40 minut.
Mingyu czekał na jakiegoś rodzaju znak, ale winda wciąż stała w miejscu. Nie sprawiała wrażenia, jakby miała się zaraz poruszyć ani nie wydawała żadnego dźwięku. Można było usłyszeć jedynie dwie rzeczy: zmartwione westchnienia Mingyu i nieustanne stukanie drugiego chłopaka w telefon.
Mingyu stwierdził, że nie zniesie dłużej tej ciszy, więc zebrał siły i spróbował rozpocząć przyzwoitą rozmowę.
- Ej, nigdy się nie przedstawiłeś. Jak masz na imię? - z całych sił starał się brzmieć wesoło, pomimo sytuacji, w jakiej się znajdowali.
- Uh... Wonwoo. Mam na imię Wonwoo - ten posłał uśmiech zaciskając zęby.
- Ładnie. Ja mam na imię Mingyu - w odpowiedzi uśmiechnął się szeroko.
Był zadowolony, że brunet mu odpowiedział. Mingyu wyciągnął dłoń w jego stronę, by pokazać, że jest wystarczająco przyjazny, żeby z nim rozmawiać. Niższy chłopak ostrożnie uścisnął jego rękę, delikatnie nią potrząsnął i nieśmiało się uśmiechnął. Dłoń Wonwoo była ciepła i delikatna w dotyku. Mingyu wpatrywał się w niego przez chwilę.
Ma naprawdę ładny uśmiech, pomyślał nieco rozbawiony, jeśli tylko uśmiechałby się trochę szerzej, byłoby znacznie lepiej.
- Więc od jak dawna tu mieszkasz? - Mingyu zaczął. Nie chciał, żeby cały jego trud stworzenia konwersacji poszedł na marne.
- Od kilku miesięcy. Mieszkam z moimi dwoma przyjaciółmi - chłopak ponownie się uśmiechnął, a Mingyu czuł, jakby serce miało zaraz wyskoczyć mu z piersi.
Jest strasznie słodki.
- O! Ja też mieszkam tu z przyjacielem! Jestem tu może jakoś od roku?
- To fajnie - Wonwoo przytaknął niezręcznie. Wyglądał, jakby chciał dodać coś jeszcze, ale szybko się przed tym powstrzymał.
- Niezbyt lubisz rozmawiać, prawda? - Mingyu uniósł jedną brew i uśmiechnął się, będąc z siebie zadowolonym przez to odkrycie.
- Prze-przepraszam, ja po prostu nie wiem, co mówić przy ludziach takich jak ty - Wonwoo delikatnie się roześmiał.
Mimo że światło w windzie było przyćmione, Mingyu był niemal pewien, że chłopak naprzeciwko niego próbował ukryć uśmiech.
"Ludziach takich jak ty?" Mingyu powtórzył w myślach.
- Przy ludziach takich jak ja? Co masz na myśli? - wyszczerzył się, jednak odczuwał niepewność. Niespodziewanie zaczął obawiać się odpowiedzi bruneta.
Zrobiłem coś nie tak? Sprawiałem wrażenie nachalnego? Nie byłem wystarczająco miły? Nie, czekaj, byłem zbyt miły? Pytania nagle zrodziły się w głowie Mingyu, gdy nerwowo bawił się palcami za swoimi plecami.
Speszony Wonwoo spuścił wzrok. Wyglądał, jakby żałował wszystkiego, co powiedział.
- Nic.
***
50 minut.
Atmosfera między dwójką wciąż była niezręczna, ale przynajmniej wymieniali kilka słów co jakiś czas.
Mingyu naprawdę chciał lepiej poznać Wonwoo. Wydawał się interesujący, nawet jeśli był cichy i nieśmiały. Poza tym nieustannie miał pusty wyraz twarzy. To trochę wystraszyło Mingyu, bo brunet sprawiał wrażenie oziębłego i niezainteresowanego, ale za każdym razem, gdy się uśmiechał, serce Mingyu zaczynało bić mocniej.
Z drugiej strony, Wonwoo okropnie chciał rozmawiać z chłopakiem, ale bał się, że ten uzna, że jest żałosny i na siłę stara się być fajny, więc często zatrzymywał myśli dla siebie i odzywał się tylko, gdy Mingyu zadał mu pytanie. Mingyu wzbudzał w nim strach. Nie w sensie, że Wonwoo się go bał ani nic takiego, po prostu miał silną potrzebę, aby mu zaimponować.
CZYTASZ
elevator ↬ meanie
Fiksi PenggemarGdzie dwóch chłopaków utknęło razem w windzie. gatunek: fluff; short story; pairing: meanie (mingyu x wonwoo) status: zakończone !!tłumaczenie!! wszelkie prawa idą do @jaebe0m