16

1.4K 119 5
                                    

"Niektórzy ludzie nigdy nie mogą być twoimi przyjaciółmi, a niektórzy ludzie nie mogą być też nigdy twoimi kochankami. Niby proste, a wcale nie oczywiste."

Sharon


W tej chwili jestem na etapie wyparcia, nie mówię o tym, nie myślę o tym, udaje, że wcale nie spóźnia mi się okres. A gdy sprawdziłam cholerne tabletki antykoncepcyjne okazało się, że jakaś siła wyższa chce mi pomóc w oszczędzaniu pieniędzy , bo jest ich o wiele za dużo. Cholerny Luke i jego awersja do prezerwatyw.

Mam ochotę wziąć telefon i do niego zadzwonić tylko chociażby po to, żeby na niego nakrzyczeć o cokolwiek czy po prostu usłyszeć jego głos. Zamiast tego gapię się przez okno w moim pokoju i łamiemy z Camem zasady mojego taty , a właściwie Cam je łamie, a ja tylko wdycham dym, bo przez następne dziewięć miesięcy jestem wyłączona z papierosów.

Cholera.

A może jednak nie jestem w ciąży?

Nie sprawdziłam tego, nie mam zamiaru tego sprawdzać.

I co? Będę samotną matką? Samotna matka z Mission Beach to takie typowe.

Potrzebuje cię Luke.

A zamiast tego idę na spotkanie z Chrisem. Znowu i znowu i tak w kółko, póki nie mijają dwa tygodnie.

Wytrzymał beze mnie dwa tygodnie, więc wytrzyma i całe życie prawda?

Tak cholernie cię kocham, Luke. Tak cholernie potrzebuje i za razem tak cholernie mam ochotę zabić za to, że jesteś takim tchórzem.

- Chodź pokaże ci fundamenty - Chris też udaje, że nic się nie stało, że wcale prawdopodobnie nie noszę dziecka, faceta, który mu mnie odbił, chociaż czy można to tak traktować gdy on też mnie zdradził?

Minęły cztery lata od tego, cztery lata, cholera kompletnie w to nie wierzę.

Był taki moment cztery lata temu gdy to ja byłam bardziej przerażona od niego i to on mnie wspierał, że wszystko się pomiędzy nami ułoży, dzisiaj potrzebuje tego bardziej niż kiedykolwiek, ale on wybrał.

- Uważasz, że ludzie będą tu chętnie przyjeżdżać? - uśmiecha się do mnie.

- Zrobię reklamę w stylu, tutaj znajdziesz miłość swojego życia.

- Albo przekleństwo - mruczę pod nosem.

- Hej, Sharon - jego ręka nagle jest przy mojej twarzy, a po chwili odgarnia z niej kosmyk włosów.

- Myślę, że oboje popełniliśmy błąd - co on mówi?

- Wtedy cztery lata temu, było nam dobrze, ze sobą - o cholera.

- Powinienem o ciebie walczyć- odsuwam się, ale on się przysuwa. Nie chce grać z nim w tą grę.

- Teraz gdy..

- Mogę się tobą, wami, zaopiekować - a potem mnie całuje. Tak po prosto mnie całuje, a ja najpierw nie reaguje. Jednak potem przypominam sobie jak proste i dobre to było. Jak było nam razem po prostu dobrze, bez wzlotów i upadków cały czas w w funkcji stałej, ruchem jednostajnym. Nie ważne.

Ale potem zdaje sobie sprawę, że to były cholerne fizyczne porównania Luka i odrywam się od niego.

Zdradziłam Luka Hemmingsa.

Zdradziłam faceta z, którym prawdopodobnie będę miała dziecko.

Zdradziłam jedynego faceta dla, którego poświęciłabym wszystko.

Chris nie protestuje gdy zostawiam go tam bez słowa.

Ja praktycznie biegnę do domu.

Znowu wymiotuje, moje poranne mdłości, wcale nie są poranne.

Przeklinam Chrisa! Przeklinam Luka! Przeklinam kurwa Mission Beach! Przeklinam tą ciążę! Przeklinam siebie! Przeklinam wszystko, a potem wybieram jego numer.

Odbiera prawie natychmiast.

- Cześć - mówi.

- Hej - nie wiem czy mnie w ogóle słyszy.

- Co się stało?

- Postanowiłaś wrócić? - dalej jest tak samo wściekły jak był.

- Muszę ci coś powiedzieć - i wiem co po tym zrobisz, bo wyznajesz zasadę ząb za ząb, oko za oko.

- Spotkałam Chrisa.

- Co, kurwa?

- Chris jest w Mission Beach.

- To są jakieś jaja?

- Nie - a teraz ta najtrudniejsza część.

- Widywaliśmy się.

- Dzisiaj - nie potrafię.

- Sharon, kurwa.

- Pocałował mnie, a ja oddałam pocałunek, ale potem..

- Pieprz się, Sharon.

- Co?

- Pieprz się - krzyczy.

- Nie mogę tam przyjechać, dobrze o tym wiesz! Więc znajdujesz kogoś kto tam jest? I to musi być kurwa akurat on?

- Czuję jakbym nie tylko ja wybrał coś ponad nas, kochanie - krzyczy.

- Skończyłem z tym gównem, wiesz? Myślałem, że zmądrzejesz, że cokolwiek, ale nie! Ty pieprzysz Chrisa!

- Nic takiego się nie wydarzyło! Ja odsunęłam się!

- Oddałaś pocałunek - akcentuje każde słowo.

- Sharon to koniec, kurwa definitywny koniec tego gówna. Nienawidzę Mission Beach a w tej chwili nie jestem pewien, co czuję do ciebie - zaczynam płakać.

- To ty tu nie przyjechałeś!

- To ty kazałeś mi wybierać!

- No i proszę wybrałaś, czyż nie? - i się rozłącza, a ja płaczę.

Bo on ma racje ja też wybrałam.

Mission Beach {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz