Rozdział 11

46 5 1
                                    

Urodziła się by radować, inspirować, zachwycać

W dzień jeszcze tutaj była

A pewnej nocy znikła

24.08.2008

Spoglądam na stary zegar wiszący na ścianie. Jest trochę po dwudziestej drugiej, a Susie nadal nie wróciła z festiwalu. Mówiła, że będzie w nocy, ale kurna oficjalnie mamy już noc. Jeżeli dzisiaj znowu wróci zapłakana przez Kutasiarza to nie wiem czy najpierw pójdę mu obić gębę, czy jej wybiję go z głowy. Ostatnio przeżywamy w domu istny koszmar. Su nie jest z nim szczęśliwa, co chwila przez niego ryczy, ale tylko przywiezie jej czekoladę i powiedzmy, że przeprosi, a ona wiesza mu się na szyi. Zero szacunku do samej siebie i mam tego serdecznie dosyć. Przed wyjazdem powiedziałem jej, że jak wróci z łzami to sama będzie sobie winna.

Dodatkowo zupełnie mu nie ufam. Może jestem uprzedzony, ale to największy kutas jakiego znam. Serio wolałbym już, żeby wybrankiem mojej siostry był Jason, a to wiele znaczy.

Wyciągam telefon i decyduję się napisać do Su.

* Wszystko w porządku? Miałaś być wieczorem.*

Wiem, że brzmi to jak wyrzut, ale chuj z tym. Całe szczęście chwilę później czuję wibracje i spoglądam na ekran.

* Już dojeżdżamy do Harrow, będziemy za pół godziny. *

Czyli nie jest w porządku.

Jakby było, napisałaby mi wiadomość na dziesięć smsów. Tak bardzo chciałbym, żeby coś jej wybiło Caleba z głowy. Teraz.

Wracam do książki, mimo że jestem bardzo zmęczony. Przez całe wakacje ludzie robią remonty, więc mam pełne ręce roboty. Wychodziłem o świcie i wracałem wieczorem. Do tego często pełniłem warty czekając aż wróci moja młodsza siostrzyczka. Poważnie muszę z tym skończyć, bo padnę.

Ziewam i skupiam się znowu na lekturze.

Kukułki wybijające dwudziestą trzecią wybijają mnie z lektury. Minęło czterdzieści pięć minut od wiadomości Susie, więc powinni już tutaj być. Może coś im wypadło, rzygająca Missy lub musieli zatankować. Jednak czuję w sobie niepokój, który narasta z każdą sekundą i przestaję czytać. Nie mogę się na tym skupić. Gdy słyszę pojedyncze kukanie co oznacza, że minęło kolejne pół godziny, łapię za telefon.

- Hej tu Susie Su, nie mogę odebrać, zostaw wiadomość. - Słyszę nagrany głos siostry i wstaję z krzesła.

W przeciągu dwudziestu minut dzwonię do Susie dziesięć razy. Wpadam w paranoje i teraz dołączam też Missy, która nie odbiera. Mam ochotę zadzwonić do Jasona z prośbą, żeby zadzwonił do rodziców z pytaniem czy Mel wróciła. Tylko nie chcę robić zamieszania, bo może po prostu pojechały do Caleba. Jedno co się tutaj nie zgadza to fakt, że Su zawsze mnie informuje jak ma przyjechać później. Wie, że czekam i się denerwuje. A teraz mój stres dawno opuścił dopuszczalną skalę.

Zimny pot oblewa moje ciało, gdy wałęsam się po domu. Jest po drugiej i nadal cisza na obu frontach. Jeżeli do trzeciej Susie się nie odezwie to wsiadam w samochód i pojadę jej szukać. A później przetrzepię jej dupę. Dosłownie. Kurwa, co ona sobie myśli, gówniara jedna.

Za pięć trzecia reflektory świecą w okna i oddycham z ulgą. Wrócili. Podchodzę do okna i nogi uginają się pode mną. Tylko nie to. Dwóch policjantów wychodzi z radiowozu i kierują się w stronę mojego domu. Zanim mają szansę zadzwonić otwieram im drzwi.

Tylko nie to.

Błagam.

- Dobry wieczór... - Zaczyna policjant i zdejmuje czapkę. Tylko nie to. - Czy mieszka tutaj Susanne Burton?

Niezapomniany - tom 2,5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz