《Szczęściarz》

1.2K 256 36
                                    

Dwie godziny.

Tak długo już byli zamknięci w windzie.

Dwóch chłopaków usiadło na podłodze naprzeciwko siebie, a niezręczna cisza znowu wypełniła pomieszczenie. Mingyu czuł, jak tabliczka czekolady w papierowej torbie powoli się rozpuszcza. Chciał już wrócić do mieszkania i móc po prostu obejrzeć telewizję. Nie prosił przecież o utknięcie w windzie z jakimś facetem, ale jednak - oto on siedzący twarzą w twarz z chłopakiem o najpiękniejszym uśmiechu, jaki było mu dane kiedykolwiek widzieć. Mingyu nie wiedział już, co mógłby powiedzieć ani zrobić w tej sytuacji. Nie sądził, że naprawa cholernej windy może trwać tak długo. 

Jedynie szuranie spowodowane niespokojnymi ruchami wypełniało zamknięte pomieszczenie, gdy nagle cichy chłopak się odezwał:

- Prze-przepraszam, że siedzę tak cicho. Beznadziejnie jest utknąć w windzie z obcym człowiekiem, wiem. Widzę też, że jesteś strasznie znudzony, ale ja po prostu naprawdę nie wiem, co mówić. Przepraszam, że jestem nudny - Wonwoo wymamrotał i spuścił głowę, jakby był zawstydzony swoim zachowaniem. Powoli rysował palcem małe kółka na dłoni.

Ciepło rozlało się w sercu Mingyu na szczerość i pokorę drugiego chłopaka. Po prostu uśmiechnął się, aby dodać mu otuchy.

- Nie szkodzi - skinął głową. - Poza tym nie sądzę, że jesteś nudny. W zasadzie to wydajesz się naprawdę interesujący - dodał pokrzepiająco, a nawet puścił oczko, chcąc rozluźnić atmosferę.

- Nie, nie! Nie musisz tego mówić - brunet potrząsnął głową, ale można było dostrzec niewielki ślad czerwieni, tworzący się na jego policzkach.

- Musisz po prostu trochę się rozgadać. Przestań się tak bać. - Mingyu lekko uderzył go w nogę.

- Taa... pewnie tak - Wonwoo przytaknął.

Dwie godziny, myślał Mingyu, dwie godziny, ledwo go znam, a już mówię mu, jak ma żyć.

- Wiesz co powinieneś zrobić? - spytał nagle, a Wonwoo spojrzał na niego z zaciekawieniem.

- C-co?

- Uśmiechnąć się! - Mingyu głośno wykrzyknął, a jego gromki głos wypełnił niewielką windę. - Wyglądasz lepiej, gdy się uśmiechasz. Przestań ciągle marszczyć brwi - dodał, udając wyolbrzymioną wersję marszczenia brwi.

- Słyszałem - Wonwoo przewrócił oczami i delikatnie się zaśmiał.

- Tak lepiej.

***

2 godziny i 30 minut.

Mała winda nie była już wypełniona ciszą, a raczej śmiechem, szerokimi uśmiechami i, niespodziewanie, czułością. Czuli się jakby znali się od lat.

Za każdym razem, gdy Wonwoo śmiał się trochę głośniej i uśmiechał trochę szerzej, serce drugiego chłopaka zaczynało bić mocniej. Mingyu czuł niekontrolowane motyle w brzuchu i z jakiegoś powodu słowa stawały mu w gardle. Miał wrażenie, że mógłby wpatrywać się w Wonwoo godzinami. Mógłby patrzeć na niego, kiedy się uśmiechał albo śmiał i nigdy by się nie znudził, bo był to tak piękny i promienny widok. Chłopak myślał o tym, jak Wonwoo wspaniale lśnił, gdy chichotał albo wysyłał mu uśmiech, dzięki czemu Mingyu był szczęśliwy.

- Chciałbyś ze mną wyjść? - Mingyu spytał niespodziewanie. Już się nie śmiał ani nie żartował, a jedynie wpatrywał się w oczy Wonwoo, mając nadzieję na odpowiedź.

Atmosfera się zmieniła. Metalowe pudło na nowo wypełniała cisza, której Mingyu tak się obawiał. Uśmiech momentalnie zniknął z twarzy Wonwoo, a zastąpiła go nieokreślona emocja.

Za wcześnie za wcześnie za wcześnie, Mingyu nagle zaczął panikować.

- Tkwimy tu od kilku godzin, więc to oczywiste, że chciałbym wyjść - Wonwoo zażartował. Był speszony.

- Nie... uhm... nie- nie o to mi chodziło - Mingyu zwrócił uwagę z powagą na twarzy, marszcząc brwi. Już go to nie bawiło. Czuł się zawstydzony i zażenowany.

- W takim razie o co? - brunet naciągnął rękawy swojego swetra, przez co niemal dosięgały mu do koniuszków palców. Można było dostrzec, jak nerwowo się nimi bawił.

- Chcesz pójść ze mną na randkę? Obejrzeć ze mną film? Zjeść ze mną obiad? Po prostu gdzieś wyskoczyć? Nie wiem, okej?! Po prostu- - wyższy chłopak szybko mamrotał, a jego głos z każdym słowem nieco się unosił. - Chcesz ze mną wyjść? - szepnął, spoglądając na swoje spocone dłonie.

- Okej - Wonwoo wzruszył ramionami.

- Czekaj, co? - Mingyu z powrotem uniósł wzrok i przyglądał się mu, jakby chciał się upewnić, że mówił poważnie.

- Pójdę z tobą na randkę. Obejrzę z tobą film. Zjem z tobą obiad. Tak, wyjdę z tobą - chłopak powtórzył, posyłając Mingyu dodający otuchy uśmiech, na co ten odetchnął z ulgą i uśmiechnął się.

Wyjdzie ze mną, powtórzył sam do siebie w myślach.

Przez chwilę tak jakby miał nadzieję, że winda nagle się skurczy, a cztery ściany metalowego pudła zbliżą się do siebie, zmniejszając odległość pomiędzy nimi, aby Wonwoo mógł siedzieć tuż obok niego, aby ich ciała mogły delikatnie się stykać i aby Mingyu wiedział, jak to jest być szczęściarzem.

elevator ↬ meanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz