11

1.4K 109 7
                                    




Leżałyśmy na plaży w Sydney.

- Hej - uśmiecham się do niego, dopiero wrócił z pracy i od razu przyszedł do mnie i do Scarlett.

- Dzień dobry, skarbie - pochyla się na de mną i mocno całuje.

- Cholera, kocham ocen - od razu sięga do swojej koszulki, a potem do do spodni. Nie mogę oderwać od niego wzroku, nigdy mi się to nie znudzi.

- Gdzie masz córkę? - Scarlett przewraca oczami.

- Nie chciała ze mną iść, powiedziała, że woli zostać w domu z tatą i pooglądać telewizje - wybuchamy śmiechem.

- Czuję, że ona kocha go bardziej niż mnie - nie przeszkadzało mi to gdyby tak było z moimi dziećmi. Luke potrzebuje miłości i im więcej jej ma tym więcej może jej dać.

- Powiedz, że masz coś do zjedzenia - mówi Luke gdy kładzie się obok mnie.

- Siebie?

- Wiesz, że jesteś pyszna, ale tobą się nie najem - krótko go całuje i sięgam do mojej torebki.

- Proszę bardzo! Obiad dla pana pracusia  - za nim zaczyna jeść przyciąga mnie do kolejnego pocałunku.

- Czy ktoś wam powiedział kiedyś, że to niezdrowe wymieniać się tak często śliną? - Luke pokazuje Scarlett środkowy palec, a ona się śmieje.

- Nic mnie to nie obchodzi - cały Luke.

Kopię nogami w piasek, a mój tata siedzi obok mnie.

- Wiesz, ten wypadek mi coś uświadomił - obracam głowę, żeby na niego spojrzeć.

- Co, takiego?

- Jak bardzo kocham twoją mamę i was i gdy tylko Cam wyjedzie na studia, my też jedziemy do Sydney - uśmiecham się i go przytulam.

- Nie będzie ci przeszkadzać posiadanie staruszków obok?

- Kocham ten pomysł! Luke też go pokocha - na tą wzmiankę tata się spina.

- Będziecie mogli dalej podróżować, a my będziemy zajmować się wnukami - dobra teraz ja się spinam.

- Planujecie ślub? Zaręczyny, cokolwiek?

- Tato, proszę.. Wszystko gdy będziemy gotowi.

- Ty wyglądasz na gotową, a on? Czy nie dałem mu za dużo kredytu zaufania? - potem prycha.

- Oczywiście, ze to zrobiłem gdy myślałem, że nic się między wami nie dzieje.

- Kocham go - mówię, obejmując się ciasno ramionami.

- A on kocha ciebie, ale czy nie trzeba kogoś czasem delikatnie popchnąć?

- Nie wiem jak bardzo można go popchnąć gdy wszyscy dookoła się żenią i zachodzą w ciąże - tata się uśmiecha.

- Też chce być dziadkiem - a ja chce być mamą.

- Dzwoni - mówię gdy spoglądam na telefon. Tata wstaje i zostawia mnie samą.

- Tęsknie za tobą - żadnego cześć.

- To przyjedź - nudzi mnie już to, co robi.

- Sharon - nie.

- Tak, przyjedź - błagam go.

- Nie mogę.

- Czego? Przekroczyć granicy miasta? Czy czego do cholery? Zobaczyć, że twoje życie jest lepsze niż było? Usłyszeć parę głupot? Powinieneś tu być! Dla mnie! Dla mojego brata! Dla mojego ojca, który traktuje cię jak syna!

- Ale on nie jest moim ojcem! Ja nie mam ojca! - kurwa.

- Musimy się zobaczyć, przyjedź - mówi do mnie.

- Musisz coś zrozumieć - mówię do niego.

- Nie będę o tym rozmawiał przez telefon.

Pakuję się i jadę.

Ale wrócę tu.

Muszę tu wrócić.

***********

Będzie jeszcze jeden dzisiaj!

Mission Beach {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz