Rozdział 7

27 0 0
                                    

-To przecież niemożliwe...
-Nawet nie wiesz jak za Tobą tęskniłem księżniczko...- chłopak podszedł, i dotknął swoją dłonią mojego policzka, że aż przeszedł po mnie dreszcz. Odsunęłam sie od niego krok w tył i spojrzałam, nie dowierzając kogo przed sobą widzę. Przecież pochowaliśmy go w grobie i w większości w sercach ponad rok temu... w mojej głowie kłębiło sie tysiąc pytań... jakim cudem Matt żyje... kogo pochowaliśmy rok temu... czemu Matt nie dał przez ten cały czas ani jednego znaku życia...
Chłopak spojrzał na mnie z troską. Widocznie widział na mojej twarzy, ze pękam psychicznie od środka. Podszedł do mnie, wziął moje ręce, spojrzał w moje oczy i mocno mnie do siebie przytulił, po czym dodał kilka drobnych słów, które dla mnie znaczyły wszystko, zwłaszcza to ostatnie...
-Brakowało mi tego cały rok. Już nigdy nie zniknę, zawsze będę przy Tobie. OBIECUJĘ.
Staliśmy tak chyba wieczność. W milczeniu. Nie wiedziałam co mam robić. Człowiek, po którym nie mogłam się pozbierać, tak naprawdę zbierałam sie do tej pory, nagle pojawia sie znikąd, gdy juz sobie wszystko jakos poukładałam i chce, żeby wszystko było jak dawniej. Odsunęłam sie od niego, nadal patrząc z niedowierzaniem i mętlikiem w głowie.
Nagle ktoś zapukał w drzwi i wszedł. Nie wiedziałam kto to, byłam w zbyt wielkim szoku, żeby sie odwrócić. Patrzyłam na Matta szeroko otwartymi oczami, próbowałam sobie jakos to wszystko poukładać, po głowie chodziły mi miliony pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Zrobiło mi sie słabo, zakręciło mi sie w głowie i miałam wrażenie jakbym miała zaraz upaść. Poczułam silny uścisk, który mnie powstrzymał od upadku i pomógł mi usiąść na kanapie. Po chwili zobaczyłam Adama, który wziął moja twarz w dłonie, kazać mi spojrzeć w swoje oczy i zapytał:
- Wszystko w porządku? -po czym popatrzył sie na Matta z pytającym wzrokiem. Nie zna go. Nie wiedział kto to. Nie wiedział, ze obok niego stoi osoba, która jak sobie właśnie uświadomiłam, zrujnowała mi życie.
Powoli wstałam i podeszłam do Matta. Miałam ochotę jednocześnie go pocałować i walnąc całą siłą w twarz. Wyczuł, co czuje. Złapał moja rękę i popatrzył na mnie przepraszającym wzrokiem.
- W życiu nie zrobiłbym tego specjalnie, Vik. - Vik, tylko on tak do mnie mówił. Wszyscy zawsze mówili Vicki, a on twierdził, ze ładniej brzmi Vik, czasami nawet wolał Vi, bo twierdził, ze skróty są po to, by ich używać. Najczęściej jednak mówił Vik i wszyscy wiedzieli, ze tylko on tak moze mówić. Widziałam, jak Adam w każdym milimetrze swojego ciała napina mięśnie. Nie wiedział kto to, ale nie podobało mu sie, ze Matt złapał mnie za rękę i mówił na mnie Vik. Wiedział, ze Matt mówił do mnie Vik, ale kto normalny, by pomyślał, ze trup w tej chwili podrywa jego dziewczynę. Trup... wszyscy myśleli, ze trup... Nawet ja.
Poczułam, jak po moich policzkach spływają łzy. Nie miałam nawet siły płakać, nie kontrolowałam tego. Łzy po prostu same spływały mi po policzkach. Adam widząc w jakim jestem stanie, podszedł do mnie przytulając mnie od tyłu i gniewnie spojrzał na Matta. Nadal nie wiedział kto to, jednak nie odzywał sie, bo wiedział, ze tym mi nie pomoże, a sama i tak mu pózniej wszystko opowiem. Odwróciłam sie do niego z łagodnym spojrzeniem, delikatnie mrugając, żeby widział ze wszystko gra. Tak naprawdę nic nie grało... Mój były niedoszły chłopak, który nie żyje, stał wlasnie przede mną. Jak moze być w porządku?
Podeszłam krok bliżej do Matta, spojrzałam mu prosto w oczy i sie odezwałam.
- Co ja Ci takiego zrobiłam, ze mnie tak ukarałeś? Jak nie zrobiłeś tego specjalnie to jak? - słowa te były pełne spokoju i żalu.
- Vik, uwierz mi. Specjalnie nie skazywałbym ani Ciebie, ani siebie na to wszystko. Nawet nie wiesz jak za Tobą tęskniłem. - uniósł rękę chcąc dotknąć mojego policzka. Usłyszałam jak Adam rusza sie z miejsca. Podniosłam dłoń, żeby moj chłopak sie uspokoił, po czym zatrzymałam rękę Matta. Wzięłam torbę, złapałam Adama za rękę i zanim wyszłam z pokoju, spojrzałam na Matta, mówiąc do niego ostatnie słowa tamtego dnia.
- Proszę Cie, daj mi spokój. Muszę sobie to wszystko jakos poukładać. Myślisz, ze to ty przeżywałeś piekło? Ty przynajmniej wiedziałeś, ze my wszyscy żyjemy, co sie u nas dzieje... a my ponad rok temu pochowaliśmy swojego przyjaciela z myślą, ze juz nigdy go nie zobaczymy, ze zniknął juz na całe życie... i... i nagle... pojawia sie, jak gdyby nigdy nic. Masz świadomość, ile osób przeżywało Twoja smierć Matt?! Jak sie czuła Twoja mama, Paula, Ana, chłopaki, jak ja sie czułam?! Myśleliśmy przez ponad rok, że nie żyjesz...
Odwróciłam sie w stronę Adama, który patrzył na mnie z ogromnym zaskoczeniem. Uświadomił sobie, ze przede mną stoi osoba, która opłakuje przez ponad rok. Osoba. Przez która zaczęłam tańczyć. Tak właściwie osoba, dzięki której sie poznaliśmy.... musiałam stad jak najszybciej wyjsc.
-Adaś, taksówka na nas czeka. - wziął mnie za rękę i szliśmy w milczeniu przez korytarz. Nawet nie zauważyłam jak znaleźliśmy sie w taksówce i Adam przytulił mnie do siebie, a ja wybuchnęła płaczem.  Tyle rzeczy sie przez ten ponad rok wydarzyło. Juz nic nie wiedziałam. Oprócz jednego... tego ze czeka mnie wybór. Będę musiała wybrać pomiędzy dwoma osobami, które kocham najbardziej na świecie... Między Mattem, a Adamem...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 07, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

He. [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now