#14

1.5K 104 9
                                    

-Chyba sobie jaja robisz brat - mruknęłam - Nawet nie próbuj. Dobra chłopaki mam do was sprawę - spojrzałam na bliźniaków
- Potrzebuje Mapy Huncwotów, wiem że ją macie
- Empi, nie ma nic za darmo -powiedział uśmiechając się chytrze Fred
-George'u Weasly. Masz u mnie dług po tej akcji ze swetrem,  więc w zamian żądam Mapy Huncwotów- zwróciłam do drugiego z chłopaków.
-ale... - zaczął zdziwiony
-Nie ma żadnego "ale". Poproszę Mapę-wyciągnęłam rękę w kierunku chłopców a Golden Trio patrzyło na mnie ze zdziwieniem -No już.
Wąchając się Fred wyjął z szafki zwinięty papirus i mi go podał - by ją otworzyć należy wypowiedzieć" Przysięgam uroczyście, że knuje coś nie dobrego" dotykając jej różdżką. Gdy będziesz chciała by mapa zniknęła powiedz "Koniec Psot" i już- powiedział z bólem i oddał mi mapę. Uśmiechnęłam się słodko-Dziękuję chłopcy, do zobaczenia - wyszłam z pomieszczenia i udałam się do swojego dormitorium. Za mną pobiegła Hermiona, razem weszłyśmy do pokoju, gdy tylko zamknęły się za mną drzwi Miona powiedziała:
-Na co Ci mapa, i co się wydarzyło przez ten czas? - powiedziała nieźle zdenerwowana
-Mapa? Huncwotą będzie potrzebna, a co się wydarzyło? Długo by opowiadać. Jednak przepraszam, ale ci nie powiem. Nie mogę- schowałam mapę do swojej szuflady i poszłam do łazienki. Ogarnęłam się do spania, ponieważ zrobiło się późno a mnie nie chciało się nic robić. Usiadłam na parapecie i pozwoliłam moim myślą swobodnie krążyć po mojej głowie. Wpatrywałam się w gwiazdy jak co noc gdy trzymałam wartę, przypominały mi o domu. Ulicach Londynu pełnych gwaru, słodkich uśmiechach dzieci dostały trochę słodyczy oraz biegania za przyjaciółmi parkiem. Pomyślałam sobie jakie ja miałam szczęście, że mogę być wychowywana w ten sposób. Szybko dorosłam nauczyłam się wszystkiego czego potrzebują ludzie do przeżycia, zaznałam prawdziwej przyjaźni i doświadczyłam szczerej życzliwości od dorosłych. Mimo bólu i cierpienia które co noc nawiedzało moje łóżko, tej tęsknoty za rodzicami oraz uczucia bezpieczeństwa. Mimo że mam tylko jedenaście lat... muszę powiedzieć, że nie żałuje. Ani trochę nie żałuje tego że zostałam w ten czy w inny sposób wychowana, cieszę się z tego i mam nadzieję iż moi przyjaciele ze szczepu i całego Londynu myślą tak samo. 

- Co było nie wróci - wyszeptałam do siebie gdy księżyc ukazał się w pełni chwały na niebie. Hermiona spojrzała na mnie wyciągając nos z nad książki. Zmarszczyła brwi i zlustrowała mnie wzrokiem 

- Czy coś się stało Atis? chciałabyś coś mi powiedzieć?- zapytała odkładając książkę na bok i zdejmując nogi z łóżka. Muszę przyznać, że przez to wspominanie zakręciły mi się łzy w oczach. Szybkim ruchem dłoni je starłam i dotknęłam ręką długiej czerwonej zasłony z wyszywanymi złotymi lwami 

- Nie, raczej nie - westchnęłam cicho i spojrzałam na nią. Nie wiedziałam czy powinnam jej mówić. Raczej nie, nie to nie jest dobry pomysł. Chociaż.. musiałam to jakoś z siebie wyrzucić. - Po prostu... naszło mnie na wspomnienia - wyrzuciłam na jednym wdechu z siebie i oparłam się głową o szybę. 

-Rozumiem.. pamiętaj mnie możesz wszystko powiedzieć - wstała i podeszła do mnie. Objęła mnie  i przytuliła - Zawsze wysłucham, przepraszam, że ostatnio z Harry'm i Ronem tak znikamy ale mamy dużo rzeczy na głowie. Pewna sprawa nie daje nam spokoju - spojrzała w okno jakby rozważała czy mi powiedzieć, ale chyba jednak się rozmyśliła i uśmiechnęła się szeroko - W każdym razie nie ważne, masz chyba ochotę na pasztecik dyniowy prawda?  

- Jeszcze pytasz - prychnęłam jakby było to największą oczywistością jaka może być. zeszłam z parapetu i usiadłam na swoim łóżku po turecku  - Daj daj! 

- Już, już - zaśmiała się i podeszła do swojej szafki. Wyjęła z niej pasztecik i mi dała, sama sobie wzięła jeden. Zajadając najpyszniejszą rzecz na tej ziemi zaczęłyśmy rozmawiać. 

-Zauważyłam, podciągnęłaś się z OpCMu i tych no, Zaklęć. Co Cię tak zmotywowało do nauki? - zapytała naprawdę ciekawa, widziałam to w jej oczach. Nie wiedziałam jej co mam powiedzieć, i tak w sumie wiedziała że jestem jednym z Huncwotów i należy do osób bystrych ale nie zamierzam jej zdradzać, że jesteśmy animagami. Nie jest to wiadomość którą się szasta na prawo i lewo. 

- Fakt, wiesz po prostu te tematy są proste i dobrze je rozumiem - powiedziałam na prędce i uśmiechnęłam się miło. Nie uwierzyła mi... było to widać. 

- Na pewno Atis? Harry się o ciebie ostatnio martwi - powiedziała i spojrzała w okno. Kosmyki jej burzy brązowych włosów spadały jej na twarz - A jak powiedziałaś o Zakazanym lesie prawie umarł na zawał. Lepiej tam nie chodź, nawet na szlaban - spojrzała na mnie poważnym, zimnym wzrokiem takim jak zawsze spoglądała na mnie Turecka jak coś się wydarzyło złego z mojej winy. 

-Przepraszam cię Hermiono ale nie powstrzymasz mnie. Nawet jeśli byś tego chciała - spojrzałam jej prosto w oczy i wstałam. Ruszyłam w stronę drzwi a następnie zeszłam po schodach. Usiadłam na kanapie w Pokoju Wspólnym i wpatrzyłam się w ogień kominka który już zaczynał przygasać. 


-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Już jest... dość smutawy wyszedł ale to ze względu na moje samopoczucie... nic nie poradzę. 

Mam prośbę jeżeli ktoś to czyta (Bo mam nadzieje że takowi są) niech gwiazdkują a najlepiej komentują... chciała bym posłuchać waszej opinii. Z góry dziękuje. 


A co by było gdyby...? //PoprawkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz