiedziała co powiedzieć. Obwiniała się, że w jednej chwili zepsuła całą atmosferę. Przygnębiona spojrzała na zamyśloną twarz Hany, na którą gwałtownie wypłynął uśmiech.
- Nie ważne - zaśmiała się. - Leć już, bo się spóźnisz i Daiki nie da ci wtedy spokoju.
Satsuki oddetchnęła, że nie wyszło z jej pytania większych nieporozumień. Pożegnała się ostatni raz z Haną i zniknęła w windzie. Srebrnowłosa pomachała jej jeszcze na dowidzenia i zniknęła za drzwiami. Kiedy tylko je zatrzasnęła, uśmiech zniknął z jej twarzy. Ciężko opadła plecami na drzwi i osunęła się na nich na ziemię. Podkuliła pod brzuch kolana i oparła na nich głowę.
- Spokojnie. To niemożliwe - wyszeptała do siebie. - Kioto to duże miasto.
CZYTASZ
Akashi Seijuro - Szkarłatny kryształ
FanfictionNiebo tego dnia było nieskazitelnie czyste. Żadna chmura nie przysłaniała szkarłatnego obrazu zachodu słońca, którego promienie odbijały się od tokijskich wieżowców i wdzierały do budynków przez oszronione okna. Chłodny, spokojny wiatr delikatnie po...